Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Rymy i beaty

Perfekcyjnie zarapowane zwrotki, potężne beaty, tłumy pod sceną i butelki bez nakrętek. Oraz pewne kontrowersje. Nad brzegiem Malty, w ramach imprezy Hip Hop Festival Poznań 2019, zagrali najpopularniejsi raperzy w kraju.

. - grafika artykułu
fot. Facebook Agencji Koncertowej noSleep

Festiwal otworzyły koncerty dwóch przedstawicieli młodej rapowej sceny. Zbierających się na terenie festiwalowu entuzjastów rapu powitał dysponujący świetną techniką i ciekawym flow Oki, następnie jego miejsce zajął Joda, reprezentant Biura Ochrony Rapu. Szczególnie mocno wybrzmiało jego "Polskie Miami" i premierowa "Osiedlowa Lambada".

Doskonały występ, choć być może nieco zbyt krótki, zaliczył z pewnością  grający po nich Guzior. Punkt kulminacyjny jego koncertu zbiegł się w czasie z rozwiązaniem akcji i to właśnie na sam koniec mogliśmy usłyszeć świetne "Płuca zlepione topami". Był to chyba pierwszy, lecz oczywiście nie jedyny tego wieczoru, moment festiwalu, w trakcie którego rozglądając się na boki trudno było dostrzec osobę, która nie wyśpiewuje razem z raperem chwytliwych wersów (wszak to "bardziej piosenka niż benger") lub przynajmniej nie podbija ich końcówek. Nawet młodociane kaczki wyszły na brzeg jeziora, jakby zauroczone magią chwili.

Tę nieco rzewną, ale jakże przyjemną, atmosferę zburzył zaraz Tymek swoimi, naznaczonymi trendami zza wschodniej granicy, klubowymi hitami. I choć złośliwy twierdzą, że jeśli słyszałeś jeden numer Tymka, oznacza to, że słyszałeś je wszystkie, trzeba przyznać, że przy dobry nagłośnieniu jakie zapewniał sprzęt festiwalowy, brzmiało to wszystko bardzo dobrze. I pewnie każdy spoza Rosji mógłby pomyśleć, że jest właśnie na  imprezie w Rosji. Tymek dał ludziom to, czego oczekiwali - "80s", "Rainmana" oraz oczywiście "Język ciała". Jako że występ twórcy zbiegł się z zachodem słońca nad Maltą, towarzyszyły mu liczne nieskrępowane wyrazy czułości wymieniane przez fanów na widowni. Warto dodać, że Tymek zaliczył stage diving i wyszedł na tym dużo lepiej niż ostatnimi czasy Żabson.

Nie bądź taki Werter młody

Kilka słów o publiczności. Najtwardsi fani dzielnie okupowali pierwsze rzędy pod sceną przez niemalże cały festiwal,  czyli około sześciu (!) godzin, inni skakali na ile im zdrowie pozwalało, a byli też tacy, którzy woleli napawać się rapem w ogródku piwnym lub na trybunach. Zachodziła znaczna rotacja na "stanowiskach fanowskich" i nic w tym dziwnego, bo trudno, żeby wszyscy w jednakowym stopniu ekscytowali się każdym punktem programu.

Po Tymku mogliśmy usłyszeć nieznany szerszej publiczności duet z Nowego Jorku Steelyone & Kool Kid Dre. I chociaż część publiki uznała, że nastał idealny moment, aby udać się do strefy gastronomicznej, amerykańscy raperzy robili wszystko, aby rozerwać fanów czuwających pod sceną. I trzeba przyznać, że im się to udało. Jeden z nowych fanów duetu dorwał się nawet do mikrofonu i powiedział "This is the best thing ever". Albo coś podobnego. Skoro ciemności już skryły plac festiwalowy, zagraniczny artyści poprosili, aby wszyscy wznieśli w górę rozświetlone telefony i zapalniczki. Później motyw ten eksploatował już każdy z gości festiwalu, być może w pogoni za zachodnimi standardami.

