Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Wygląd jako narzędzie polityczne

Wygląd może być narzędziem politycznym. Takie twierdzenie nie jest dziś obce dla wielu działaczek na rzecz twórczej emancypacji kobiet. Kwestię tę poruszono podczas spotkania "Wizerunek artystki jako narzędzie subwersji". Przekładając problem na realia współczesne, artystka i teoretyczka sztuki Iwona Demko wraz z historyczką sztuki - Agatą Jakubowską omawiały widoczne obecnie nurty i trendy w sposobach wizerunkowej emancypacji dzisiejszych polskich artystek. 

fot. materiały organizatorów - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

Podczas spotkania w poznańskiej Galerii Miejskiej "Arsenał", Demko figurowała zarówno jako badaczka sztuki, jak i przedstawicielka nurtu kobiet dokonujących subwersji za pomocą własnego wizerunku. Opowiadała zatem o swoich doświadczeniach oraz wizji, jaka przyświeca jej w tworzeniu takiego wizerunku. Swoim intensywnie różowym strojem, i dodatkami w tym samym kolorze, zwracała uwagę od samego wejścia do Galerii. Jakubowska która, jak przyznała, celowo dla kontrastu, zdecydowała się przywdziać stereotypowo artystyczną czerń, podczas spotkania była  ciekawą partnerką rozmowy. 

W pierwszej części spotkania Demko opisywała własne doświadczenia z wizerunkową subwersją. Wspominała swoją pracę dyplomową - rzeźbę wielkoformatową, której wyróżniającą cechą był jej niekonwencjonalny kolor - róż. - Przez dwadzieścia siedem lat nie znosiłam koloru różowego. Myślałam o nim tak samo jak wszyscy, czyli że jest infantylny, kiczowaty i należy się go wstydzić. Kiedy pracowałam nad dyplomem, obudził się we mnie bunt. Chciałam zrobić coś inaczej niż reszta. Zdecydowałam się na róż, bo pasował do mojej obłej rzeźby nawiązaniem do cielesności - opowiadała. Oswajanie różu, sprowokowało ją do refleksji nad własną tożsamością. - Dochodziło do mnie, że wraz z wycofywaniem różowego, wycofywałam z siebie kobiecość. Przez całe życie, łącznie z wyborem studiów, chciałam udowodnić sobie, że mogę robić wszystko to, co może robić mężczyzna. Kiedy sobie to uświadomiłam, chciałam mieć róż wszędzie. Zaczęłam ubierać ten kolor, potem dołączyłam takie elementy jak cekiny itp. - dodała. Przywdziewanie różu niepostrzeżenie zespoliło się z jej postawą światopoglądową, a wkrótce stało się głównym narzędziem subwersji. "Dobra relacja" z różem była nie tylko kijem wbitym w mrowisko stereotypów i próbą emancypacji, ale też orężem w poszukiwaniu nowego sposobu autoekspresji.  

Artystka podjęła wątek nieufności wobec kobiecych atrybutów w silnie patriarchalnych środowiskach. Wyznała, że zaczynając pracę na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, poczuła, że aby być traktowaną jak profesjonalistka, musi zachować niepisane reguły artystycznego dress code'u, który dopasowany był głównie do potrzeb i preferencji mężczyzn. - Lakier na paznokciach świadczy o tym, że artystka nie rzeźbi, tylko maluje paznokcie - ironizowała Demko. - Poczułam wtedy, że muszę to zmienić, więc zaczęłam przychodzić w krótkich spódniczkach i szpilkach. Na początku koledzy zwracali na to uwagę - czasami pojawiały się skargi do dziekana. Po roku wszyscy się przyzwyczaili do tego stopnia, że gdy nie jestem tak ubrana, zastanawiają się, czy wszystko u mnie w porządku - przyznała artystka. Zestawienie negatywnie nacechowanego tego koloru z sytuacjami wymagającymi powagi jest kontrastem, który od ponad dziesięciu lat pociąga artystkę.

W trakcie pracy nad dyplomem zetknęła się z przesiąkniętą różem twórczością Marii Pienińskiej-Bereś - jednej z ważniejszych prekursorek sztuki feministycznej w Polsce.  Wspomnienie jej nazwiska rozpoczęło kolejną część spotkania, jaką było omówienie wątku kobiecych działań artystycznych w obrębie lat 60.-90. Zarysowany przez Jakubowską opis sylwetki oraz działalności artystycznej Pienińskiej-Bereś był jedną z bardziej obszernych części spotkania. Historyczka pokazała kilka zdjęć dokumentujących performance wspomnianej artystki np. "Przejście przez kołdrę" czy "Pranie". Korzystając z okazji, że na widowni znalazła się Izabella Gustowska, która jest jedną z kuratorek wystawy "Sztuka kobiet" zaprezentowanej w 1980 roku w poznańskiej Galerii ON, poproszono ją o kilka słów komentarza na temat tego wydarzenia. Artystka przyznała, że zgromadzenie w jednym miejscu takiej liczby kobiet, rozbudziło wówczas ciekawość. Za największą kontrowersję wystawy uznano wówczas performans Ewy Partum, w którym twórczyni rozcinała na sobie suknię ślubną i ukazywała nagość. Przechodząc płynnie do opisu lat 90., Jakubowska przypomniała sylwetki takich artystek jak Katarzyna Kozyra, Alicja Żebrowska czy Zofia Kulik. Według badaczki ostatnia dekada poprzedniego wieku, była okresem, w którym róż stosowany przez Pienińską Bereś tracił swoją subwersywną siłę.

