Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

MĘSKIE GRANIE. Twórcze napięcie rozładowane

Poznańska odsłona Męskiego Grania była mieszanką stylów i konwencji. Zagrali m.in. Hey, O.S.T.R., Kapela ze wsi Warszawa i Monika Brodka.

. - grafika artykułu
O.S.T.R. i Pink Freud. Fot. D. Kramski/mat. prasowe

Nic dziwnego, że bilety na to wydarzenie wyprzedały się niemalże na pniu. Tegoroczna edycja Męskiego Grania pod kierunkiem dwóch dyrektorów artystycznych wypadła naprawdę dobrze. Katarzyna Nosowska i Adam Ostrowski pochodzący z pozornie dwóch różnych światów muzycznych wspólnie stworzyli mieszankę wybuchową, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Przestrzeń Starej Gazowni zaaranżowana designerskimi kontenerami i miejscami siedzącymi przez sponsora imprezy, idealnie wpasowała się w klimat wieczoru, w którym to co nowe przenikało się ze starym.

Spójna muzyczna całość

Podobnie było na scenie - klasyczne brzmienia, takie jak rock (Lao Che) czy jazz (Michał Urbaniak) kolaborowały z nowoczesnymi samplami, skreczami i szeroko pojętą muzyką elektroniczną (O.S.T.R., Skalpel). Jeśli dodać  do tego jeszcze folk (Kapela ze wsi Warszawa), ambitny pop (Brodka) czy punk jazz (Pink Freud) oczywistym staje się, że wśród publiczności nie było chyba nikogo, kto nie odnalazłby czegoś dla siebie. Nie na tym polega jednak idea takiego doboru wykonawców. Założeniem było stworzenie spójnej całości, której poszczególne elementy składają się na nowatorski i eksperymentalny projekt. Bo czym innym jest spotkanie na jednej scenie skrzypiec i saksofonu jednej z legend światowego jazzu, muzyka który współpracował z takimi sławami jak choćby Miles Davis czy Quincy Jones - Michała Urbaniaka i Ostrego, będącego od czasów wydania albumu "Tabasco" jednym z popularniejszych artystów rodzimej sceny hip-hopowej. Albo pokoleniowo różny, choć jednakowy pod względem wrażliwości artystycznej, duet Nosowska-Brodka.

To właśnie te dwa zestawienia były największą niespodzianką sobotniego koncertu, jeśli chodzi o efekt końcowy. Urbaniak i O.S.T.R., który na scenę każdorazowo wychodził ze swoim 5-letnim synem Jasiem "Godzillą" ("Dlaczego Godzilla? - Bo wszędzie gdzie pojawi się Jaśko, pojawia się chaos" - żartował muzyk), wykonali brawurowe wersje rapowych utworów artysty, w tym kilka spontanicznych freestyle'ów. Z kolei Monika Brodka i Katarzyna Nosowska zaskoczyły publiczność nowymi aranżacjami "Saute" czy "Grandy" z płyty Brodki pod tym samym tytułem. Sobotnie wykonania były znacznie ostrzejsze i drapieżniejsze od oryginałów. W tym miejscu znaczny ukłon w stronę Brodki, która energią i żywiołowością na scenie z miejsca zaraziła słuchaczy. Ci zresztą tańczyli i klaskali już od momentu występu Lao Che, który wyszedł na scenę jako piąty z kolei i doczekał się wielkiej owacji. Niestety, jedną z zasad koncertów Męskiego Grania jest brak bisów, co zresztą było widoczne w postaci błyskawicznej zmiany zespołów i naprawdę krótkich przerw technicznych, podczas których publiczność rozgrzewał prowadzący imprezę Piotr Strzelba z Programu III Polskiego Radia. Ta jednak skandowała "bis" aż do pojawienia się projektu braci Waglewskich.

...a struny pękają

Kim Nowak rozładowali atmosferę potężną dawką rockowego grania, po którym przyszła pora na wyciszenie w folkowych brzmieniach Kapeli ze wsi Warszawa. Powrót do gitarowego szaleństwa zapewniła grupa Pink Freud. O tym, na ile uzasadnione jest w ich wypadku użycie słowa "szaleństwo" świadczy fakt, że już po pierwszym numerze konieczna była zmiana gitary basowej, w której pękła jedna ze strun. Poznański występ Pink Freud był ostatnim w cyklu Męskiego Grania. Zespół wyrusza w trasę po Ameryce Południowej, podczas której zagra koncerty m.in. w Brazylii, Kolumbii czy Argentynie.

Kolejno zagrali wspomniani już O.S.T.R. - solo oraz w duecie z Michałem Urbaniakiem i Pink Freud, podobnie Brodka, która po swoim występie dołączyła gościnnie do występu grupy Hey. Ci również nie zawiedli publiczności, wykonując zarówno stare ("A Ty?"), jak i nowe utwory ("Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan"). Na koniec na scenę wkroczył elektroniczny duet Skalpel i powstała specjalnie na tegoroczną edycję wydarzenia Small Synth Orchestra pod kierunkiem Andrzeja Smolika. Na uwagę zasługuje także dwóch pierwszych wykonawców sobotniego koncertu. Raperski Diox i sentymentalno-elektroniczny UL/KR, którzy doskonale poradzili sobie z trudnym zadaniem wprowadzenia publiczności w odpowiedni nastrój.

7 godzin intensywnego grania

Całość wypadła rewelacyjnie, a sama impreza mimo iż planowo miała zakończyć się około godziny 22, trwała do północy. Oprócz doskonałej muzyki słuchacze mogli usłyszeć także archiwalne nagrania koncertów z poprzednich edycji, radiowe wywiady z artystami i urywki z backstage'u, gdzie Piotr Strzelba rozmawiał z muzykami tuż po występie. Do tego wysokiej klasy oprawa wizualna w postaci efektów multimedialnych przygotowanych przez Pawła "Spider" Pająka, realizatora i twórcę sztuk wizualnych. Sobotni koncert w Starej Gazowni to jeden z ostatnich w ramach Męskiego Grania 2013. Dwa ostatnie odbędą się w Warszawie (17.08) i Żywcu (31.08).

Anna Solak

  • Męskie Granie w Poznaniu
  • 10.08
  • teren Starej Gazowni