Po repertuar romantyczny nierzadko sięgano w Polsce w momentach przełomowych - dość wspomnieć Dziady Bardiniego z 1955 czy Dejmka z 1968 roku. Były to przejawy buntu wobec politycznej doktryny, która raz po raz stawiała Polaków w roli prześladowanego. Zmęczeni mesjanizmem współcześni twórcy Mickiewicza raczej omijają lub dekonstruują, coś jednak sprawiło, że w mniej więcej w tym samym czasie grane są w Polsce dwie adaptacje Dziadów - Michała Zadary we Wrocławiu oraz Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Poznaniu. Czy szykuje się nowy przełom, czy też może to zasługa ministerialnego grantu Klasyka Żywa? (...)