Podejmując wątek współczesnej sztuki kobiet, przypomniano popularny nurt selfie-feministyczny. Zdjęcia wrzucane na Instagrama przez Zofię Krawiec stanowiły główny punkt odniesienia do rozmowy na ten temat.  Jakubowska wspomniała, że zarzuty pod jej adresem skupiały się na tym, że wizerunek jaki tworzy, nie odbiega od patriarchalnej wizji atrakcyjnej kobiety. Wątek podjęła Demko: - Tak naprawdę zrozumiałam, na czym polega zachowanie Zofii, gdy ją poznałam. Zaimponowało mi, że rozbiera się na zdjęciach, bo jest intelektualistką, a wiadomym jest, że w tym kręgu dziewczyny tego nie robią, bo nie powinny. Badając kobiecą seksualność, czułam, że jeśli nie odzyskamy swojego ciała i wizerunku, to nigdy nie staniemy się wolne. Pokazywanie swojego ciała w internecie jest ważnym krokiem. My same robimy takie zdjęcie, my decydujemy, jak i kiedy je pokażemy publicznie, a jednocześnie nie wysyłamy komunikatu, że to jest zaproszenie do czegokolwiek.

Mówiąc o uroku zdjęć selfie-feministycznych, artystka powiedziała też, że stanowią ważny element w budowaniu pewności siebie. - Często dziewczyny wrzucają zdjęcie, na którym czują, że wyglądają ładnie, bo mają potrzebę, by same ze sobą czuć się dobrze. To jest rodzaj tworzenia ładnego, wewnętrznego obrazu siebie, dowartościowania się - stwierdziła. Dla kontrastu artystka pokazała zdjęcia ze swojego Instagrama, na którym przedstawia własną wersję selfie-feminizmu. - Odkrywając, że nie będę już taka młoda jak byłam kiedyś, pomyślałam, że nie pójdę jak Zofia w stronę ładnego wyglądu. Moje pierwsze zdjęcie nie miało żadnych filtrów i ukazywało mnie z "niedoskonałościami". Podpisałam je "real selfie-feminism". W historii Zofii zabrakło mi drugiej strony wyglądu kobiety, tej mniej interesującej. Musiałam się oswoić z takim "brzydkim wizerunkiem siebie", ale czułam, że jeśli ja z czasem do tego dojdę, to także inni zaczną patrzeć w ten sposób.

Jakubowska wyznała obawę wobec nadmiernej koncentracji na kobiecym ciele przez feministyczne  twórczynie. - Mówi się, że artystki przejmują władzę nad wizerunkiem kobiet. Kierując uwagę na swoje ciało, mają nad nim władzę. Zastanawiam się, czy nie jest to pewne uproszczenie i jak bardzo spojrzenie na siebie jest uwikłane w całą sieć władzy.

Demko uznała, że istotna w rozmowie na ten temat jest świadomość, że dotychczas kobiety najczęściej były portretowane przez mężczyzn, a więc nie uczyły się samodzielnego obrazowania własnego ciała. Teraz szukają nowego, niezależnego sposobu. - Pojawia się pytanie, jak obrazować siebie, żeby robić to inaczej. W internecie obserwujemy pierwszy krok do zmiany. Zobaczymy, do czego doprowadzi - stwierdziła.

Chcąc przedstawić nieco inny sposób ukazywania własnego wizerunku, Jakubowska wspomniała o Ewie Zarzyckiej. - Artystka ta często mówi w swoich wypowiedziach, że prowadzi narrację autodeprecjacji. W swoim wątku autobiograficznym zapewne zanotowałaby, że nic ciekawego nie zrobiła, a to, co mówi, jest nieważne. Konsekwentnie budowany na porażce wizerunek również może być elementem subwersji.

Demko uznała, że podobają jej się różne strategie wolnościowe, także te, które są inne niż jej własne, bo "wszystkie razem robią dobrą robotę." Następnie dodała: - Wydaje mi się, że strategia porażki bazuje na prostym działaniu psychologicznym człowieka - zawsze, gdy ktoś mówi, że ma gorzej, to przekłada się na reakcję pełną współczucia i pocieszania. To też może bardzo dobrze działać.

Za pointę spotkania można uznać końcowy fragment rozmowy, z której wynikało, że osobiste internetowe działania subwersywne, mają potencjał społeczny. Według Demko, internet pozwalający na szybszy i łatwiejszy kontakt z innymi ludźmi, jednoczy ich także we wspólnej walce emancypacyjnej. - Kiedy jedna z dziewczyn wkleja zdjęcie, inna na nie reaguje, potem następna itd., a więc działa to kolektywnie, choć inaczej niż dotychczas. Czy to może być narzędzie polityczne? Wydaje mi się, że tak - powiedziała.

Julia Niedziejko

  • "Wizerunek artystki jako narzędzie subwersji"
  • spotkanie z Iwoną Demko i Agatą Jakubowska
  • Galeria Miejska Arsenał
  • 28.02

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019