Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Innego końca świata nie będzie

- My, jako chrześcijanie, musimy zrozumieć, że świat został stworzony jako całość, system - zaznaczał w trakcie spotkanie w Winiarni "Pod Czarnym Kotem" Szymon Hołownia, pisarz i publicysta. - Nie jest tak, że on powstał, a później nadszedł człowiek, który miał nim zarządzać. Człowiek jest elementem tego systemu, co znaczy, że bierze za niego odpowiedzialność. W przeciwnym wypadku będzie jak ze spadającym samolotem - klasa ekonomiczna i klasa biznes skończą tak samo.

. - grafika artykułu
fot. Facebook Bookowski Księgarnia w Zamku

W trakcie rozmowy z Marią Krześlak-Kandziorą z księgarni Bookowski autor Boskich zwierząt tłumaczył, dlaczego możemy żyć bez mięsa, co powinniśmy zrobić dla przyszłych pokoleń i ile zła wyrządziła naszej planecie herezja antropocentryczna. Nie zabrakło także polityki i episkopatu.

- Jak do tego doszło, że Szymon Hołownia stwierdził, że nie będzie wcinał zwierząt? - zapytała na początku rozmowy Krześlak-Kandziora. - Miałem długi czas przekonanie, że coś nie gra, że to hipokryzja, wzruszałem się losem zabijanego zwierzęcia, a później je zjadałem - odparł dziennikarz. - To była długa droga. To nie było tak, że pewnego dnia zobaczyłem film z rzeźni i uznałem, że nigdy więcej [...]. To się zaczynało od opcji preferencyjnej na rzecz wege, czyli "wchodzę do restauracji i widzę coś, co wygląda na zjadliwe, a nie jest z mięsa, to daje temu opcję preferencyjną". Później okazywało się, że można bez tego mięsa żyć. [...] Wiem, że są jednak na świecie miejsca, w których ludzie muszą jeść mięso, aby przeżyć. Są miejsca w Afryce, gdzie nie można uprawiać roślin, nie jesteś w stanie w inny sposób zapewnić stosownej podaży białka i ci ludzie muszą jeść mięso. Natomiast do ludzi, którzy muszą jeść mięso, nie zaliczają się Polacy w XXI wieku - stwierdził  stanowczo Hołownia. - Jeżeli wiem, że zadanie śmierci zwierzęciu wywołuje u niego stres, że ono krzyczy na swój sposób, że nie chce umierać; jeżeli wiem, że każde mięso naznaczone jest przemocą, ja powinienem zadać sobie pytanie - czy muszę. [...] Zezwolenie na jedzenie mięsa, jest dopustem, ale nie przykazaniem. Jeżeli ustają powody, dla których musisz to robić, powinieneś przestać to robić - dodał.

Ten świat potrzebuje uważności

W dalszej części wieczoru gość środowego spotkania z pewną ulgą zaznaczył, że w trakcie podróży po Polsce zauważa znaczący rozwój świadomości ekologicznej. - Dziesięć lat temu rozmowa z ludźmi o smogu i ociepleniu klimatu to były opowieści o Żelaznym Wilku. Lewacka ideologia, każdy ekolog jak arbuz, wiadomo - z wierzchu zielony, w środku czerwony  - żartował. - Natomiast teraz wszędzie ludzie mówią "coś jest na rzeczy". [...] Ludzie na najmniejszych wsiach mówią, że nigdy takich suszy nie było, nigdy takiego powietrza nie było, nigdy rzeczka tak nie wyschła - opowiadał pisarz. - Ludzie wiedzą, że coś się dzieje, chociaż jeszcze nie wiedzą, co z tym wszystkim zrobić. Ta świadomość jest oczywista.

Dziennikarz, nawiązując do swojej najnowszej książki, tłumaczył jak ważne dla przyszłości naszej planety są wybory, które podejmujemy każdego dnia w sklepie i w kuchni.  - Pisząc Boskie zwierzęta zastanawiałem się, co z tego wynika dla mojej wiary, że obserwuję koniec świata; co mogę zaproponować innym, aby uratować chociaż jego fragment. [...] Ta książka to jest niezgoda na to, byśmy dogmatyzowali nasze nawyki kulinarne. "A co to za różnica, czy ja wypije tę szklankę wody, czy ja wyleję?" - słyszę od kogoś. Odpowiadam mu wtedy: "Udowodnij mi, że statystycznie nieprawdopodobne jest to, że to jest właśnie ilość wody, której zabraknie twojemu prawnukowi, gdy będzie konał z pragnienia na przegrzanej planecie". [...] Każda szklanka wody ma znaczenie, każda rzecz, po którą sięgasz. Idąc do sklepu, wybierając, decydujemy o czyimś życiu lub śmierci. Ta książka jest wołaniem o pauzę - uważaj, po co sięgasz. Ja nie wierzę, że ten świat zmienią mesjasze lub wielkie idee. Ten świat potrzebuje "uważności" - apelował autor.

