Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Zbawienna nisza

W blisko dwugodzinnym koncercie zagranym w zadymionej sali na piętrze Klubu Pod Minogą zmieściło się wszystko to, co kojarzone jest z twórczością Świetlików: mądre teksty, trafne spostrzeżenia na temat codzienności, czarny humor i dystans do świata i ludzi. A także niepowtarzalna atmosfera, jakby żywcem wyjęta z filmów noir albo mrocznego, duszącego kryminału.

. - grafika artykułu
fot. A. Pilichowski-Ragno

Tego wieczoru nie można było sobie wyobrazić inaczej. Szybko zapadający listopadowy zmrok i mokre od deszczu opustoszałe ulice wprost zapraszały do tego, by wejść do któregoś z klubów, i nie pilnując czasu, zaszyć się w nim z lampką wina lub szklanką piwa w ręce. Szczęśliwi ci, którzy pomyśleli o tym zawczasu i na spędzenie niedzielnego wieczoru wybrali koncert Świetlików Pod Minogą. Tym bardziej, że muzycy towarzyszący Marcinowi Świetlickiemu nie bywają u nas przesadnie często, a do zaoferowania mają coś więcej niż tylko ilustracja muzyczna dla poczytnych wierszy swojego lidera.

To właśnie dzięki harmonii znakomicie zagranego koncertu i wyważonych słów, w skupieniu recytowanych ze sceny tak dobrze zabrzmiały takie kawałki jak Listopad, Nieprzysiadalność czy pochodzące z ostatniej płyty Papierosy. Symetria została dopełniona tym bardziej, że podczas koncertu nie zabrakło również najbardziej znanych i z pewnością wyczekiwanych przez fanów z krótszym stażem numerów: Świerszczy, Olifant czy kultowej już Filandii.

Sam Świetlicki również nie zawiódł oczekiwań fanów, po scenie krążąc jak zwykle w ciemnych okularach i z nieodłącznym, odpalanym jeden od drugiego, papierosem. Nie zawiodło też poczucie humoru poety, który na co dzień pisząc wiersze trudne i mroczne, w kontakcie z publicznością oczarowuje inteligentnym sarkazmem i dystansem. Tego ostatniego ma naprawdę sporo, co ważne przede wszystkim do samego siebie. W czym to się przejawia? Ano na przykład w śpiewaniu swoich piosenek "w stylu wczesnego Grechuty, to znaczy z okresu, zanim stał się późnym Grechutą" albo tłumaczeniu, że kolejnego bisu nie będzie, bo na zapleczu czeka już sztab masażystów i fizjoterapeutów, który pozwoli im się zregenerować po tak wielkim wysiłku jak koncert dla zombie. Dlaczego akurat zombie? "Bo Państwo tu w Poznaniu tak uważnie słuchacie, nie pisnąwszy nawet słowa, nie to co publiczność w Krakowie".

Mimo że zespół działa na alternatywnej scenie już ponad dwadzieścia lat, nawet na moment nie zatracił swojej świeżości i oryginalności. Co najwyżej doczekał się naśladowców, którzy chcieli odzwierciedlać intrygujące połączenie poezji z muzyką rockową. Świadczy to o niepodważalnym wpływie, jaki "śpiewający poeta z Krakowa" wywarł na polską scenę muzyczną. Wpływie poniekąd zbawiennym, bo stwarzającym niszę dla wielbicieli piosenki literackiej, którym nie po drodze było z bardziej melodyjnymi jej wykonawcami, jak choćby inni krakowscy bardowie - Grzegorz Turnau czy wspomniany już Marek Grechuta.

Anna Solak

  • Koncert Świetlików
  • Scena Pod Minogą
  • 20.11