Każdy kolejny album Marii Peszek to nie tylko nowe piosenki. To przede wszystkim projekt estetyczny, zadziwiający spójnością na koncertach, a także w mediach, które wokalistka zdobywa z granic popkultury, raz przesuwając się do środka, raz wracając na pozycje artystki "niezależnej". W warstwie muzycznej jej twórczość to połączenie różnych odmian rocka i elektroniki (która objawia się głównie w samplach i syntezatorach). Owa fuzja jako całość kroczy gdzieś po obrzeżach popu (zdecydowanie nie w tym pejoratywnym znaczeniu tego słowa), co pozwala artystce na przejścia od punkowej energii do łagodnego liryzmu (w obu sytuacjach Peszek czuje się bardzo dobrze). O muzycznym sukcesie poszczególnych płyt decydowali goście z najwyższej półki: Wojciech Waglewski, Fisz, Emade ("Miasto Mania"), Smolik ("Maria Awaria"), Michał FOX Król ("Jezus Maria Peszek").
W swoich tekstach wokalistka czerpie głównie z utartych językowych ścieżek, którym narzuca nowy, nieoczekiwany bieg. Często najbanalniejsze słowa, czy frazeologizmy przenosi w zaskakujące konteksty, nie stroniąc w tym zabiegu od licznych prowokacji. Na "Jezus Maria Peszek" jest podobnie. Po "Miasto manii" i "Marii Awarii" artystka wciąż pozostaje ekshibicjonistką. Bez skrępowania opowiada o swoim załamaniu nerwowym, o tym, że rodzicielstwo to raczej nie jej przyszłość i, że "Pan nie jest jej pasterzem", czym już zasłużyła sobie na miano satanistki w oczach redaktora Terlikowskiego. Tym razem Peszek zabiera także głos w "sprawie polskiej", krytykując narodowy patriotyzm spod znaku wyjścia na barykady, stawiając na ten związany ze zwykłą obywatelską codziennością. Nie znaczy to jednak, że wokalistka rozpływa się w tłumie. Wręcz przeciwnie, wciąż chce się wyróżniać i nie znosi nad sobą bata.
"Jezus Maria Peszek" już odniosła spory sukces. Jak na polskie warunki płyta sprzedaje się świetnie. Na koncertach w ramach trasy promującej album pojawiają się tłumy. Wygląda nawet na to, że nieszczęśliwy wywiad (powstała po nim prześmiewcza strona internetowa "Cierpię jak Maria Peszek w Bangkoku"), mówiący o załamaniu nerwowym, którego artystka udzieliła niedawno "Polityce", żyjący już w internetowym światku własnym życiem, nie zaszkodził nowemu wcieleniu Marii Peszek.
Już w sobotni wieczór przekonamy się czy śmierć "Marii Awarii" nie odebrała energii scenicznej "Jezus Marii Peszek". Na pewno widowisko pomogą jej stworzyć świetny zespół.
Tomasz Czerniawski
- Koncert: Maria Peszek
- Eskulap Akademickie Centrum Kultury
- 24.11, g. 20
- Bilety: 50, 60 zł - CIM