Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Przyznawać się do tego, co nasze

Rozmowa z Dionizym Piątkowskim, pomysłodawcą i organizatorem Ery Jazzu.

. - grafika artykułu
fot. archiwum prywatne

Pamiętasz datę 3 października 1998 i koncert Paula Motiana w Blue Note?

Pamiętam, to początek Ery Jazzu. Wydawało się wtedy, że to pomysł, który będzie się bawił nastrojami klubowymi. I miesiąc później przyjechała Lynne Arriale, a w grudniu Jamaaladeen Tacuma oraz Kronos Quartet. I tu ciekawa historia, bo istnienie Ery Jazzu uratowała TVP, kiedy wydawało się w grudniu że to jest jej finał.

Dlaczego?

Artyści wyjeżdżali, a ja zostawałem z fakturami: za hotel, przejazd, catering, całą sferę produkcyjną. I właśnie w okolicy trzeciego koncertu okazało się, że jest absolutna "wtopa" finansowa. Pracowaliśmy wtedy wspólnie z Wojtkiem Juszczakiem i mówimy "Matko Boska, co to będzie?". W grudniu, po trzech miesiącach Ery, po raz pierwszy kupiłem kalkulator i stałem się buchalterem jazzu (śmiech). Zacząłem układać słupki. I wydawało się, że koncert Kronos Quartet będzie naszym ostatnim koncertem.

A był to pierwszy Wasz koncert poza Poznaniem - i bodaj pierwszy tego zespołu w Polsce.

Graliśmy go poza Poznaniem z bardzo prozaicznych przyczyn: braku odpowiedniej sali! Koncert odbył się w Filharmonii we Wrocławiu i finansowo uratowało to TVP, która kupiła licencję na transmisję. Kronos Quartet wyjechał, policzyliśmy słupki - jak biznesmeni - i okazało się, że, uff, jesteśmy na zero! (śmiech). To były inne czasy. Nie było mowy o wielkim sponsoringu, firmach, które by mocno i ofensywnie wchodziły w takie imprezy. Chociaż entuzjazm publiczności był ogromny. Na tamten okres przypadła końcówka Poznań Jazz Fair i początki Blue Note'u, mającego powstać Radia Jazz...

...i pojawiającego się mitu, że może Poznań to miasto jazzu.

Wtedy się tak wydawało, bo tu się dużo działo. I pamiętam, że cała Polska patrzyła na nas z podziwem, ale i zazdrością. Bo jak się cofniemy 3-4 lata przed Erę Jazzu, to nagle okazuje się, że mieliśmy w Poznaniu nazwiska, które nie pojawiały się nigdzie: Wynton Marsalis, Art Ensemble Of Chicago, John Scofield, Toots Thielemans...

...Wayne Shorter.

Tak, Shorter, Joe Zawinul. Byli niemal wszyscy wielcy, a potem nastąpiło lekkie tąpnięcie.

Era Jazzu była cyklem koncertów, ale w latach 1999 i 2000 odbyły się w Poznaniu dwie, tygodniowe edycje festiwalowe. Nawiązujesz do tych tradycji?

Chcemy powrócić do tego, co się wtedy wydarzyło. A zatem do pomysłu zakorzenienia tego wydarzenia mocno w Poznaniu i nieuciekania w Polskę. Ale też dzisiaj publiczność jest jednak inna, już nikt nie wytrzymuje tygodniowego grania: od poniedziałku do poniedziałku wyłącznie z jazzem, dlatego to będzie festiwal różnorodny.

Poza tym wszyscy jesteśmy bardzo zajęci, zabiegani. No i są też względy finansowe - bo trzeba kupić bilet. Wtedy, w okolicach roku 2000, był ogromny głód imprez z udziałem znanych gwiazd - zresztą nie tylko jazzu. Dzisiaj tych imprez jest bardzo dużo. Dlatego też musimy się zakorzenić i przyznawać do tego, co nasze. Poznańskie jest wartościowe.

"Emigracja" Ery Jazzu w tamtym czasie poza Poznań była spowodowana logistyką: brakiem sali. Ale też duże nazwiska powodowały tak przeogromne honoraria, że to się nie kalkulowało w Poznaniu...

No, ale Warszawa to był też prestiż.

Może jakaś ambicja skrywana (śmiech).

Wróćmy do Poznania. Festiwal odbędzie się w październiku, ale tylko w tym roku...

Tegoroczna edycja odbywa się jesienią. Jestem tak pozytywnie naładowany, że nie chcę odwlekać tego do kwietnia. Chciałem to zrobić teraz.

Bo impreza będzie cykliczna i wiosenna?

