Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Śmiałość czyni mistrza

Na ostatni przed Bożym Narodzeniem koncert Filharmonia Poznańska zaprosiła Seong-Jina Cho, zwycięzcę tegorocznego Konkursu Chopinowskiego. Trudno wyobrazić sobie bardziej trafiony prezent dla wielkopolskich melomanów, którzy już od końca października mieli okazję słuchać kolejnych, coraz to lepiej ocenionych przez Jury, tryumfatorów tych muzycznych zawodów. 

. - grafika artykułu
fot. Antoni Hoffmann

W Poznaniu, jako jedynym poza Warszawą mieście, wystąpili bowiem i Charles-Richard Hamelin, zachwycający płynnością, swobodą, artysta-czarodziej, i subtelna, czuła, zaangażowana w każdą frazę Kate Liu, i nawet, wirtuoz budzący największe kontrowersje w tej edycji konkursu, nieco posępny i bardzo interesujący, Georgij Osokins. Do całości obrazu brakowało już tylko głównego laureata. Słuchając kolejnych świetnych wykonań, poznańscy melomani mogli zastanawiać się nad tym jaką bronią, jaką techniką czy dojrzałą muzykalnością Cho zdystansował tak wspaniałych rywali.

Odpowiedź, która zabrzmiała w piątkowy wieczór, daje pojęcie nie tylko o ogromnym potencjale młodego artysty, ale i o niuansach decydujących o wygranej. Jeśli można mówić o różnicach między najlepszymi z najlepszych, wiele zależy od upodobań, przyzwyczajeń, od przekonań o tym, jaka interpretacja jest bardziej trafiona, co wydaje się bardziej konsekwentne, a co szczególnie ciekawe wykonawczo. Koreański pianista, który podczas kolejnych etapów zachwycał jury i publiczność wyczuciem, wyobraźnią i dokładnością, w Poznaniu potwierdził swój talent.

Od pierwszych dźwięków Cho dał się poznać jako artysta niezwykle pewny. Mogłoby się to wydać zaskakujące, biorąc pod uwagę jego zastrzeżenia o tremie i lęku, powtarzane przez różne media. Pewność Cho nie dotyczyła jednak śmiałości w sytuacji scenicznej - raczej wiary w realizowaną wizję interpretacyjną. Pewność i spokój, płynące przez kolejne frazy znakomicie zagranej pierwszej części Koncertu e-moll, pozwalały na odprężenie i podążanie za płynną, wielobarwną opowieścią - bez nerwowych kontrastów, większych kontrowersji, bez przesadnej ostrożności.

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Cho przyznał, że Koncert urzeka go czystością emocji, ich świeżością - tym, że nie prowokuje wielkich napięć, ma w sobie coś naturalnego, a nawet prostego. Tę świeżość czuć było w wykonaniu. Cho potafił osiągnąć pewne optimum - operowania jednocześnie nieskazitelną techniką (wyraziste, krystalicznie czyste pasaże to duży atut jego warsztatu) i emocjonalną różnorodnością. W drugiej, lirycznej części wrażliwość na jakość dźwięku prowadziła go w obszary bogatej w treść intymności, ku interpretacyjnej dyskrecji i dostępnej niewielu artystom bliskości z dziełem. W Rondo - Vivace z kolei brzmiał energicznie - pokazał prawdziwy polot, żywy temperament i swobodę.

Grę Cho cechowało też bardzo przyjemne w odbiorze wyczucie rytmu - grał śmiało, dynamicznie: nie zatracał się w rubatach i nie szarżował - potrafił odnaleźć właściwe tempa i wystarczającą przestrzeń dla kreatywnego wykonania w ściśle przestrzeganych ramach czasowych. Słychać to było również podczas bisów. Cho zaprezentował m.in. Poloneza As-dur, za którego otrzymał specjalną nagrodę od Towarzystwa im. Fryderyka Chopina. Utwór zaprezentował wyjątkowo wyraziście - rytmicznie, energicznie. Fragmentami przywodził na myśl żywiołowy taniec, a fragmentami zaskakiwał ciekawą, osobistą refleksją.

Mówiąc o pianiście, nie sposób zapomnieć o orkiestrze, bez której Koncert nie zalśniłby pełnym blaskiem. Poznańscy Filharmonicy pod batutą doświadczonego maestra Tadeusza Strugały, który w piątkowy wieczór świętował jubileusz pracy twórczej, brzmieli tak pewnie, czysto, tak spójnie i biegle, że wprost zadziwiali. Po brawurowym finale z Cho aż chciało się w osobny sposób oklaskiwać zespół i dyrygenta. Trudno powiedzieć, kiedy ostatnio ta zawsze przygotowana i dobra orkiestra zaprezentowała aż tak imponujący i wyrównany zarazem poziom podczas całego programu. Staranne, wnikliwe przygotowanie i niesłabnące ani na chwilę zaangażowanie we wspólny efekt przysłużyło się całości i zadecydowało o jej świetnej jakości.

Skrzypce pod przewodnictwem koncertmistrza, bardzo charyzmatycznego i odpowiedzialnego w tej roli, Marcina Suszyckiego, realizowały całą paletę kolorów dynamicznych i zachwycały sprawnością przy nieskazitelnej intonacji. Bardzo dobrze wypadły wiolonczele - temat w tej grupie urzekał piękną barwą, głębią i jednorodnością. Znakomicie zaprezentowała się również sekcja dęta, w ramach której przemyślane wyrazowo solowe partie dopowiadały ciekawe wtrącenia do opowieści Cho.

Repertuar drugiej części koncertu wydawał się umiarkowanie interesujący - w towarzystwie wielu potężnych, pełnych dramatyzmu i nowatorskich dzieł orkiestrowych Beethovena, IV Symfonia B-dur wypada raczej skromnie. Uważa się ją za lżejszą, radośniejszą od angażujących emocjonalnie trzeciej i piątej. Jednocześnie jednak - za mniej charyzmatyczną. Sięgnięcie po mało znany utwór Beethovena po pierwszej, bogatej w wielkie wrażenia, efektownej części wieczoru niosło ryzyko krytycznych porównań.

Na szczęście o deprecjonujących opiniach nie mogło być mowy. Po przerwie orkiestra i dyrygent wrócili bowiem z nowym zapałem. Brak solisty nie przeszkodził w przekonującej prezentacji programu. Uwagę zwracały: wyrazowa różnorodność poszczególnych partii Symfonii, zdradzająca dokładne przygotowanie, pogłębioną refleksję nad dziełem i świetne dialogi pomiędzy instrumentami - prowadzone bez wahań i bez opóźnień. Znów o pięknych kolorach dzieła zadecydowały solowe partie w głosach dętych. Orkiestra wydawała się niezwykle skoncentrowana i zaangażowana. Dyrygent, współtworzący i czujny, nie tracił ani na chwilę kontaktu z zespołem.

Koncert, zatytułowany Chopin pod choinkę, zgromadził tłumy melomanów i zapewnił im wrażenia, które pozostaną ze słuchaczami z pewnością dłużej niż tylko przez Święta.

Agata Szulc-Woźniak

  • Koncert "Chopin pod choinkę"
  • Seong-Jin Cho - fortepian, Orkiestra Filharmonii Poznańskiej, Tadeusz Strugała - dyrygent
  • 18.12, g. 19
  • Aula UAM