Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Jest za późno

Koniec końca świata Jonathana Franzena to opowieść o życiu w cieniu śmierci. Czytamy więc o fotografii, o Manhattanie w latach 80., o literaturze. Nad każdym z tych zagadnień ciąży jednak widmo znacznie poważniejszego tematu - zmian klimatycznych.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

"Możemy chyba powiedzieć, że żyjemy w złotym wieku eseistyki" - tak otwiera nowy zbiór esejów Jonathan Franzen. Amerykański pisarz zdaje się nieco usprawiedliwiać i tłumaczyć z wyboru tego subiektywnego gatunku literackiego, oczywiście na poły żartobliwie. Kultura mediów społecznościowych utwierdza jej użytkowników w przekonaniu, że każda myśl, ocena, doświadczenie, warte są utrwalenia i podzielenia się nim ze światem. Więcej mamy pisarzy niż czytelników, w dodatku są to pisarze skupieni głównie na sobie i własnych przeżyciach. Na szczęście nie każdą myśl da się zmieścić w internetowym poście i w literaturze jest jeszcze miejsce na eseje poważniejsze od podpisu pod zdjęciem sobotniego śniadania.

Ptasi świat

Koniec końca świata to opowieść o planecie chylącej się ku upadkowi napisana nie z perspektywy człowieka zaniepokojonego przyszłością ludzkości, ale miłośnika ptaków, prawdziwego zapaleńca, który potrafi wybrać się na safari lub na biegun tylko po to, by odhaczyć na liście kilkadziesiąt wypatrzonych gatunków. Kocha ptaki tak mocno, że bardziej martwią go polujące na ptactwo domowe koty niż rosnący poziom wód w oceanach. Po prostu woli ptaki od ludzi.

Na kartach tej książki roi się od skrzydlatych gatunków, z którymi większość czytelników styka się pewnie po raz pierwszy, lecz wśród nich znalazło się też miejsce dla tekstów pozwalających odetchnąć od specjalistycznych obserwacji ornitologicznych. Tłumacz Witold Kurylak miał niełatwe zadanie z całą tą przyrodniczą terminologią, ale hermetyczne nazwy nie psują przyjemności lektury.

Ludzki świat

Ekologiczne rozważania Franzena są bardzo pesymistyczne. A może po prostu realistyczne? Amerykański pisarz przyjmuje ocieplenie klimatu za pewnik, pogodził się już z wizją rosnącego poziomu oceanów, topniejących lodowców oraz ginących gatunków. W opozycji do ekologicznych aktywistów powątpiewa w możliwość zatrzymania szkodliwych procesów. Podczas gdy w mediach społecznościowych kwitnie moda na #zerowaste, on już nie wierzy, że jednostkowe działania mogą mieć sens. Jest za późno. Po co zakazywać używania plastikowych słomek, chodzić na zakupy z własną torbą, segregować śmieci, skoro przekroczyliśmy już wszelkie poziomy alarmowe?

Choć taki pogląd może się zdawać cyniczny, eseje Franzena są właściwie zapisem poszukiwania sensu ludzkich działań w obliczu tej nieuchronnej katastrofy. W świecie pozbawionym nadziei rozsądniejsza wydaje się akceptacja tego stanu rzeczy niż wyparcie czy przekonywanie, że pozostało dość czasu na ratunek. Ponadto dominujące rozmowy o ociepleniu są zdaniem Franzena przesadnie antropocentryczne - przecież wiele fauny i flory (w tym oczywiście ptaki) być może jest w stanie dostosować się do świata, który będzie końcem ludzkości. Mówiąc o końcu świata, mamy na myśli wyłącznie nasze istnienie. A przecież świat jakoś sobie bez nas poradzi.

Pisarski świat

Czy z takiej perspektywy da się dostrzec jakikolwiek sens? Franzen szuka go w życiu toczącym się mimo wszechobecnej śmierci. Ogląda lodowce nim stopnieją, śledzi zagrożone gatunki nim wyginą. Jego zachwyt życiem widać szczególnie w tytułowym eseju Koniec końca świata opisującym podróż na Antarktydę, jaką pisarz odbył po otrzymaniu spadku po pewnym wujku o barwnym życiorysie. Z takim samym zachwytem i serdecznością pisze wspomnienie o członku rodziny jak i relacjonuje obserwację małych pingwiniątek. Można go uznać za nieszkodliwego wariata albo po prostu za człowieka, który kocha życie z pełną świadomością jego przemijalności. Ta radość odnaleziona w otchłani pesymizmu jest zaskakująca i krzepiąca.

Koniec końca świata kpi sobie ze wspomnianej na początku internetowej pseudoeseistyki, z sieciowego ekologicznego aktywizmu. W zbiorze Franzen zawarł również nieco żartobliwy manifest Dziesięć zasad pisarza, z których jedna głosi "Małe szanse, żeby wszyscy mający w swoim miejscu pracy połączenie z internetem pisali dobrą literaturę". Jego wciągająca proza w dobrym tłumaczeniu nie ma nic wspólnego z obnażaniem czy też raczej kreowaniem własnego "ja" w wirtualnej rzeczywistości. Prócz miłości do ptaków i do życia jest w niej też po prostu miłość do literatury.

Anna Tomczyk

  • Jonathan Franzen, Koniec końca świata
  • tłum. Witold Kurylak
  • wyd. Sonia Draga

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019