Dokładnie. Przyszłoroczna edycja odbędzie się między 12 a 19 kwietnia. Wiosenne umiejscowienie jest ciekawsze. Jesienią w Poznaniu jest wiele imprez: Made in Chicago, Nostalgia, Tzadik, dosyć duże natężenie innych imprez jazzowych. Publiczność może być zmęczona. A wiosną w kalendarzu jest luźniej, jazzowych koncertów nie ma tak wielu.

Masz też pomysły na dodanie imprezie własnego - i lokalnego - charakteru.

Chcę trochę mocniej umiejscowić hasło "Komeda w Poznaniu". Nie będzie to budowanie festiwalu Komedowskiego, tworzenie dni Komedy, koncertu - bo to już wszystko było. Chcę pokazać, że ten wielki poznaniak jest tu silnie zakorzeniony, a jego muzyka bardzo mocno istnieje w świecie. Będziemy zawsze próbowali namówić dużą gwiazdę, żeby włączyła do prezentacji kompozycję Komedy - w tym roku Marc Copland. Nie powiem, że to jest łatwe, ale wierzę, że się uda.

Będą też dwa koncerty muzyków z Poznania.

Pierwszy pomysł jest taki, żeby zaprosić znanego artystę, gwiazdę, który zechce zagrać z tutejszymi muzykami i stworzy specjalny projekt. W tym roku pojawi się Vinx, który grał tu 19 lat temu. Zaproponowałem mu współpracę z poznańskimi jazzmanami młodszego pokolenia.

Konkurs jazzowy, odbywający się w Blue Note, uświadomił, że jest bardzo dużo młodzieży chcącej grać jazz - także w Poznaniu. Również z nim jest związany finałowy wieczór naszego festiwalu. Nagrodą Ery Jazzu dla laureata Blue Note'owego konkursu będzie udział w galowym koncercie każdej następnej edycji Ery Jazzu.

Co jest ważne dla Ciebie w tym powrocie?

Cieszę się z serdeczności i entuzjazmu, jaki otacza Erę Jazzu. To jest wyczuwalne wśród ludzi i myślę, że włodarze miasta może też to obserwują. Druga rzecz: mam bardzo wiarygodnego i stałego partnera finansowego, czyli sponsora, którym jest Aquanet. Na tym nerwowym, rachitycznym rynku, jeżeli masz sponsora, z którym rozmawiasz o perspektywie co najmniej kilku lat, jest to wspaniałe.

Wracają do Poznania Vinx, Oregon - gwiazda m.in. festiwalu Era Jazzu 1999, ale też na przykład gitarzysta David Gilmore, który grał tu 20 lat temu z Wayne'em Shorterem.

To też pokazuje, że jazzowy świat jest mały. Ale jest również masa ciekawych nowych muzyków, absolutnie nowa generacja. Jak przymierzałem się do festiwalu, to myślałem nie kategoriami fanów, którzy siedzą bardzo mocno w tej muzyce. Chciałem, żeby nawet ktoś, kto przyjdzie po raz pierwszy na koncert zespołu Oregon czy na Carmen Souzę, powiedział "O! To jest to!". Oczywiście zapewne nie wszystkie koncerty są dla tego samego słuchacza. Kluczem jest pokazanie ciekawych nazwisk, fajnej muzyki.

A zarazem muzyki różnorodnej: od niemal world music do jazzu głównego nurtu.

Kiedy tzw. świat jazzu dowiedział się, że Era Jazzu nie odeszła w przeszłość i dalej działamy, otrzymałem w ciągu tygodnia około 200 poważnych ofert. Pozostało "tylko" wybrać spośród nich to, co najlepsze.

Który z tych koncertów będzie najciekawszy dla Ciebie osobiście?

Nawet się nad tym nie zastanawiałem. Patrząc muzycznie: na pewno występ Johna Abercrombie'ego. Ale chyba najbardziej mnie fascynuje projekt Vinxa z poznańskimi muzykami. Nie dlatego, żebym się go obawiał. Jestem ciekaw, co nastąpi. To jest muzyka piękna i tam się wszystko może wydarzyć.

Rozmawiał Tomasz Janas

  • PROGRAM ERY JAZZU 2015
  • 13.10, g. 20, VINX  & Poznań Jazz Project, Blue Note
  • 14.10, g. 20, CARMEN SOUZA, Blue Note
  • 15.10, g. 20, BOSSARENOVA Trio (Paula Morelenbaum), Blue Note 
  • 16.10, g. 20, JOHN ABERCROMBIE Quartet, Blue Note 
  • 17.10, g. 20, REGGIE WASHINGTON Quartet, Blue Note 
  • 18.10, g. 20, OREGON, Blue Note 
  • 19.10, g. 20, STACEY KENT, Sala Wielka CK Zamek
  • 19.10, g. 21, ZAGÓRSKI/SKOWROŃSKI Project, Blue Note 
  • bilety: koncerty w Blue Note: 50 zł stojące, 80 zł siedzące; Stacey Kent: 200 zł