Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Poznańska etnosfera

z Jackiem Hałasem o kulturze ludowej w mieście

Jacek Hałas, fot. archiwum organizatorów - grafika artykułu
Jacek Hałas, fot. archiwum organizatorów

W poszukiwaniu folkloru w mieście trafiam na góralskie stragany przed Okrąglakiem. Natychmiast przypomina mi się dialog Józka Galicy (Paweł Kukiz) z góralką sprzedającą swetry przy dworcu Warszawa Centralna w filmie Juliusza Machulskiego "Girl Guide".

Brzmiało to tak (góralka zagaduje pierwsza): - Nie tseba sweterka? - A kielo za ten sweter, krzesno matko? - Ale se na pana zrobiął, skąd geś tu? - A jo z Pisanki, a Wy skąd? - Z Dziańca Łowce. A kaj to ta Pisanka? - Hen wysoko, pod samuśkim niebem, na słowackiej granicy. - Ej, to wim ka. Ej, dla Tobie sto tysięcy. Bieres? - Haj, krzesno, toć to nie wełna. Jakiejsić anilany ześ tu napletła. - Cicho ze siedź. Pany wezmą, nie znają się. - Zostańse se z Bogiem. - Boze Cię prowodź, tsymaj się. Żeby jednak nie sprowadzać tematu wyłącznie do anegdoty, spotkałam się też z Jackiem Hałasem.

Czym jest folklor w mieście? Czy jest potrzebny? Jak się przejawia w Poznaniu?

Migracje ludności, kultura masowa oraz rewolucja informacyjna zniwelowały różnicę między wsią a miastem, która jest poniekąd istotą wyróżnika "ludowy". Nie możemy już rozmawiać o folklorze jako bezpośredniej kontynuacji tradycji regionalnych czy narodowych. To pojęcie ma dziś znamiona działalności muzealniczej, ale bywa też inspiracją dla przedsięwzięć artystycznych lub gospodarczych wykraczających poza ramę określaną tradycją.

Na stronach internetowych festiwali, w których będziemy mogli uczestniczyć latem, możemy jednak zauważyć istotne różnice między nimi.

Miasto jest dziś środowiskiem naturalnym dla "przejawów folkloru", zaś poznańskie festiwale są przykładem różnych postaw wobec "źródła". Daleki byłbym jednak od porównywania ich czy wartościowania. Wszystkie mają swoją publiczność, sztab organizatorów, znakomitych artystów. Miasto zaś jest na tyle pojemnym i "kulturożernym" organizmem, że jest w nim dość miejsca i odbiorców dla wielu zjawisk. Nie bałbym się też określenia przejawów folkloru "biznesem", bo przecież to jest też "towar" - często eksportowy (muzyka irlandzka, flamenco, jodłowanie, ceramika bolesławiecka - toż to z ludu wszystko było!). A i muzykant wiejski za darmo nie grał, cieśla za ozdobny pazdur liczył ekstradopłatę, a ikona stanowiła nierzadko poważną inwestycję. W tym kontekście zarówno Cepelia, jak i kierpce przed Okrąglakiem mają swoje racje bytu, a ich funkcjonowanie zależy głównie od jakości "towaru".

A czego w Poznaniu brakuje?

Obok wydarzeń festiwalowych, świątecznych i festynowych niezmiernie ważnym dla "etnosfery" miasta są wszystkie przedsięwzięcia niszowe. Myślę, że brakuje w Poznaniu dobrej "ludowej" karczmy z polskim czy wielkopolskim jedzeniem, regularnymi potańcówkami, muzyką na żywo. Jako zapalony podróżnik, będąc w nieznanym mieście, zawsze staram się do takiego miejsca dotrzeć i spędzić w nim trochę czasu, by - włączywszy w to jak najwięcej zmysłów - rozpocząć kolejną przygodę do niepowtarzalności wynikającej z danej tradycji.

Rozmawiała Daria Mielcarzewicz

Napisz do redakcji: kulturapoznan@wm.poznan.pl

Jacek Hałas - muzykant, śpiewak, tancerz. Zajmuje się tańcem korowodowym, wirowym, tradycjami wędrownych śpiewaków, działalnością warsztatową i edukacyjną.

festiwale folkowe:

Ethno Port, 9-11.08

XII Światowy Przegląd Folkloru Integracje, 13-19.08

VI Festiwal Sztuki Ludowej, 20-26.08

X Światowe Spotkania z Kulturą Romską