Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Fotograf z Opavy

Chociaż Vladimir Birgus jest świetnym dokumentalistą, większe zasługi na polu fotografii ma jako pedagog i kurator - nie tylko dla fotografii czeskiej, ale i polskiej. Bez niego nie powstałoby najprawdopodobniej jedno z najciekawszych miejsc na fotograficznej mapie Poznania - Pix.house.

. - grafika artykułu
fot. Adam Jastrzębowski

Wtorkowy wieczór zgromadził przy ulicy Głogowskiej całą plejadę poznańskich fotografów. W jednym miejscu zebrali się zdobywcy prestiżowych nagród oraz stypendiów polskich i zagranicznych. Autorzy albumów, książek fotograficznych, nagradzanych wystaw. Przyszli zobaczyć, a przede wszystkim posłuchać tego, co ma do powiedzenia wybitny fotograf i pedagog, odpowiedzialny za ukształtowanie ich spojrzenia i języka fotograficznego którym operują.

Bo chcąc nie chcąc nie można myśleć o Vladimirze Birgusie - fotografie bez odwołania do jego działalności pedagogicznej. Jako kierownik Instytutu Twórczej Fotografii w czeskiej Opavie (żartobliwie nazywanego najlepszą szkołą fotograficzną w Polsce ze względu na rzesze studiujących tam naszych rodaków), odpowiedzialny jest za wychowanie takich fotografów jak Rafał Milach, Kuba Dąbrowski, Tomasz Wiech i Krzysztof Goluch. Ze spotkania autorskiego z samym Birgusem można było wynieść wrażenie, że ta część jego fotograficznego życia jest dla niego ważniejsza niż samo fotografowanie. Z pasją opowiadał o nowo wybudowanym archiwum w Opavie, w którym przechowywane są wszystkie prace studentów na poczet kolejnych wystaw; objaśniał jak wyglądają egzaminy wstępne do ITF, w jaki sposób uczelnia promuje studentów. Chwalił kierowaną przez siebie uczelnię za wytworzoną atmosferę bliskości między studentami i profesorami, opowiadał o skracaniu dystansu podczas uczelnianych zjazdów w Horni Becvie.

Równie wiele czasu poświęcił swojej pracy kuratorskiej i wystawom, które układał już od lat siedemdziesiątych XX wieku. Fotografia czeska XX wieku, Akt w fotografii czeskiej, Gorzkie lata - wystawa fotografii wojennej to tylko niektóre z współtworzonych przez niego wystaw i publikacji dzięki którym przybliżał świat powstających w Pradze, Brnie i (do czasu podziału) Bratysławie zdjęć.

Odniosłem wrażenie, że Vladimir Birgus na temat własnej pracy twórczej chciałby opowiadać jak najmniej. Swoim fotografiom z lat słusznie minionych, na których widzimy życie codzienne zarówno w Czechosłowacji jak i w innych krajach bloku wschodniego, opavski profesor poświęcił niewiele czasu. Na swoich zdjęciach przedstawia anonimowych przedstawicieli różnych krajów socjalistycznych, którzy zlewają się w jeden socjologiczny portret człowieka "stamtąd". Smutne, zszarzałe i zgarbione twarze, sportretowane - jak to ujął jeden z obecnych na wernisażu fotografów - na tle tego charakterystycznego PRL-owskiego powietrza, które na zdjęciach miało swoją fakturę; ludzie w pochodach i demonstracjach stojący z wyrazem znudzenia na twarzy. Ponury portret atmosfery tamtych lat. Fotografie Birgusa, jak sam wspomniał, pokazują jak było w czasach których już nie pamiętamy, a co do których mamy tendencję do idealizowania. W czasach, w których jak mówił: "musiało się tak wiele, mogąc tak niewiele". W których widoczna na jednym z wiszących w galerii zdjęć tablica "Nasi nejlepsi pracovnici" pozostawała złowieszczo pusta. Cokolwiek by nie było wówczas tego powodem.

Adam Jastrzębowski

  • wystawa fotografii Vladimíra Birgusa Tak wiele, tak niewiele
  • wernisaż: 17.09
  • Pix.house
  • wystawa czynna do 24.10: wt.-pt., g. 14-19, w innych terminach po uzgodnieniu
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019