Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Ślizganie się na skórce od banana

Komedie budowane na bazie utrwalonych przez lata stereotypów to jedne z najpowszechniejszych odmian tego gatunku. Problem pojawia się wówczas, kiedy zostaje przekroczona granica dobrego smaku. A o to w filmie "Czym chata bogata" niestety nietrudno.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Jean-Etienne Fougerole (w tej roli znakomity Christian Clavier) to na wskroś francuski polityk lewicowy, który głosi postulaty równości i dobrobytu dla wszystkich obywateli. W jednej z telewizyjnych debat ze swoim prawicowym oponentem twardo utrzymuje, że jego ojczyzna powinna udzielać azylu wszystkim cudzoziemcom w potrzebie i deklaruje, że sam przyjąłby pod swój dach romską rodzinę. Na efekty nie trzeba długo czekać. Tego samego wieczoru pod bramą jego okazałej rezydencji staje niejaki Babik z liczną rodziną. A także stadkiem kur i świnią. Fougerole nie ma wyjścia - "tymczasowo", ale szybko okazuje się, że jednak na dłużej - zaprasza gości na swoją posesję. Oczywiście wynika z tego wiele nieporozumień i cała lawina gagów, budowanych przede wszystkim na bazie różnic kulturowych. A tych, jak łatwo się domyślić, jest całkiem sporo. Z jednej strony mamy nomadyczny klan Romów, na co dzień zajmujący się drobnymi kradzieżami, żebractwem i zabawianiem pasażerów w paryskim metrze, z drugiej ustatkowaną rodzinę francuskich intelektualistów, z dorastającym nastolatkiem idealistą, żoną aspirującą do miana artystki sztuk plastycznych oraz statecznym politykiem i autorem populistycznych książek.

W ogrodzie państwa Fougerole dzieje się zatem sporo. Ktoś pływa w basenie na dętce od traktora, ktoś inny łapie tłuste krety na gulasz, jeszcze inny wypija najdroższe wino z domowej piwniczki. Na domiar złego jeden z przybyszy usilnie podrywa żonę gospodarza, którego syn z kolei zakochuje się w romskiej dziewczynie, zobowiązanej do ślubu chronić dziewictwo. I może wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Romowie pokazani są u de Chauverona jako skrajnie prymitywny naród, który ma problem nie tylko z wysławianiem się, ale i podstawowymi manierami oraz higieną osobistą. Traktowani przez reżysera jak nieszkodliwi idioci (o ile nie liczyć szkód spowodowanych w ogrodzie przez ich świnię i upośledzonego kuzyna) stają się obiektem drwin i prymitywnego śmiechu, co tylko utrwala i tak głęboko już zakorzenione stereotypy.

Oczywiście francuska elita pokazana w krzywym zwierciadle również bawi i cieszy. Niestety tylko umiarkowanie. Małżeństwo Fougerole - które jeszcze w latach 60. walczyło na ulicach o równość, wolność i braterstwo, a teraz zastanawia się, czy rękodzieło matki Babika będzie pasowało do wystroju ich letniego domku na wyspie - nie może być traktowane poważnie. Mimo to nie wszystkim dostaje się tu po równo. Na domiar złego większość ekranowych żartów nie wykracza poza pewien z góry spodziewany niski poziom. Sprawia to, że podczas całego seansu najwięcej śmiechu wzbudzają żarty sytuacyjne, jak wielokrotne powtarzane bicie wspomnianego kuzyna, niż te o wiele bardziej wymagające - słowne. A jak wiadomo od wieków, to żadna sztuka rozbawić publikę poślizgnięciem się na skórce od banana...

Anna Solak

  • "Czym chata bogata"
  • reż. Philippe de Chauveron