Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Cud mniemany

Flagi w narodowych barwach powiewające na fasadach kamienic, capstrzyki, defilady, koncerty wojskowych orkiestr, zabawy taneczne w parkach i ogrodach, pokazy sztucznych ogni, a nawet samoloty zrzucające gałązki lipy. Obchody Święta Żołnierza w Poznaniu.

. - grafika artykułu
Ostatnie w II RP obchody Święta Żołnierza w Poznaniu, 15 VIII 1939 r., fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Jednym z najtrwalszych fundamentów, na którym wzrastała II RP, była bez wątpienia pamięć o odparciu wielkiego bolszewickiego najazdu u jej zarania, co było możliwie dzięki zwycięskiej bitwie stoczonej przez Wojsko Polskie w połowie sierpnia 1920 roku na przedpolach Warszawy. I choć pierwsze rocznice owej wcale nieoczywistej wiktorii były obchodzone nieoficjalnie, to już 4 sierpnia 1923 roku minister spraw wojskowych gen. Stanisław Szeptycki w rozkazie dziennym nr 126 zapisał: "Dzień 15-go sierpnia jest Świętem Żołnierza. W dniu tym wojsko i społeczeństwo czci chwałę oręża polskiego, której uosobieniem i wyrazem jest żołnierz. W rocznicę wiekopomnego rozgromienia nawały bolszewickiej pod Warszawą święci się pamięć poległych w wiekowych walkach z wrogiem o całość i niepodległość Polski". Co istotne, cytowany rozkaz dość ściśle regulował ramowy program nowego święta, w skład którego wchodziło kilka stałych elementów, m.in. wieczorny capstrzyk na ulicach miast w przeddzień właściwych obchodów, przedpołudniowe nabożeństwo czy też otwarty dla publiczności przegląd wojsk. Tak czy inaczej, Święto Żołnierza szybko zyskało ogólnospołeczną akceptację, a w dużych miastach garnizonowych, takich jak Poznań, niezwykle wysoką rangę. W przypadku Grodu Przemysława była ona tym większa, że to właśnie z Wielkopolski pochodziły oddziały, które w walkach o wschodnią granicę Rzeczypospolitej odegrały kluczową rolę.

Pierwsze oficjalne obchody Święta Żołnierza w Poznaniu rozpoczęły się wieczorem 14 sierpnia 1923 roku od capstrzyku, w czasie którego wiodąca rola przypadła wojskowym orkiestrom (wystawionym m.in. przez 57. i 58. Pułk Piechoty i 7. Pułk Saperów), a który na rozświetlony plac Wolności przyciągnął tysiące poznaniaków. Właściwa celebra odbyła się nazajutrz. Tego dnia od wczesnych godzin rannych na Błonia Wildeckie spieszyło wojsko, członkowie zrzeszeń powstańców i wojaków, bractwo strzeleckie, sokoli, harcerze, a nade wszystko cywilna publiczność. Najważniejszym gościem uroczystości był z pewnością dowódca Okręgu Korpusu nr VII generał Kazimierz Raszewski, którego witały "dźwięki kilku orkiestr, salwy armatnie i gromkie okrzyki żołnierzy na zwrócone do nich pozdrowienie". Całość obchodów rozpoczęła msza święta sprawowana przez księdza kapelana Szczepana Janasika. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że nad głowami jej uczestników "szybowała jedna eskadra lotnicza", która sypała z góry lipowe gałązki na maszt z chorągwią narodową. Tuż po nabożeństwie na Drodze Dębińskiej odbyła się uroczysta defilada, w której pomaszerowały "jeden za drugim piechota, saperzy, batalion kolejowy, lotnicy, oddział sanitarny, artyleria lekka i ciężka, szwadron ułanów i samochody pancerne". "Kurier Poznański" pisał z przekonaniem, że "dziarska postawa wojsk w pełnej zbroi i bogaty materiał bateryj sprawiał na widzów doskonałe wrażenie". Nie wieńczyło to jednak świątecznego dnia. W samo południe na placu Wolności odbył się bowiem koncert wojskowych orkiestr, natomiast niedługo po nim na terenie Ogrodu Zoologicznego zorganizowano specjalne przyjęcie. Były tańce i pokazy sztucznych ogni, organizatorzy zadbali zaś o to, aby "każdy żołnierz otrzymał odpowiednią ilość bonów na piwo, papierosy i zakąskę".

Wytyczony w 1923 roku sposób obchodzenia Święta Żołnierza przetrwał w swych ogólnych ramach aż 1939 roku, choć każda kolejna rocznica Bitwy Warszawskiej zyskiwała rzecz jasna dodatkowe punkty programu. Dodajmy jednocześnie, że po 1926 roku coraz większy wpływ na przebieg żołnierskiego święta poczęła mieć bieżąca polityka. Głębokie pęknięcie znamionujące scenę polityczną II RP w okolicach 15 sierpnia każdorazowo znajdowało wszak przełożenie na ostre prasowe dysputy, w których szło przede wszystkim o wyeksponowanie bądź umniejszenie roli Józefa Piłsudskiego w wydarzeniach z sierpnia 1920 roku. To właśnie wtedy nadzwyczajną karierę począł robić termin "Cud nad Wisłą", za sprawą którego zupełnie otwarcie kwestionowano zasługi Naczelnika Państwa w przygotowaniu sierpniowej operacji. W skrajnie odmiennych barwach pisała przy tym prasa sanacyjna, by wymienić choćby "Dziennik Poznański", dla której Święto Żołnierza było doskonałą okazją do upowszechniania białej legendy Marszałka. Ten ostatni tytuł 15 sierpnia 1935 punktował: "Mija półtora dziesiątka lat od najdramatyczniejszej chwili w życiu odrodzonej Polski, a zarazem od jednego z najwspanialszych czynów historycznych polskiego oręża. Młode, liczące jeszcze na miesiące swe istnienie niepodległe Państwo polskie pokonało u wrót stolicy jedną z największych potęg świata - Rosję. Jeśli można mówić o zwycięstwie sierpniowem jako o cudzie - to był to cud woli, genjuszu Wodza i męstwa żołnierza, cud stworzony duchem i krwią polską, cud wysiłku młodej armii i cud ufności we własne siły".

Nie będzie chyba niespodzianki, jeśli zauważymy, że największy organizacyjny rozmach Święto Żołnierza zyskiwało w przypadku tzw. okrągłych rocznic. Tak było zwłaszcza w przypadku cytowanego wyżej roku 1935, a także 1930, gdy główne uroczystości zaaranżowano na poznańskim stadionie miejskim, skąd poprowadzono wielki pochód oddziałów wojskowych i organizacji społecznych, który pokonał Półwiejską, Podgórną i pl. Wolności. Jego celem była ul. Święty Marcin, gdzie podniosłą defiladę oklaskiwaną przez tysiące mieszkańców Poznania odebrał generał Kazimierz Dzierżanowski. Co znamienne, przeciw obchodom Święta Żołnierza wystąpili wówczas miejscowi komuniści, którzy w przedświąteczną noc porozwieszali w mieście czerwone transparenty oraz rozrzucili ulotki, m.in. przy ul. Łąkowej i w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu. Ich ideowi pobratymcy krótko po zakończeniu II wojny światowej wykreślili datę 15 sierpnia z polskiego kalendarza świąt i rocznic. Na należne sobie miejsce wróciła ona dopiero w wolnej Polsce.

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021