Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Akademia Gitary. Na Moście Złotników

Po udanej inauguracji w Archikatedrze Gnieźnieńskiej, festiwal Akademia Gitary przeniósł się do Poznania, w którym w ramach otwarcia wybitny mandolinista Avi Avital wspólnie z zaprzyjaźnionymi muzykami wystąpił w Auli UAM.

. - grafika artykułu
fot. Bartosz Paczkowski

Muzyk zna się z tutejszą publicznością nie od dziś. Jego ostatni występ na festiwalu w 2014 roku został zapamiętany jako jeden z najmocniejszych punktów edycji. Wzorem tegorocznej, Izraelczyk zagrał z gitarzystą klasycznym Łukaszem Kuropaczewskim, którym jednak tym razem towarzyszyła nie Orkiestra Teatru Muzycznego pod batutą Michała Klauzy, ale zaledwie dwóch artystów - sopranistka Chen Reiss oraz wiolonczelista Dávid Adorján. Z całym szacunkiem dla orkiestry, ale sobotni wieczór z "Ponte Vecchio" zostanie w mojej pamięci na o wiele dłużej...

Wszyscy dobrze wiemy jak wielkie znaczenie ma w muzyce kameralność. To ona buduje atmosferę, zdaje się dopełniać płynące w powietrzu dźwięki. A choć trudno powiedzieć o wnętrzach Auli UAM jako zacisznych i przytulnych, to już od pierwszej melodii zagranej przez Wielką Czwórkę można było poczuć wyjątkowo kontemplacyjny klimat. W tak wystawnym miejscu to nie lada sztuka, zwłaszcza jeśli jest ono wypełnione niemal po brzegi. Ta niełatwa sztuka udała się Avitalowi, który po czterech występach w Poznaniu wciąż nie chce się nam znudzić.

Co zaproponował tym razem? Uciekając się do metafory, fascynującą podróż w czasie, do malowniczej Florencji. Filmowej stolicy Toskanii, której sztuka, zwłaszcza w epoce renesansu, odgrywała niebagatelną rolę. Podróż przez urokliwe wąskie uliczki aż na Ponte Vecchio - najstarszy tamtejszy most, zwany Mostem Złotników. Już pierwsze kompozycje uruchamiały wyobraźnię. Kiedy zabrzmiało refleksyjne "Pięć ludowych pieśni greckich" Ravela, przejmująco romantyczny "Słowik i róża" Korsakova, jak i "Bachiana Brasileras nr 5" Lobosa, w którym Reiss wspaniale wysunęła się na pierwszy plan.

I choć repertuar koncertu Ponte Vecchio był bardzo eklektyczny, to jednak całość została sprowadzona do jednego ważnego mianownika. Do tradycji. Dziedzictwa muzyki klasycznej, artystycznej, ludowej, tak wyraźnie zarysowanej przez mandolinę. Odwołanie się do niej rozbudziło nadzieję, że nawet w dzisiejszych czasach wciąż potrafimy, a przede wszystkim chcemy jej słuchać. W wydaniu czystym, surowym, wręcz pierwotnym, a jednocześnie na tyle finezyjnym, by zauroczyć się mogło nią nawet nieprzyzwyczajone ucho. Tego wieczoru aż chciało się je wytężać. By wyłapać detal, jakby tkający to niedzisiejsze piękno. Kryjące się nie tylko w "kanonie", ale i w zapomnianych już nieco pieśniach Donizettiego, tak bliskich sercu Avitala i Reiss.

Schodząc nieco na ziemię, warto podkreślić wyjątkowe brzmienie instrumentu izraelskiego wirtuoza. Wyjątkowe, bo grające niecodziennie, nawet jak na mandolinę. Zbudował ją dla Avitala lutnik Arik Kerman, specjalnie z myślą o nowoczesnych wnętrzach koncertowych sal. To dlatego rezonowała tak głośno i pewnie, a jednocześnie na tyle czule, by zachowany został nastrój przez duże N. Potęgowany przez sześć strun Kuropaczewskiego, nie od dziś znanego z wielkich zdolności interpretatorskich. To doskonały tandem, w którym Reiss śpiewająca w klasycznym wiedeńskim stylu oraz Adorján, wielki koloński wiolonczelista Deutsches Symphonie Orchester Berlin, nie są wcale jego uzupełnieniem, ale integralną częścią muzycznego procesu, który trudno określić inaczej niż niezwyczajne porozumienie dusz.

Sebastian Gabryel

  • Akademia Gitary 2016: koncert "Ponte Vecchio" - Avi Avital, Łukasz Kuropaczewski, Chen Reiss, Dávid Adorján
  • Aula UAM
  • 20.08