Gdy widzowie wchodzą do sali Sceny Roboczej, panuje trochę senna, leniwa atmosfera. Aktorzy dopiero szykują się do rozpoczęcia opowieści. Rozpalają w kominku, parzą herbatę. Z namysłem dobierają postaci charakterystyczne dla języka baśni. Nie przywiązują się jednak do swoich ról, wręcz przeciwnie - żonglują nimi w zależności od potrzeb, zmieniają się z narratora w bohatera, z króla w córkę. Bawią się teatralnymi konwencjami. W ich lekkiej i zabawnej interpretacji widać poszukiwanie esencji baśni, sposobu jej opowiedzenia. Szukają pojęć i motywów, jednocześnie uciekając od sztampowego przedstawienia narracji.