Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Pod pretekstem książki

Rozmowa z Krystyną Adamczak i Elizą Piotrowską o literaturze dla młodszych i nieco starszych.

Rys. Eliza Piotrowska - grafika artykułu
Rys. Eliza Piotrowska

Przez ostatnie 10 lat na polskim rynku książki dla dzieci działo się bardzo wiele i zdecydowanie dobrze... Jak ten rynek wygląda dziś z dwóch różnych perspektyw: księgarza i autora książek dla dzieci?

Krystyna Adamczak: Ta ogromna zmiana, ktora nastąpiła w ciągu 10 ostatnich lat, jest na pewno wielką zasługą Fundacji Cała Polska Czyta Dzieciom. To, co zrobiła pani Irena Koźmińska - szefowa Fundacji - z jakim ogromnym zapałem zaangażowała w akcję czytania dzieciom tysiące szkoł, przedszkoli, wszelkich instytucji, ktore pracują z dziećmi... jest nie do przecenienia. Pokazała, że wspolne czytanie jednoczy i cementuje rodzinę, że książka może być takim ogniskiem, ktore zespala mamę, tatę, babcię, dziadka... Działania Fundacji wpłynęły przede wszystkim na świadomość dorosłych. Pokazały im, jak bardzo ważne jest czytanie dzieciom. Rodzice zaczęli zwracać większą uwagę na to, co czytają swoim pociechom. Bo nie jest wszystko jedno, co i jak czytamy. Przecież w ten sposob "meblujemy" głowy naszych dzieci na całe życie.

Eliza Piotrowska: Pyta pani o rynek wydawniczy. To skomplikowany twor cielesno-duchowy, co wynika z dwoistej natury książki. Książka to przecież z jednej strony materialny przedmiot ("ciało" o określonym formacie, liczbie stron i kolorystyce), z drugiej - niematerialny przekaz ("dusza", ktora szuka odpowiedzi na nurtujące ją pytania). Zatem - czy rynek książki to zwykły "ruch w interesie" (ciała książek dobrze się sprzedają), czy też ruch świadomości (dusze książek wzbogacają nasze dusze)? Idealna sytuacja zachodzi wtedy, kiedy to się wiąże (dobra książka dobrze się sprzedaje). Niestety nie zawsze tak jest. No i jeszcze jedna kluczowa sprawa - ludzie. Ważne jest, jacy ludzie pośredniczą w procesie powstawania, a następnie sprzedaży książki. Poczynając od autora, a kończąc na księgarzu. Jeśli autor jest nudnym gawędziarzem czy liczącym na szybki rozgłos skandalistą i wydawca tego nie wyłapie (bo jak widać, ma jakieś braki), a księgarz oprocz ceny nie jest w stanie nic powiedzieć na temat książki, to rynek może i będzie się kręcił, ale w odwrotną stronę. Niebagatelna jest też rola rodzica, bo to on kupuje książkę. Dorosły ma ten przywilej, że może kupić książkę z dwoch perspektyw - dziecięcej (dlatego tak ważne jest, żeby nie przestawał być dzieckiem) i dorosłej (dlatego tak ważne jest, żeby był dojrzały). Rynek książki to my. A my, coż, podobno czytamy coraz mniej. Ale czy to prawda? Na to pytanie każdy powinien sobie sam odpowiedzieć.

A mały czytelnik bardzo się zmienił przez ostatnie lata? Mamy inne dzieci od tych sprzed 10 lat?

K.A.: Dzieci tak naprawdę potrzebują zawsze tego samego. Najbardziej - pełnego miłości spojrzenia rodzicow: "nie oceniam, nie karcę, tylko zachwycam się tobą". Dzieci najbardziej na świecie potrzebują zachwytu rodzicow. Tylko tym, że są, takimi, jakimi są. To jest najważniejszy ogień, jaki jest potrzebny dziecku. I obecność - świadoma. To może być poł godziny empatycznego bycia z dzieckiem. Ważna jest też jakość rozmow. Umiejętność słuchania i słyszenia dziecka. Rozmawiania z dzieckiem o tym, co ono myśli i czuje, przerabiania emocji, ktore się w nim kłębią...

Książki mogą w tym pomóc.

K.A.: Zdecydowanie. Dzieci potrzebują rozmowy o wszystkim - o małych i dużych rzeczach. Książki bardzo pięknie do tego zachęcają. Taki np. temat jak śmierć, odejście rodzicow... Podąża za tymi tematami w swoich książkach m.in. Barbara Kosmowska. Jej Dziewczynka z parku to opowieść o tym, jak kilkuletnia dziewczynka radzi sobie ze śmiercią ojca. To ważna książka także dla rodzicow - bo pomaga zrozumieć, czego tak naprawdę oczekują od nas nasze dzieci. Świadomy śmierci ojciec wyposażył dziecko w taki kapitał miłości, że Ania nigdy nie będzie musiała szukać uznania na zewnątrz...

