Niepomnikowy Bazyli Wojtowicz

"Swe apogeum osiągnął, tworząc pomnik Adama Mickiewicza [wspólnie z Czesławem Woźniakiem - przyp. aut.] w Poznaniu, o którym wybitny znawca sztuki i bardzo wymagający krytyk, prof. Zdzisław Kępiński powiedział, że jest to chyba najlepszy ze wznoszonych wówczas w Polsce pomników" - pisała Ligia Wilkowa. - To kawał dobrej rzeźby, który wysoko oceniał także mój profesor Jacek Puget - dodaje prof. Józef Petruk.
"Czarna skała z Wieszczem"
Twórca "czarnej skały z Wieszczem", górującym w sercu miasta, przed gmachem uniwersyteckim, najpewniej czuł się w formie monumentalnej. Pan Profesor mocną osobowość artystyczną kształtował w Warszawie, najpierw w pracowni Henryka Kuny, potem u prof. Jana Szczepkowskiego, wreszcie na Akademii Sztuk Pięknych, w pracowni prof. Tadeusza Breyera, lecz swoje najlepsze lata przeżył w Poznaniu - właściwie prawie pół wieku (podczas okupacji wysiedlony do Częstochowy, potem w stolicy)! Od 1936 r. prowadził zajęcia w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego, po wojnie w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych i naszej Akademii, gdzie miał pracownię rzeźby do 1969 r. Starał się uczestniczyć w życiu uczelni (w latach 1963-69 był prodziekanem Wydziału Malarstwa Grafiki i Rzeźby), miasta i kraju. W 1969 r. przeszedł na emeryturę.
Stanowczy, wymagający
- Niewysoki, korpulentny, zawsze elegancko ubrany, w nieodłącznym chyba, szarawym kapeluszu - wspomina prof. Petruk. I dodaje: - Miał duże, silne palce, jak u rzeźbiarza. Bywał dowcipny, w pracy skupiony, nie używał okularów, zresztą nie mam pojęcia, czy w ogóle miał okulary. Sprawiał wrażenie ociężałego, powolnego (może to sprawa postury), ale gestykulował i poruszał się energicznie. Niewyraźnie mówił pod nosem i - według niektórych uczniów - udawał, że niedosłyszy. Nie miał łatwego usposobienia, był stanowczy, wymagający. Chyba nie przywiązywał wagi do pieniędzy. Na przykład zdarzyło się, że pewnego razu po prostu zszedł do szatni ze studentem, który był w potrzebie, wyciągnął ze swego płaszcza zawinięte w gazetę pieniądze... i dał wszystko.
Ręka do uczniów
Swój styl zaszczepił u niektórych rzeźbiarzy. Miał dobrą rękę do uczniów, wśród których byli m.in.: Jan Berdyszak, Giotto Dimitrow, Józef Rudolfo Kaliszan, Józef Kopczyński, Anna Rodzińska, Olgierd Truszyński czy Zygmunt Wujek. Jego projekty i realizacje zdobywały wyróżnienia i pokazywano je na wielu wystawach w Europie i USA. Bardzo znacząca była wystawa monograficzna w Muzeum Narodowym w Poznaniu (35 lat temu) i pośmiertna w Galerii Miejskiej Arsenał (2003) - z prezentacją dokonań jego uczniów.
Samotnie
Odchodził schorowany i trochę opuszczony (czasem zaglądał do niego onieśmielony poeta Witek Różański). Zmarł 27 marca 1985 r. Na cmentarzu junikowskim - z właściwą sobie determinacją - z pęknięć między ciężkimi płytami wydziera powietrzu swoją ostatnią bryłę...
Andrzej Sikorski