Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Muzyczne objawienie

Jest artystą o wielu twarzach. Dwa lata temu w klubie Studio w Krakowie zagrał jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłam. Jako izraelska gwiazda rocka dał publiczności niesamowicie energetyczne i zjawiskowe show, które na długo zapadało w pamięć. Tym razem, podczas poznańskiego koncertu promującego jego najnowszy album The Study on Failing, postawił na minimalizm. Tym samym wieczór z Asafem Avidanem zyskał bardziej kameralny charakter.

. - grafika artykułu
Fot. B. Paczkowski

Zadebiutował w 2006 roku EP-ką, na której znalazło się zaledwie sześć utworów. Dwa lata później na rynku ukazał się jego pierwszy album The Reckoning, który nagrał z zespołem the Mojos. To właśnie tam znalazł się jeden z najbardziej rozpoznawalnych (głównie dzięki słynnemu remiksowi) utworów artysty: The Reckoning Song, znany szerzej pod innym tytulem - One Day, który sprawił, że dostrzegł go cały świat. Wspólnie z the Mojos Avidan wydał jeszcze dwie płyty - Poor Boy / Lucky Man i Through the Gale. Wkrótce potem skoncentrował się na karierze solowej, wydając akustyczny album Avidan in a Box ze swoimi najwcześniejszymi utworami. Na kolejny solowy projekt fani nie musieli długo czekać - cztery lata temu ukazał się krążek Different Pulses, dwa lata temu - Gold Shadow.

To coś pomiędzy

To właśnie wtedy, w krakowskim klubie Studio, promując ostatni album wystąpił pod szyldem Asaf Avidan and Band, przy czym na jego Band składały się same kobiety, z rewelacyjnymi chórkami na pierwszym planie. Tym razem odwiedził Polskę wyłącznie z zespołem męskim, skromnym, bo składającym się wyłącznie z gitarzysty, klawiszowca i perkusisty. Wystarczy. Avidan należy bowiem do tego typu artystów, którzy porywają tłumy nawet w pojedynkę. Jego charakterystyczny głos, porównywalny do głosów takich legend rocka jak Janis Joplin czy Robert Plant, już sam w sobie jest niezwykłym instrumentem. Tym bardziej, że wokalista robi z nim wszystko, co tylko chce - od chrapliwych, szorstkich dołów, po wysokie, piskliwe góry.

Swego czasu zapadł mi w pamięć komentarz internauty, który pod jednym z nagrań Avidana (Her Lies, pierwotnie nagrane z towarzyszeniem gitary i wiolonczeli), na którym artysta występuje sam, z towarzyszeniem wyłącznie samplera i grzechotek, napisał: "Przez kilka miesięcy myślałem, że to głos czarnoskórej kobiety, śpiewającej soul". Nic dziwnego, jego barwa to rzeczywiście coś nieokreślonego, coś "pomiędzy". Podobnie jak jego muzyka, która zahacza jednocześnie o kilka gatunków, od rocka i folku, aż po blues czy soul.

Złamane serce kontra selfie

Ten i wiele innych dowodów składa się na to, że świat już dawno obwołał genialnego Izraelczyka muzycznym objawieniem. Avidan w pełni zasługuje na to miano, co potwierdził swoim ostatnim koncertem. Jako multiinstrumentalista chwyta i za gitarę (na której gra m.in. przy pomocy smyczka) i za harmonijkę. Śpiewa, krzyczy, szepcze, gwiżdże, a przy tym z miejsca nawiązuje kontakt z publicznością, opowiadając o własnych przemyśleniach, utraconych miłościach i innych okolicznościach, w jakich pisał swoje piosenki.

W Centrum Kultury Zamek pojawił się wprawdzie głównie z materiałem ze swojej najnowszej, intymnie biograficznej płyty - świeżo wydanej The Study on Failing. Nie mogło więc zabraknąć i okładkowego, dość pogodnego utworu pod tym samym tytułem i zagranego jako drugi, dla odmiany melancholijnego i bardzo spokojnego My Old Pain, które promują ten album. Prócz tego 2,5-godzinny (!) koncert przeplatały kompozycje pochodzące z całej, dziesięcioletniej już kariery muzyka. I tak, wybrzmiały takie utwory jak Bang Bang, wspomniane wcześniej Her Lies, czy Love it or Leave it, odśpiewane wspólnie z publicznością. A na bis miedzy innymi - bo jakżeby inaczej - The Reckoning Song, przy którym Avidan wyraźnie zaznaczył, że można odbierać go wyłącznie jako numer przy którym można fajnie rytmicznie poklaskać i zrobić sobie selfie (aluzja do remiksu niemieckiego DJ-a Wankelmuta), albo przeciwnie - historię nieodwzajemnionego uczucia, która była bezpośrednim powodem jego powstania.

Anna Solak

  • Asaf Avidan
  • Sala Wielka, CK Zamek
  • 1.12