Każdy, kto choć raz spotkał się z Kennedym - niezależnie, czy na żywo, czy słuchając nagrań - wie, że jego muzyka jest ponad podziałami. Nie zamyka się w łatwo definiowalnych ramach, nie podąża doskonale znanymi, wydeptanymi ścieżkami. Choć łączenie klasyki z jazzem, rockiem i muzyką popularną nie jest raczej zabiegiem nowatorskim, sposób, w jaki to połączenie się odbywa - to już całkiem inna historia... A w pisaniu tychże "całkiem innych historii" Nigel Kennedy jest doskonały.
Co o nim samym? Wybitny skrzypek, uczeń Yehudi Menuhina i absolwent The Juilliard School w Nowym Jorku. W dotarciu do szerokiego grona publiczności pomogły mu koncerty ze Stéphane Grappellim (skrzypkiem jazzowym, kompozytorem i aktorem, który nagrywał między innymi z Dukiem Ellingtonem, Oscarem Petersonem, Paulem Simonem i Pink Floyd) i - jak przeczytać można w różnych źródłach - "wykreowanie wizerunku punka". Pod koniec lat 80., dokładnie w roku 1989, nakładem wytwórni EMI ukazały się Cztery pory roku Antonia Vivaldiego. Materiał był nagrany pierwotnie aż trzy lata wcześniej w londyńskim kościele św. Jana w Hackney. Dopiero dziewięć miesięcy przed premierą, gdy nagranie uzupełniono o wolne części kompozycji, album został ukończony. Rezultat? Ponad 2 miliony sprzedanych egzemplarzy na całym świecie, czołówki list przebojów klasycznych i wpisany do Księgi Guinnessa rekord za najlepiej sprzedające się nagranie muzyki klasycznej w historii. Rok później w Royal Albert Hall artysta skierował do publiczności takie słowa: "Podziękowania dla każdego, kto kupił tę płytę, ponieważ pomaga nam zrobić z muzyką coś, co powinno być zakazane".
Repertuar Kennedy'ego (co nie jest żadnym zaskoczeniem, patrząc na lekkość, z jaką porusza się między gatunkami) jest bardzo rozległy. Od Bacha i Vivaldiego do Jimiego Hendrixa i The Doors. Jego wizerunek sceniczny również zapada w pamięć, choć bez wątpienia znajdą się i tacy, których oburzy - no bo jak to, skrzypek na scenie tyłem do publiczności? Irokez, ciężkie buty, niewybredne żarty, ruchy przypominające transowe opętanie? Tak, taki jest właśnie Kennedy. I takim właśnie uwielbiają go miliony.
Spiritual Connection to retrospektywny program, którego repertuar obejmuje między innymi utwory Jana Sebastiana Bacha, zaaranżowane przez Kennedy'ego kompozycje Krzysztofa Komedy i Ryūichi Sakamoto, a także utwory autorstwa samego skrzypka. Artyście towarzyszyć będzie zespół w składzie: Beata Urbanek-Kalinowska (wiolonczela), Rolf Bussalb (gitara), Piotr Kułakowski (kontrabas) i Sławomir Berny (perkusja i perkusjonalia).
W trakcie zbierania informacji o tym wydarzeniu natrafiłam w internetowych zakątkach na definicję "spiritual connection"; choć nie była ona bezpośrednio związana z albumem, jej treść odebrałam jako zaproszenie. W wolnym tłumaczeniu definicja ta brzmiałaby: "zdolność do intuicyjnego zrozumienia czegoś, co wpływa na naszą duszę i nadaje znaczenie naszemu życiu". Skoro tak, może warto sprawdzić, czy muzyka Kennedy'ego ma taką moc, o jakiej on sam jest przekonany?
Marta Szostak
- Nigel Kennedy, Spiritual Connection
- 29.04, g. 20
- Teatr Wielki
- bilety: 230-300 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024