Herezja antropocentryczna i co na to episkopat?

- Zawsze mnie zaskakiwało to, że w Kościele szacunek dla życia, dla przyrody, nie jest czymś oczywistym. To jest bardzo trudne do zrozumienia - zauważyła trafnie Maria Krześlak-Kandziora.  -Nie jest on, umówmy się dogmatem chrześcijańskim - odparł Hołownia. - Udowadniam jednak, że wrażliwość całego stworzenia jest głęboko chrześcijańska dlatego, że mamy Boga, który stał się człowiekiem, ale i barankiem. To rzecz, która nam umyka, ale Bóg stał się zwierzęciem ofiarnym, dzięki temu ileś tysięcy zwierząt ofiarnych nie musiało umierać, to jest zbawienie całego stworzenia! - podkreślał emocjonalnie dziennikarz. - Problemem jest herezja antropocentryczna, przekonanie, że człowiek jest zastępcą Boga, który się odsunął. Że Bóg stworzył świat, a potem sobie gdzieś poszedł, to deizm! [...] Naszym zadaniem, jak podkreśla Franciszek, jest strzeżenie ogrodu, nie zarządzanie nim.

 - Wszystko świetnie - kontynuowała temat Krześlak-Kandziora - jest św. Franciszek, jest papież Franciszek [...] ale na spotkaniach dotyczących zmian klimatu i  marnotrawstwa żywności ludzie nadal pytają "co Kościół na to?". - Jakie to jest, kurka wodna, wzruszające, że ludzie się tym Kościołem tak przejmują - odparł ze swadą Hołownia. - Zastanawiam się, dlaczego dla ludzi, którzy żyją obok Kościoła, jest to takie ważne. My jako katolicy mamy własną odpowiedzialność, nauczyłem się żyć bez episkopatu, radzę sobie bez niego. Po co mam się frustrować?

- Jest świetne powiedzenie internetowe: "co na to episkopat" - zauważyła żartobliwie rozmówczyni dziennikarza. - Znam kilku świetnych biskupów - mówił dalej gość Winiarni "Pod Czarnym Kotem" - natomiast jak się zmieniają w episkopat,  to się dzieje coś takiego, że połowa nie ma serca, a połowa się boi. Jeśli największym problemem jest dla nich LGBT w świecie, który się przegrzewa, w świecie, w którym przedsiębiorcy wywożą Ukraińców do lasu, to żyjemy na innych planetach, a ja nie mam potrzeby komunikowania się z Marsem - zakomunikował felietonista "Tygodnika Powszechnego", wywołując brawa.

Głosuj świadomie

W związku ze zbliżającymi się wyborami, rozmowa obfitowała także w wątki polityczne. - Wydaje mi się, że musimy przestać się bać głosować na tych, w których wierzymy - powiedziała Krześlak-Kandziora. W pełni zgodził się z nią Hołownia: - Przed wyborami dokonam analizy i zrobię dosłownie wszystko, aby znaleźć osobę, w której widzę dobro - wyznał. - Kogo mogę, zachęcam do tego, żeby przyjrzał się listom, poczytał programy, zobaczył, co reprezentują kandydaci, czy mają zdarte buty, czy nie mają. [...] Wiem, że przed wyborami powinienem porozmawiać szczerze przynajmniej z pięcioma osobami. Jeśli jest tu trzysta osób, to jeśli każdy z nas postąpi podobnie, zaangażujemy tysiąc pięćset. [...] Musimy mieć ludzi, którzy powiedzą innym ludziom: zróbmy coś! Jeżdżę po Polsce i widzę, że partie zabrały poczucie sprawczości obywatelskiej, biznesy poczucie sprawczości konsumenckiej, biskupi poczucie sprawczości w Kościele. Mamy trzydzieści osiem milionów Rzeczypospolitych Polskich. Teraz jest czas, by działać wspólnie -  apelował dziennikarz.

Relacja Jacek Adamiec

  • spotkanie z Szymonem Hołownią
  • Winiarnia "Pod Czarnym Kotem"
  • 19.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019