Gdy Steelyone & Kool Kid Dre skończyli grać, pod sceną znowu zrobiło się tłoczno. A to dlatego, że następni w kolejce byli Jan-rapowanie i Szpaku. Janek, inaugurując swój koncert, podzielił się z fanami informacją, że jego nowy album, "Plansze" okrył się złotem. I w podzięce dla słuchaczy zarapował swoje najpopularniejsze numery, między innymi błyskotliwą i refleksyjną "Układankę", stonowane "Wszystko OK" czy naszpikowane follow-upami "Jutro". "I pamiętaj, nie bądź taki Werter młody, ta laleczka Cię przekręci nim ją zdążysz zdobyć" - krzyczeli razem z Jankiem fani, rozpoznając lub nie nawiązanie do kultowego "Listu" Flexxipu.

Wraz z pojawieniem się na scenie Szpaka nastąpiła ponowna radykalna zmiana klimatu. Bo o ile wychowanka SB zaliczyć możemy do nurtu rapu inteligencko-refleksyjnego, nazwać wzorowym uczniem z aspiracjami na łobuza, chłopakiem, który zaprzyjaźni się z Taco Hemingwayem gdy pójdzie na studia, o tyle w przypadku Szpaka do czynienia mamy ze szkolnym zakapiorem kipiącym złością i weną. Reprezentant BOR wniósł na scenę burzę agresji scenicznej, wicher emocji i tony ulicznej charyzmy. Publika wprost oszalała, wykonując wraz z artystą "UFO", "Hinatę" czy "Oddajemy krew Wampirom" i pogowała bez opamiętania do "Zombie".

Niesmak

Rozpaleni występem Szpaka słuchacze byli gotowi na co-main event tego wieczoru, czyli koncert Kękę. Pod sceną wrzało. Kękę rozpoczął "Cesarzem", który wydaje się być utworem stworzonym do grania głośno i grania na żywo, numerem, który potrafi poruszyć nawet wyczerpanych do granic entuzjastów rapów. Później było zarówno nostalgicznie ("Samson"), nastrojowo ("Miłość"), jak i beztrosko ("Wyjebane"). Raper z Radomia doskonale wchodzi w interakcje z publicznością. - Jest jedna międzynarodowa zasada pisania tekstów rapowych - tłumaczył, nawiązując do zmian w tekstach odgrywanych utworów. - Tekst rapowy należy napisać tak, żeby rapowa publiczność nie miała się do czego przypierdolić.

Doszliśmy w końcu do gwiazdy festiwalu, której występ był tym, na co liczni czekali z niecierpliwością. Mowa oczywiście o Paluchu, bo jak to się żartobliwie mówi o rapowej ofercie koncertowej Poznania - "jak nie Gural, to Paluch". Trzeba przyznać, że raper z Piątkowa wywołuje skrajne emocje. I mieszane uczucia. Bowiem o ile pod względem muzycznym jego koncert stał na najwyższym poziomie i artysta porwał wszystkich, nawet tych odpoczywających na trybunach, do ostatecznej szaleńczej zabawy, o tyle to, co działo się między utworami, mogło wzbudzić pewien niesmak. Pół biedy z żartobliwymi zaczepkami typu "Kto nie skacze słucha Meza, kto nie skacze słucha Reda" (w 2019 roku atak na Meza? Czy ktoś z publiczności go jeszcze pamięta?). Gorzej w kwestii  nietolerancji przejawianej przez artystę:  - Mam wrażenie, że wytwórnie założyły hodowle takich, kurwa, pedałów -  mówił raper, zapowiadając utwór "Pudel", w którym krytykuje komercje dotykającą środowisko. - Jesteśmy w Poznaniu, tęczowy Jaśkowiak - podsumował. Wielka szkoda, że takie nieprzyjemne akcenty zakłóciły odbiór świetnego koncertu, w trakcie którego Paluch, grając "Bez strachu", "Szamana", i "Gdybyś kiedyś", przypomniał, czemu jest jednym z najpopularniejszych raperów w kraju.

Jacek Adamiec

  • Hip Hop Festival Poznań 2019
  • Jezioro Malta
  • 9.08

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019