Trzeba przyznać, że w skali Polski grupa P.Unity to prawdziwy unikat. Bo nie dość, że z niezwykłą konsekwencją pielęgnuje najlepsze tradycje soulu i funku, co doskonale było słychać już na pierwszej płycie, to jeszcze prezentuje je w formie, o którą mało kto chce się pokusić. No, bo jak to tak, nagrywać dziś muzykę bez użycia komputerów? P.Unity - projekt, w składzie którego znajduje się aż dziesięć osób - to jednak zbyt żywy organizm, by mógł wpasować się w sztywne, cyfrowe ramy. Tu liczy się przede wszystkim organiczna żywiołowość.
Wszystko zaczęło się trochę przed 2018 rokiem, kiedy gitarzysta Maciej Sondij i wokalista Jędrzej Dudek prowadzili swoje garażowe projekty. I choć już wtedy grali bardzo różnorodnie, to z czasem zaczęło im czegoś brakować, w efekcie dołączyło do nich coraz więcej muzyków, z jednej strony reprezentujących alternatywę w stylu Saturn Jazz Band, z drugiej - mainstream pokroju Brodki czy Rosalie. Kwestią czasu było, kiedy w zespole Macieja i Jędrzeja zacumowały już takie postacie jak klawiszowiec Miłosz Oleniecki, perkusista Rafał Dutkiewicz i basista Adrian Manowski. A przecież nie można nie wspomnieć również o wspierających Dudka wokalistkach Weronice Grzesiewicz i Sarze Jaroszyk oraz o wspaniałej sekcji dętej w osobach Michała Łukiego (saksofon), Radka Nowaka (trąbka) i Witka Haliniaka (puzon).
Choć słuchając zarówno debiutanckiego Pulp sprzed sześciu lat, jak i wydanego w ubiegłym roku "No Codes", słychać, że P.Unity jest zafascynowany dyskografią legendarnego George'a Clintona, to jednak jest u nich też miejsce na neo-soul, którego nie powstydziłby się nawet powoli zapominany D'Angelo. Mamy też delikatną, jazzową psychodelię kojarzącą się z Connanem Mockasinem i Nickiem Hakimem oraz hip-hop, mogący przywołać wspomnienie o starszych płytach The Roots.
Jak przyznają muzycy, w przypadku zespołu liczącego aż dziesięć osób, każda płyta jest efektem pewnego kompromisu. "Ale to taki kompromis, który nie burzy strefy komfortu muzyków. Kombinujemy do momentu, w którym autor utworu wyraźnie nie powie: «nie róbmy tego, zróbmy inaczej»" - podkreśla Jędrzej Dudek, przyznając też, że sami wcale nie określaliby P.Unity jako składu funkowego czy jazzowego. "Nie mam pojęcia, jak obecnie go nazwać. W naszej muzyce jest hołd dla klasyki, ale jednocześnie nie są to utwory retro" - zauważa wokalista.
Warto podkreślić, że ile komplementów można powiedzieć pod adresem P.Unity w wersji studyjnej, to największy blask bije od nich wtedy, kiedy stoją na scenie - czasem w towarzystwie innych wykonawców muzyki funk, takich jak Amp Fiddler czy Trombone Shorty. Już dziś o grupie mówi się jako o jednym z najlepszych koncertowo składów w Polsce. Jeśli chcecie się przekonać dlaczego, nie zwlekajcie i kupujcie bilet na ich nadchodzący koncert.
Sebastian Gabryel
- P.Unity
- 18.01, g. 20
- Blue Note
- bilety: 79-99 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024