Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Opowieść o ludziach

Czy wystawa Biżuteria PRL, którą od połowy kwietnia możemy oglądać w Galerii YES, spełnia oczekiwania wielbicieli i wielbicielek sztuki biżuteryjnej? Zdecydowanie tak!

Po prawej plakat reklamujący wystawę, po lewej stolik i fotel z okresu PRL na tle czarno-białej fotografii ulicy dużego miasta. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Wystawa w Galerii YES obejmuje zaledwie część bardzo bogatej i nadal powiększanej kolekcji założycielki tego miejsca, Marii Magdaleny Kwiatkiewicz. Jest to fragment zdecydowanie reprezentatywny i świadczący o dużej świadomości - zarówno jeśli chodzi o budowanie samego zbioru, jak i stworzenie koncepcji wystawy. Przekrój form jest niezwykle zróżnicowany, a kontekst, który tworzy się wokół biżuterii, to niezwykle interesująca opowieść. Nie tylko o jubilerstwie, ale też o ludziach, którzy ją projektowali, a potem swoje pomysły przekuwali w konkretne realizacje. Hasłem wystawy jest zresztą zdanie "Biżuterię tworzą ludzie". Kierunki i tendencje, jakie odzwierciedla, stanowią zatem odbicie sytuacji społecznej, historycznej, gospodarczej czy politycznej, a jednocześnie dowodzą, że twórcy mimo uciążliwych ograniczeń poszukiwali niezależności i nowych dróg ekspresji.

Biżuteria PRL podzielona została na działy, jednak nie tyle chronologicznie czy według spółdzielni (w których grupowali się złotnicy i jubilerzy widzący we wstępowaniu w ich szeregi jedyną szansę na pracę w zawodzie), ale zgodnie z rodzącymi się, zmiennymi, a niekiedy przewijającymi się przez lata koncepcjami. Warto tu bowiem zaznaczyć, że próba zbudowania nowego porządku po 1945 roku była niełatwa dla wszystkich - również dla rzemieślników i artystów, w tym tych zajmujących się wytwarzaniem biżuterii. Borykali się oni z brakiem potrzebnych im do pracy narzędzi i materiałów. Można przekornie powiedzieć, że srebro w tamtym czasie było na wagę złota. Dostosowanie się do nowych warunków stało się koniecznością, więc złotnicy i jubilerzy wytworzyli specyficzny sposób kreowania biżuterii z wykorzystaniem takich metod, technik i materiałów, na jakie mogli sobie pozwolić w mało sprzyjających okolicznościach. Z tego początkowego czasu pochodzą m.in. wyroby projektowane z ciętej na paski blachy, które następnie zwijano i skręcano. Wiele wyrobów powstało z młotkowanego i puncowanego metalu - takiego, jaki był możliwy do zdobycia. Srebro zaczęło się pojawiać na rynku dopiero w latach 50. XX wieku.

Od lat 50. zaczęto też wykorzystywać wszelkiego rodzaju kamienie pozyskiwane w Polsce. Bardzo popularne były przede wszystkim pierścionki z dużą ozdobą z kamienia albo bursztynu, określanego bez względu na miejsce jego pozyskania nie jako "bałtycki", ale "polski". Kładziono nacisk na to, by podkreślić rodzime cechy biżuterii - zarówno pod względem stosowanych materiałów, typowych dla naszego kraju, jak i form świadczących o przywiązaniu do tradycji. Słowiańskie i ludowe motywy przewijały się przez twórczość wielu artystów. Szczególnie ciekawe są właśnie owe "ludowizny", jak zresztą autorzy wystawy śmiało i z pełną odpowiedzialnością za słowa nazywają formy zaczerpnięte ze sztuki chłopskiej czy zakopiańskiej. Twórcy swobodne czerpali inspiracje ze znanych w różnych regionach motywów, a także odwoływali się do stosowanych w konkretnych miejscach technik i wykorzystywali typowe dla nich materiały.

Mimo nacjonalizacji rzemiosła biżuteryjnego wielu artystów wykształciło specyficzne sposoby pracy i cechy wyrobów. Nie jest prawdą, że ze względu na sytuację polityczną żadne zachodnie kierunki nie docierały do Polski. Docierały, czego doskonałym przykładem jest chociażby nurt tzw. "gorącego srebra". Biżuterię tego rodzaju tworzono od przełomu lat 60. i 70., ale bardzo popularna była również w kolejnej dekadzie. Oddzielną gałęzią były inne elementy galanterii, jakie możemy zobaczyć na wystawie. To przedmioty o wręcz luksusowym charakterze, na które stać było zdecydowaną mniejszość społeczeństwa. Należały one głównie do oficjeli bądź znajdowały się na wyposażeniu instytucji.

Wszystko to daje bardzo barwny obraz sztuki jubilerskiej między 1945 a 1989 rokiem. Kierunki, mody i metody pracy zmieniały się, inne trwały latami, ulegając nieznacznym modyfikacjom. Powstało wiele unikatowych prac, które dzisiaj są obiektem pożądania kolekcjonerów. Postrzeganie jubilerstwa okresu PRL przez pryzmat mało interesującej masowości jest tym samym nie tyle nieuzasadnione, co wręcz krzywdzące. Aby przekonać się o tym na własne oczy, warto odwiedzić wystawę w Galerii YES.

Jest ona dowodem na to, jak zmieniło się postrzeganie sztuki biżuteryjnej sprzed okresu transformacji, oraz zachętą do tego, by oderwać się od wciąż funkcjonujących stereotypów na jej temat. Podczas wernisażu Maria Magdalena Kwiatkiewicz przyznała, że sama borykała się i stopniowo zrywała z błędnym przeświadczeniem, że biżuteria tworzona w PRL-u to przede wszystkim rzemiosło. Co prawda warte kolekcjonowania, jednak budzące pewne wątpliwości co do walorów artystycznych. Dzisiaj tego rodzaju rozterki już jej nie towarzyszą. Na niektóre rzeczy zwyczajnie potrzeba czasu.

Justyna Żarczyńska

  • Od pomysłu do przemysłu. Biżuteria PRL z kolekcji Marii Magdaleny Kwiatkiewicz
  • Galeria YES
  • czynna do 9.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023