Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Beatlesi w ujęciu Yaniny

Na pozór wystarczą dwie akustyczne gitary i skromny zestaw perkusyjny żeby zachwycić publiczność. Przyda się jednak jeszcze głos, talent i charyzma. Wszystko to zaprezentował w czwartek w Blue Note Janusz Yanina Iwański z kolegami.

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

Wykonywanie piosenek Beatlesów nie jest niczym odkrywczym ani niebywałym. Ważne jednak, by mieć jakiś spójny, sensowny pomysł na ich opracowanie. Na to, by własne wersje nie były li tylko odtworzeniem klasycznych brzmień, a zarazem by nie stłamsić ducha i piękna oryginału. Janusz Yanina Iwański wszystko to wie i dlatego muzyczna podroż w przeszłość, w którą zaprosił słuchaczy w czwartkowy wieczór miała w sobie nutkę sentymentu, ale była też opowieścią ważną, aktualną tu i teraz.

Punkowy duch, jazzowy warsztat

Yanina to muzyk doświadczony. To artysta, który  już od mniej więcej czterech dekad (tak!, zaczynał jako nastolatek) bierze udział w realizacji wielu fascynujących muzycznych projektów. Tym, co go zawsze fascynowało - a co doskonale widać z dzisiejszej perspektywy - było bogactwo i różnorodność muzycznych natchnień. Z jednej strony jego natchnieniem bywała muzyka klasyków jazzu, na przykład Johna Coltrane'a czy Ornette Colemana, z drugiej rocka - począwszy od Beatlesów i Krzysztofa Klenczona. Do tego doszły jeszcze fascynacje muzyką świata. Punkowy duch, jazzowy warsztat, słabość do melodii, skłonność do muzyki medytacyjnej - to cechy, które zawsze współtworzyły muzykę Iwańskiego czy to w zespole Tie Break, czy we współpracy ze Stanisławem Soyką, czy we własnych przedsięwzięciach - niezależnie czy miały bardziej jazzowy czy rockowo - piosenkowy wymiar. Piszę o tym wszystkim nie tylko dlatego, że Yanina jest z pewnością muzykiem niedocenionym. Przede wszystkim dlatego, że wszystkie te doświadczenia  splatają się również dziś w jego scenicznej propozycji.

Beatles plus

Czwartkowy koncert jego tria zatytułowany był "Beatles Acoustic Plus". Zatem już sam tytuł sugerował nie tylko akustyczne wersje przebojów czwórki z Liverpoolu, ale też, że artyści przygotowali coś jeszcze. I rzeczywiście muzycy przerzucali pomost między klasyką brytyjskiego (i światowego) rocka lat sześćdziesiątych, a ówczesną - i także dzisiejszą - polską muzyką. Co ciekawe, efekt był bardzo spójny, niczym dwie części dobrze przemyślanej, zakomponowanej całości. Głównym wspólnym mianownikiem była w pełni akustyczna formuła grania i pewna nutka romantyzmu, wynikająca z pełnego lekkości i radości bycia na scenie wysiłku trzech artystów.

Do współpracy w tym  projekcie Iwański zaprosił dwóch świetnych instrumentalistów: gitarzystę Dariusza Bafeltowskiego i perkusistę Przemysława Pacana. Pierwszy to częstochowski muzyk, który ma za sobą współpracę m.in. z Justyną Steczkowską czy udział w nagraniu najnowszej płyty Martyny Jakubowicz. Z kolei Pacan to wieloletni współpracownik Iwańskiego, który koncertował lub nagrywał też z Jakubowicz czy Januszem Muniakiem, a aktualnie gra również w grupie Armia. Zatem cztery dni wcześniej w tym samym klubie bębnił w mocno rockowej formule Armii, w czwartkowy wieczór wspaniale odnalazł się na scenie z mikro zestawem instrumentów perkusyjnych. Ograniczenie środków dało jednak w przypadku tria znakomity efekt końcowy.

W beatlesowskiej konwencji

Jak wspomniałem, wieczór - z uwagi na repertuar - dzielił się na dwie części (choć bez żadnych przerw). W pierwszej brzmiały pełne spontaniczności i błyskotliwości, czasem szalenie rytmiczne piosenki Beatlesów. Usłyszeliśmy wśród nich kilka spośród największych hitów grupy takich jak "Girl", "Get Back", "Something" czy "Come Together". Yanina utkał jednak program wieczoru również z bardziej niebanalnych piosenek liverpoolskiej czwórki. Wśród tych nieoczywistych utworów, które zabrzmiały w Blue Note wymienić można choćby "You've Got To Hide Your Love Away", "I'm Looking Through You" czy "If I Needed Someone". Wszystkie naprawdę świetnie zagrane - i co niemniej ważne - znakomicie zaśpiewane przez Iwańskiego, który potwierdził w czwartek też swe wielkie umiejętności wokalne, zresztą nie tylko w beatlesowskiej konwencji.

Polskie akcenty

W drugiej części wieczoru zabrzmiał repertuar składający się na ów "Plus" z tytułu koncertu. Z jednej strony były to klasyczne, a często pozapominane polskie piosenki z lat sześćdziesiątych, z drugiej - własne utwory Yaniny. Artyści przypomnieli więc choćby śpiewaną przed laty przez Tadeusza Nalepę z zespołem Blackout (tak, jeszcze przed Breakoutem) piosenkę "Czy znasz ten zwyczaj". Zabrzmiały także pamiętne utwory, śpiewane przez Krzysztofa Klenczona z Czerwonymi Gitarami - "Gdy kiedyś znów zawołam cię" i "Nie licz dni". Ku radości słuchaczy Iwański przypomniał napisaną przez siebie, a wykonywaną przez Stanisława Soykę piosenkę "Płoniemy, płoniemy" oraz stworzoną przez tego ostatniego  słynną "Tolerancję". Artyści wykonali też bodaj największy solowy hit Yaniny - "Wielkie podzielenie", a wreszcie dwie piosenki ("Motyli noc" i "Mogę cię kochać, nie mogę cię mieć") z repertuaru niedocenionego zespołu The Goodboys, który Iwański w ostatnich latach współtworzył z Markiem Jackowskim.

Chęć dzielenia się

To nie był koncert z gatunku tych, które "zmieniają bieg świata". Nie takie też były jednak ambicje artystów. Z jednej strony chcieli celebrować pamięć swoich artystycznych mistrzów (niedawno minęła kolejna rocznica śmierci Johna Lennona), z drugiej przypomnieć niesłusznie zapomniane piosenki, z trzeciej podzielić się własną twórczością. Właśnie ta chęć dzielenia się, ta pozytywna aura bijąca z dokonań Yaniny i kolegów, była - obok ich fantastycznej formy instrumentalnej - największym walorem czwartkowego wieczoru. A jako, że te "klimaty sprzed lat" wydają się szczególnie sprzyjać artystom, wypada gorąco oczekiwać płyty z utworami Krzysztofa Klenczona, której wydanie (w przyszłym roku) zapowiedział Iwański podczas koncertu.

Tomasz Janas

  • Janusz Yanina Iwański
  • "The Beatles Acoustic Plus"
  • Blue Note
  • 12.12.2013