Chociaż są to fotografie zrobione podczas licznych podróży, to niewiele mają wspólnego ze zdjęciami prezentowanymi w magazynie "National Geographic". Dla Weroniki Krawczuk wyjazdy były tylko przyczynkiem do sportretowania napotkanych kobiet i stworzenia z ich historii spójnej opowieści o silnych dziewczynach.