Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Show jednego człowieka

Miłość, Kury, Czan, NRD, Masło, The Users... - to tylko pierwsze przykłady z dłuuugiej listy zespołów Tymona Tymańskiego. Artysty wszechstronnego, który po ponad 35 latach bezkompromisowego grania w często bardzo ekscentrycznych projektach, postanowił spróbować swoich sił jako wykonawca solowy. Sam na scenie wystąpi już w najbliższą środę w Winiarni "Pod Czarnym Kotem".

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Autorskie piosenki do zaśpiewania "w pojedynkę" gdańszczanin zapowiadał już wiele lat temu. W licznych wywiadach przyznawał, że najbardziej marzy o wydaniu swego rodzaju tryptyku - trzech albumów wyłącznie według własnego pomysłu, na których zawarłby całą tą prześmiewczość, z której znany jest od... No właśnie, czy kiedykolwiek w karierze Tymańskiego był choćby jeden taki moment, w którym nie potrafił zdobyć się na cynizm? Muzyczna złośliwość wydaje się być nie tylko jego asem w rękawie, ale kluczem do pełnego zrozumienia jakże niespokojnej twórczości. Dziesiątek utworów, które nigdy nie były, bo i nigdy nie miały być dla każdego.

Dlaczego przemijamy nie wiedząc nic o sobie?

Czym tak naprawdę jest miłość? Co wiemy o ludzkiej moralności? Jak radzimy sobie z przemijaniem? Kim jest Bóg, a kim Szatan? To tylko kilka z pierwszych pytań, które od dawna wydaje się stawiać Tymon. Muzyk z jednej strony żywo zainteresowany satyryczną liryką Kabaretu Starszych Panów pióra Jeremiego Przybory czy ponadczasowymi tekstami Wojciecha Młynarskiego, z drugiej awangardowym szaleństwem spod znaku Franka Zappy czy punk rockową siłą Jello Biafry z pamiętnego Dead Kennedys. Tak nietypowe połączenie w jego przypadku zawsze wydawało piękne owoce. No, może tylko trochę nadpsute.

Wieś niewymownie piękna i inspirująca - woń krowiego łajna wszechogarniająca...

Dziś jako facet z czterdziestką na karku chce przypomnieć nam je wszystkie. Kontrowersyjne utwory z "P.O.L.O.V.I.R.U.S." - "najgłupszej płyty na świecie", którą w 1998 roku wydał z rockowym zespołem Kury. Swojski "paździerz" z wydanego sześć lat później albumu "Wesele" - ścieżki dźwiękowej nagranej z grupą The Transistors na potrzeby filmu Wojciecha Smarzowskiego o tym samym tytule. Wreszcie całe to "Polskie gówno", które znalazło się na jego dwóch ostatnich krążkach, wzorem musicalu Grzegorza Jankowskiego odsłaniające kulisy nudnego jak flaki z olejem "szołbizu po polskiemu".

Jestem dziwolągiem, człowiekiem, psem i bogiem!

Najnowszy repertuar Tymańskiego składa się z trzydziestu piosenek, które jak zapowiada artysta, będą przez niego prezentowane w wyjątkowo nietypowej formie. Trasa w ramach "One Man Show" to nie tyle koncerty, ile oryginalne projekty sceniczne, łączące formę songwriterskiego występu w stylu "unplugged" z DJ-skim setem rodem z tanecznych klubów. Jak zarzeka się wokalista, wcale nie zamierza tylko śpiewać i grać. W końcu wcale nie gorzej wychodzi mu stepowanie, hip hopowy freestyle i konferansjerka w stylu stand-up. Jako człowiek-orkiestra nie będzie mieć również problemu szarpać struny trzech gitar w międzyczasie obsługując laptopa...

Sebastian Gabryel

  • Tymon Tymański. One Man Show
  • Winiarnia "Pod Czarnym Kotem" (ul. Wolsztyńska 1)
  • 7.12, g. 20
  • bilety: 35 zł