E.P.: I to jest właśnie świadomy księgarz! Nie wyjdę stąd dziś, dopoki nie kupię tej książki (śmiech). A wracając do tematu: zmieniają się czasy, ale potrzeba bycia kochanym i rozumianym jest niezmienna. Jeśli idzie o całkiem małego odbiorcę, książka jest pretekstem - żeby być blisko z rodzicem - w sensie fizycznym i duchowym. Dla starszych dzieci, ktore czytają już same, książka jest pośrednikiem między nimi a światem, busolą, ktora pomaga orientować się w otaczającej rzeczywistości, narzędziem badawczym, ktore wzbogaca o nowe perspektywy widzenia. Książka pomaga zrozumieć i nazwać emocje, i dziecko wyczuwa to intuicyjnie. Dzieci nie intelektualizują jak dorośli, im książka potrzebna jest po to, żeby moc się w niej przejrzeć jak w lusterku. Ale uwaga! Dzieci są ufne i często wierzą książce bezkrytycznie. Dlatego tak ważne jest to, jakie wzory zachowań proponuje im literatura.

K.A.: Hasło Fundacji Czytaj dziecku 20 minut dziennie. Codziennie! zrobiło bardzo dobrą robotę. Czytanie jest płaszczyzną do wspolnego porozumienia. Bo często - zwłaszcza nastoletnim dzieciom - trudno jest mowić o pewnych sprawach. Łatwiej mowić, posługując się historiami osob trzecich, czyli bohaterow literackich. Dzieci potrzebują bohatera, identyfikacji z nim. Mieliśmy kiedyś spotkanie wokoł książki Pozłacana rybka Barbary Kosmowskiej, nagrodzonej zresztą przez fundację w organizowanym przez nią co trzy lata konkursie im. Astrid Lindgren. Poruszony w niej został problem rozwiedzionych rodzicow. I proszę sobie wyobrazić, że tych książek po spotkaniu zabrakło. Okazało się, że połowa dzieci uczestniczących w nim pochodzi z rozbitych rodzin. Że dzieci bardzo chcą zobaczyć, jak to jest, kiedy do małżeństwa wchodzi "ta trzecia". A 9-letnia bohaterka opowieści Kosmowskiej szczerze nienawidzi kobiety, ktora zajęła miejsce mamy u boku jej ojca... I w książce jest na to przyzwolenie: masz prawo nienawidzić tej kobiety. Widziałam błysk w oczach dziewczynek, ktore były na spotkaniu: "Przecież ja jestem tą Alicją, dziewczynką z książki!". Dzieci bardzo potrzebują zobaczyć w książce, że ich emocje są naturalne, możliwe, prawdopodobne. Że są normalne.

O co najczęściej pytają dzieci podczas spotkań autorskich, wspólnego czytania książek?

E.P.: Dzieci są najbardziej ciekawe pisarza - człowieka. Dlatego chcą wiedzieć, jakie jest moje ulubione danie, czy mam zwierzątka, jaki jest moj ulubiony kolor, jak jest w Brazylii, w ktorej mieszkam, czy mogę coś powiedzieć po portugalsku... Bardzo lubię tę ich spontaniczność. I w ogole lubię rozmawiać z dziećmi. Ja też jestem ich ogromnie ciekawa. Ponadto jestem im wdzięczna za to, że wywracają moj świat do gory nogami i nie pozwalają zakotwiczyć się na dłużej w żadnym schemacie.

K.A.: W księgarni Z Bajki organizuję bardzo dużo spotkań z autorami. Każde ma inną temperaturę, inny klimat. Ważna jest ich forma - zwłaszcza dla małych dzieci - by były to spotkania radosne, dynamiczne... Szczegolnie mocno zapadło mi w pamięć spotkanie z Dorotą Terakowską, sprzed jakichś 12 lat. Pisarka była już wtedy po 60., starsza pani, babcia właściwie. Pisała książki, ktorych młodzież raczej nie znała - baśniowe, oniryczne, zdecydowanie nie dla nastolatkow, a już na pewno nie dla chłopakow. Ale okazało się, że Terakowska potrafi też... grać w gry komputerowe, i zaczęła z nimi o tym rozmawiać. Jak im się wtedy oczy zaświeciły! Starsza, siwa pani, rozmawiająca z nimi o grach komputerowych. Młodzież wyszła zachwycona! Niedługo po tym spotkaniu pani Dorota zmarła. Jedna z uczestniczek spotkania, ktora wcześniej nie lubiła czytać, dzień poźniej przyszła do szkoły ubrana cała na czarno. Wstała na lekcji polskiego i powiedziała: - Wczoraj umarła moja pisarka. I co ja teraz będę czytać?... Chodziła w żałobie przez miesiąc. I jak tu nie robić spotkań?

Rozmawiała Sylwia Klimek

Krystyna Adamczak - stworzyła poznańską księgarnię Z Bajki, dzieci mowią o niej "Wrożka od bajek". Od lat organizuje "Poranki literackie", "Spotkania z bohaterami bajek", warsztaty dla nauczycieli i rodzicow "Na skrzydłach książek", spotkania z pisarzami itd.; członek Rady Literackiej Fundacji i koordynator kampanii "Cała Polska czyta dzieciom", z wykształcenia polonistka.

Eliza Piotrowska - autorka i ilustratorka wielu książek dla dzieci, historyk sztuki z dyplomem UAM i La Sapienza w Rzymie, tłumacz języka włoskiego. Wspołpracuje z pismami dla dzieci oraz pismami dla dorosłych, poświęconymi literaturze dziecięcej. Mieszka w Brazylii.