Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Plamy i nuty

Emocjonalny przekaz, wysmakowana forma i bardzo intrygujące pomysły - to trzy mocne strony projektu Virgo, który, choć na koncie ma zaledwie jedną EP-kę, od początku brzmi tak świadomie, jakby dokładnie wiedział, po co się pojawił i dokąd zmierza. Virgo, założone dwa lata temu przez Małgorzatę Grabowską, znaną również jako Malarte, Mateusza Wyzińskiego i Michała Oleńca, to przykład zespołu, który rozumie, że w muzyce najważniejsze jest uczciwe opowiedzenie o sobie. Ale i opowiedzenie tego tak, żeby słuchaczowi nie pozwolić odwrócić wzroku. Ich brzmienie - utkane z delikatności dreampopu, elegancji alternatywnego rocka, balladowej intymności i lekkiej poetyckiej mgły - działa na słuchacza jak obrazy z galerii: można patrzeć długo, podziwiać szczegóły albo wchłonąć wszystko jednym spojrzeniem i dać się porwać, do czego będziemy mieć okazję w 2progach.

Młoda kobieta w rozpuszczonych włosach wydmuchuje papierowy dym. Ma sztuczne łzy/kryształki przyklejone do policzków. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

"Składam się głównie z plam i nut" - mówi o sobie Małgorzata Grabowska, wokalistka, pianistka i autorka tekstów, ale również ceniona malarka, i bynajmniej nie jest to pusty slogan, bo jej malarska wrażliwość przenika piosenki Virgo do cna. Na scenie, jak i w studiu, potrafi być hipnotyzująca: stojąc przy mikrofonie i delikatnie sunąc palcami po klawiszach, buduje aurę intymności, którą trudno zignorować, a jej głos - głęboki, miękki, z lekką, charakterystyczną chrypką - przypomina trochę o Agnieszce Osieckiej, a trochę o Björk.

Jednak co równie ważne, w Virgo nie ma przypadkowości również w warstwie brzmieniowej. Mateusz Wyziński, multiinstrumentalista i główny kompozytor zespołu, potrafi zbudować utwór na rytmie werbla, który nagle zamienia się w transowy puls handpana, na gitarze akustycznej pełnej subtelności albo na gęstym, niemal tribalowym bębnieniu. Michał Oleniec dodaje do tej palety koloru elektryczną gitarę i bas, które potrafią być tak samo łagodne, jak i pełne zadziorności. To on odpowiada za najostrzejsze momenty na ich debiutanckiej EP-ce zatytułowanej po prostu "Virgo" (2025), zaczerpnięte nawet z post-punkowej melancholii The Cure.

"Virgo" składa się z pięciu utworów: "Przetrwam", "Za długo czekałam", "Nie czekaj na śmierć", "Skocz za mną" i "Jeszcze tylko". To zaskakująco dojrzała wizytówka zespołu, który przecież dopiero co zaistniał. Utwory są spójne: raz bardziej oniryczne, raz niemal dramatyczne, a momentami wybitnie koncertowe, nagrane i wyprodukowane z dużą starannością, z dbałością o detale. Dźwięki mandoliny ukryte w tle, subtelne uderzenia w blachy perkusji, które budują dramaturgię. Trio podeszło do swojej muzyki tak, jak Grabowska podchodzi do płótna - warstwa po warstwie, zawsze z czułością. EP-ka jest przedsmakiem przed pełnoprawnym albumem, który ma ukazać się jeszcze w tym roku. Jak zapowiadają artyści, to ma być jeszcze ciekawsza podróż przez kontrasty: surowość i łagodność, mrok i światło, ciszę i eksplozję.

Dziś typowa playlista "indie/alt" na Spotify często brzmi jak zbiór tych samych utworów tylko odtwarzanych przez inne zespoły. Na ich tle Virgo wyróżnia się autentycznością. Ma w sobie duszę, ale nie brakuje jej rzemieślniczego szlifu. Jest coś odświeżająco "analogowego" w ich podejściu, przy czym ta "analogowość" rozumiana jest nie jako brak technologii, ale jako obecność emocji. Dlatego jeżeli szukacie na naszej scenie projektu, który z jednej strony potrafi uchwycić największe dreampopowe piękno, a z drugiej zmusić do refleksji nad własnym wnętrzem, to wiedzcie, że już nie musicie szukać. Ich pierwsze EP jest niczym szkicownik pełen obietnic. Teraz czekamy na pełnoprawne dzieło!

Sebastian Gabryel

  • Virgo
  • 20.07, g. 20
  • 2progi

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025