"Żurek" - to słowo padło w czwartkowy wieczór ze sceny wielokrotnie, zdecydowanie częściej niż na przykład "oud" - czyli cudownie brzmiący instrument, przodek europejskiej lutni, na którym grywa bohater wieczoru. Dlaczego żurek? Ano dlatego, że Youssef, jak przyznawał ze sceny, bardzo lubi Polskę, a w Polsce - szczególnie tę właśnie potrawę. Pod koniec koncertu, wyraźnie rozbawiony pytał ze sceny publiczność, gdzie w Poznaniu można zjeść najlepszy żurek...
Muzyka, która uwodzi
A jak było muzycznie? Z całą pewnością słuchaliśmy muzyki perfekcyjnej pod względem brzmieniowym i aranżacyjnym. Dhafer Youssef i jego czteroosobowy zespół to absolutni profesjonaliści, którzy doskonale wiedzą, po co są na scenie i co chcą osiągnąć. Ów przepis na sukces zawiera w sobie trochę elementów muzyki arabskiej i bliskowschodniej, pewną domieszkę jazzu i rockowej energii, trochę elektroniki, trochę zgoła popowego scenicznego luzu. Wszystko to daje całość, która uwodzi publiczność, która ma w sobie niezbędną dawkę egzotyki i oryginalności by zaciekawić, ale też jest odpowiednio komunikatywna, by spodobać się (bardzo spodobać!) stosunkowo szerokiej publiczności.