Quentin Dupieux znany jest i polskim widzom z surrealistycznych komedii, takich jak Mordercza opona czy Réalité. Jego najnowszy film, Deerskin, zaczyna się jak typowy dramat psychologiczno-obyczajowy. Bohater ucieka samochodem od swojej żony, ich małżeństwo ewidentnie przeżywa kryzys. Jednak już jedna z pierwszych scen wprowadza drobne zaburzenie do rzeczywistości. Oto Georges (grany przez Jeana Dujardina, którego możemy oglądać także w nowym filmie Romana Polańskiego) wrzuca do klozetu swoją kurtkę i spuszcza wodę, wywołując tym samym drobny potop w toalecie stacji benzynowej.
Chwilę później kupuje od pewnego starszego mężczyzny inną kurtkę, ze skóry daniela. Daje za nią fortunę, prawie 8 tys. euro. Zachwycony sprzedawca dorzuca gratis... nową kamerę wideo. I tak oto Georges wpada na pomysł, że będzie udawać reżysera filmowego. Zaszywa się w górskim miasteczku i zaczyna prowadzić ożywione dyskusje ze swoją... kurtką.
Streszczanie fabuły, skądinąd logicznej i konsekwentnie poprowadzonej, mija się z celem (choć zapewniam, że ona z kolei nie mija się z sensem). Do świata przedstawionego wkrada się makabra, sama zaś opowieść staje się, jak to u Dupieux, potwornie śmiesznym komentarzem na temat filmowego show-biznesu i bycia "panem reżyserem".
Można także znaleźć w Deerskin wydźwięk ekologiczny, bliski książce Olgi Tokarczuk i opartemu na niej filmowi Agnieszki Holland. Oto różnego rodzaju "jelenie" biorą odwet na samcu puszącym się w swojej szpanerskiej kurtce, zrobionej ze skóry istoty słabszej. Autoironiczny film trwa ledwie 70 minut. Ale to 70 minut przepysznej zabawy.
Bartosz Żurawiecki
- "Deerskin"
- reż. Quentin Dupieux
- premiera: 3.01
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019