Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Baśń w czasach postkultury

Wygląda na to, że Pawłowi Szkotakowi udało się znaleźć sposób na współczesne opowiadanie baśni.

Historia żołnierza (reż. Paweł Szkotak), fot. M. Zakrzewski (archiwum Teatru Polskiego) - grafika artykułu
Historia żołnierza (reż. Paweł Szkotak), fot. M. Zakrzewski (archiwum Teatru Polskiego)

Diabeł kusił już wieloma rzeczami. Licząc na słabość ludzi, jak się okazywało - słusznie, zakładał się o przepych królestw i chwile szczęścia. Tym razem napotkanemu żołnierzowi ofiaruję księgę pełną przyszłych kursów walut, prowadzącą prostą drogą do bogactwa. W zamian nie chce wiele - tylko skrzypki należące do żołnierza. Tak jak wielcy (i mali) poprzednicy, żołnierz ulega czartowi. Szybko okazuje się, że bogactwo nie daje żołnierzowi szczęścia. Postanawia ruszyć w świat w jego poszukiwaniu. Na jego drodze znów staje diabeł.

Narrator, diabeł, żołnierz i niema księżniczka

"Historia żołnierza" to przedstawienie z 1918 roku z muzyką Igora Strawińskiego i tekstem Charlsa Ferdinanda Ramuza opartym na ludowych przypowieściach, na język polski przełożył ją Julian Tuwim. W Teatrze Polskim role mówione narratora, diabła i żołnierza, a właściwie także niemej księżniczki (w oryginale to rola przeznaczona dla tancerki), odtwarza Michał Kaleta. Muzykę wykonuje Orkiestra Kameralna l'Autunno pod kierownictwem Adama Banaszaka.
Wygląda na to, że reżyserowi Pawłowi Szkotakowi udało się znaleźć sposób na współczesne opowiadanie baśni. Siadamy w kameralnej sali blisko sceny, tak jak kiedyś zapewne siadano wokół wioskowego bajarza. Na scenie jest kilku muzyków i jeden aktor, są ubrani na czarno i czarne jest tło sali. Jedynie instrumenty lśnią wydobywane z mroku przez światło. Gdyby głos był widoczny, pewnie też by lśnił. Bo to dwa najważniejsze elementy tego spektaklu - muzyka i słowo. Doskonały Michał Kaleta wprowadza nas w opowieść, ani przez chwilę nie pozwalając nam się od niej oderwać. Gra ten tekst, mimo że stoi nieruchomo. Natomiast muzyka w wykonaniu równie świetnej orkiestry l'Autunno wywołuje odpowiednie do tekstu emocje. To taki teatralny dolby surround - aktor i muzycy tworzą przestrzeń opowieści i rysują scenografię jedynie za pomocą dźwięku.

Świeckie drogowskazy

I wprowadzają w świat przypowieści. To świat, gdzie dobro i zło są od siebie wyraźnie oddzielone, a to, co dobre, jest również piękne, jak np. muzyka ze skrzypiec, która w finale ma uratować księżniczkę. To również świat, w którym każda opowieść kończy się morałem - drogowskazem. I właściwie zostajemy w tym świecie aż do końca. Momentami jedynie wyrywają nas stamtąd rekwizyty (np. zegarki uniesione przez aktora i muzyków podczas fragmentu o czasie) przypominając, że to również teatr. Teatr, który po wiekach kostiumowych przebieranek i postmodernistycznych eksperymentach wraca do opowiadania historii - wyrywania widzów z codzienności i przenoszenia ich w wyrazisty świat mniej skomplikowanych wyborów. Mimo że utwór Strawińskiego powstał prawie 100 lat temu, jego wniosek brzmi zaskakująco aktualnie w czasach konsumpcjonizmu - "Biada temu, co pragnie zbyt wiele". Czy teatr jest miejscem do moralizowania? Jak najbardziej! A jego dodatkową zaletą jest... świeckość. Głośne oklaski i uśmiechy na twarzach widzów są chyba znakiem, że to dobry kierunek rozwoju. Dorośli też potrzebują bajek.

Natalia Grudzień

Napisz do redakcji: kulturapoznan@wm.poznan.pl

  • Igor Strawiński (muzyka) i Charles Ferdinand Ramuz (tekst) "Historia żołnierza"
  • Teatr Polski, Malarnia
  • przekład Julian Tuwim
  • reżyseria Paweł Szkotak
  • kierownictwo muzyczne Adam Banaszak
  • występują Michał Kaleta oraz Orkiestra Kameralna l'Autunno pod dyrekcją Adama Banaszaka
  • premiera 24.06.