Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Dziesięć egipskich plag

"Wakacje" Niny Majewskiej-Brown to powieść, w której sielanka trwa tylko do czasu. Potem rzeczywistość bez uprzedzenia wykonuje podwójne salto, a przez życie bohaterki przetacza się huragan, od którego nie ma już odwrotu. Mówią, że zazwyczaj "mniej znaczy więcej". Szkoda, że autorka nie wzięła sobie tej maksymy do serca.

. - grafika artykułu
"Wakacje" Niny Majewskiej-Brown

Gdyby niemiecki architekt Ludwig Mies van der Rohe, uznawany za autora popularnego aforyzmu o zastosowaniu umiaru, wziął tę książkę do ręki, z pewnością obiema rękami złapałby się za głowę. Owszem - świat nabrał już takiego tempa, że tylko mocne uderzenie jest gwarancją sukcesu, a życie potrafi pisać najbardziej zaskakujące scenariusze... ale liczba nagromadzonych nieszczęść i perypetii, przy jednoczesnym względnym spokoju głównej bohaterki, bardzo szybko sprawia, że Wakacje stają się książką niewiarygodną, z którą mimo najszczerszych chęci trudno się czytelnikowi utożsamić.

Już na wstępie dowiadujemy się, że mimo iż imię i nazwisko głównej bohaterki niepokojąco przypominają te należące do samej autorki, opisywana historia jest fikcyjna, a wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń przypadkowe. Książkowa Nina Braun jest szczęśliwą mężatką i matką. Troskliwy mąż Bartek, dwójka uroczych dzieci - kilkuletnia Klara i nastoletni Jasiek, poukładane, spokojne i bezpieczne życie w przestronnym domu, niewielka knajpka prowadzona dla własnej przyjemności, zagraniczne wakacje. Ostatnie - w Barcelonie. Nieliczne kłopoty, jak na przykład trudni i krnąbrni teściowie, nie są w stanie przyćmić spokoju, jakim emanuje życiorys Niny. Do czasu.

Wbrew południowej destynacji i temu, że wydawca już na okładce zapewnia nas o historii "przesyconej aromatami paelli, chorizo i bąbelkami cavy", Wakacje nie są książką o wymarzonym wypoczynku w gorącej Hiszpanii. A jeśli nawet, obraz ten szybko ulega zatarciu. W jednej chwili bohaterka traci w nieszczęśliwym wypadku dwie najważniejsze osoby w swoim życiu - męża i syna. A potem jest już tylko gorzej. Po powrocie do kraju okazuje się, że zaszła w nieplanowaną ciążę, prześladuje ją niezrównoważony mąż najlepszej przyjaciółki, musi sprzedać dom, jej mały biznes ledwo zipie, a z firmy męża ktoś w niewyjaśnionych okolicznościach wyprowadził wszystkie pieniądze. Ten swoisty bank nieszczęść rozbija już do końca ostatnia scena powieści, w której nieznajoma kobieta z dzieckiem okazuje się być kochanką nieżyjącego męża... Uff, sporo jak na jedną opowieść, prawda? Wszystko to sprawia, że o ile pierwsze strony zapowiadają owszem, niewymagającą, acz obiecującą "lekturę na wakacje", o tyle od pewnego momentu lawina niewiarygodnych zdarzeń i jeszcze mniej wiarygodne reakcje bohaterki na nie zaczynają śmieszyć lub co gorsza denerwować czytelnika.

Autorkę Wakacji ratują jedynie dwie niezaprzeczalne zalety tej książki: lekka, niewymuszona narracja i naprawdę dobre poczucie humoru. "- Siostro, a czy ksiądz robi siku? - Osłupiała zakonnica, cała w pąsach, odpowiedziała: - Tak, ale rzadziej. Mała oczywiście powtórzyła dialog w domu, a ja, fanka takich sytuacji, następnego dnia w szkole, spotkawszy na korytarzu nieszczęsną kobietę, zapytałam, dlaczego wprowadza dziecko w błąd i opowiada bzdury. Do dziś pamiętam jej przerażoną minę; pewnie tak się wygląda, stając twarzą w twarz z psychopatą".

Niestety, przypuszczam, że podobnie wygląda się wtedy, kiedy autor zdecydowanie za mocno popuszcza cugli fantazji, serwując czytelnikowi obraz dziesięciu plag egipskich w tak dużym natężeniu i tak krótkim czasie. Najgorsza z nich to plaga nadmiaru.

Anna Solak

  • "Wakacje" Niny Majewskiej-Brown
  • wyd. Rebis
  • Poznań 2015