Przemyk piłuje pazury

Sala Blue Note szybko wypełniła się po brzegi. Wśród słuchaczy znaleźli się wierni fani artystki, którzy podążają za nią po całej Polsce. Renata Przemyk pojawia się w skromnej, długiej, lekko połyskującej sukience z grafiką przedstawiającą anatomiczny szkic serca, z ciężkim paskiem na biodrach, z kruczoczarnymi włosami upiętymi ciasno tuż nad karkiem. Staje na scenie i już po kilku sekundach cała sala zapada w trans, bezwiednie udając się w dwugodzinną podróż do samego wnętrza intymnego świata artystki, gdzie ból miesza się z ekstazą, radość z bezkresnym smutkiem, powaga z ironią, a przyjemny szept w jednej chwili przeradza się w krzyk pełen cierpienia, wdzierając się głęboko pod skórę i wywołując dreszcz.
Przemyk od lat rozkłada na czynniki pierwsze wszelkie zawiłości męsko-damskich relacji, skupiając się przede wszystkim na tych najtrudniejszych, ostatecznych. Poważne tematy, poruszane w tekstach poetki i menadżerki Anny Saranieckiej, z którą Przemyk współpracuje od wielu lat, w połączeniu z charyzmatycznym, drapieżnym głosem piosenkarki i jej dramatycznym zacięciem dają odurzającą mieszankę, która działając niczym opium, przyprawia publiczność o zawrót głowy.
Jeszcze raz od nowa
Podczas koncertu zgromadzona publiczność miała szansę wysłuchać aż 20 piosenek (w tym dwóch na bis). W repertuarze znalazły się dobrze znane kompozycje w zupełnie nowych interesujących aranżacjach (np. przebój "Babę zesłał Bóg" w klimacie bossa novy) oraz nowe utwory ("Jakby nie miało być"). Brzmienie wokalu Przemyk nabrało szlachetnej barwy i egzotycznego charakteru (ewidentnie słychać fascynację muzyką etniczną). Artystka tak dobrze odnajduje się w tej stylistyce, że niekiedy odnosi się wrażenie, że jest się na koncercie zagranicznej gwiazdy. Dodatkowy atut występu to świetne instrumentarium. Kameralny skład, znany z płyty "Akustik trio" (gitary), został powiększony o akordeon, instrumenty klawiszowe oraz zestaw perkusyjny, przez co występ nabrał charakteru kipiącego energią muzycznego widowiska na najwyższym poziomie. Pełne wirtuozerii hipnotyzujące gitarowe popisy Macieja Mąki spotykały się z euforycznymi reakcjami publiczności.
Szpilki i glany
Przemyk z wiekiem ewoluuje w stronę spokojniejszego, wyrafinowanego brzmienia. Jej kompozycje stają się subtelne, nastrojowe, refleksyjne. Odnosi się wrażenie, że znika dawny pazur, tak charakterystyczny dla twórczości tej utalentowanej wokalistki. Ale, gdy w połowie koncertu piosenkarka ze złością ciska niewygodnymi szpilkami o podłogę, wiemy, że choć konsekwentnie dąży w swojej muzyce do harmonii i wyciszenia, nadal ma w sobie niepokorną duszę tej zadziornej dziewczyny, która w 1999 r. w teledysku do piosenki "Nie mam żalu do nikogo" bezcześciła czarnymi glanami śnieżnobiałe weselne obrusy.
Karolina Gumienna
- koncert Renaty Przemyk
- 14.10, g. 20
- Blue Note