Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Raz, dwa, trzy, kryjesz ty!

"Ene due rike fake" Marzeny Matuszak - kolejna sztuka wyróżniona w ubiegłorocznym konkursie "Metafory Rzeczywistości" - oddaje głos bezradnym i zwykle uciszanym ofiarom pedofilii.

. - grafika artykułu
fot. M. Lisiecka/mat. Teatru Polskiego

Z billboardów i okien wystawowych na ulicach spoglądają atrakcyjne roznegliżowane panie, czasem i umięśnieni mężczyźni w bieliźnie. Obiecują szczęście i spełnienie, jakiego nie zaznamy bez reklamowanych produktów. Odkąd seks został główną dźwignią marketingu przestał być tematem tabu i zawładnął przestrzenią publiczną - obietnice lepszego, bardziej seksownego życia atakują z prasy, telewizji, internetu, na dworcach, w centrach handlowych i publicznych toaletach. Przyzwyczajeni, znużeni wręcz, mijamy je bezrefleksyjnie, póki jakieś dziecko nie spyta mamy: "Dlaczego ta pani jest goła?". Póki nie zobaczymy, jak mała dziewczynka naśladuje erotyczny taniec piosenkarki z teledysku. "Przecież dzieci nie powinny oglądać ani robić takich rzeczy" - oburzy się ktoś wtedy.

Powszechne przeświadczenie, że dzieci dorastają w świecie bez seksu, prowadzi do zaprzeczenia i wyparcia, kiedy mała dziewczynka albo chłopiec przychodzi poskarżyć na obleśnego wujka czy ciocię lub wysyła niepokojące sygnały. Przecież nie może wiedzieć, nie może rozumieć, to go nie dotyczy. O seksie opowiada się w telewizji, ale nie w domu. Z takiej perspektywy zdaje się patrzeć autorka dramatu Marzena Matuszak, oddając głos ofiarom molestowania. Jest to głos z Alicji w Krainie Czarów, ubrany w konwencję bajki, snu i dziecięcej zabawy, bo tylko w świecie wyobrażonym, do którego uciekają, dzieci zostają wysłuchane.

Alicja (Anna Sandowicz), Marysia (Marcela Stańko) i Lala (Marzena Wieczorek) to dorosłe, mieszkające razem kobiety, które łączy doświadczenie molestowania w dzieciństwie. Ufają wyłącznie sobie nawzajem, nie lubią wpuszczać nikogo z zewnątrz, niczym trzy dziewczynki żyjące na dnie studni, czas spędzają na dziecięcych zabawach. Bawią się w dom, śpiewają, recytują wyliczanki, jednak wszystkie te, pozornie niewinne zajęcia, przesycone są traumą i przemocą - udawana "mama" robi "córeczce" awanturę o jej wyzywające zachowanie, zabawa w ganianego kończy się gwałtem, na bal u Jontahana Carrolla zaprasza się wyłącznie dziewice i chłopców poniżej dwunastu lat. Odprawiają też rytuały i wymierzają kary swoim katom - odczytują wyroki śmierci, przywołują litewskiego mściciela Drasiusa Kedysa, który oferuje każdej zabicie trzech osób. Urządzają też dziady i przywołują ducha zmarłego oprawcy Alicji Big Zbiga.

To z powodu śmierci Big Zbiga z listami i zdjęciami przyjechała ciotka z Ameryki Katy (Barbara Krasińska), reprezentująca nieco inny typ oprawcy - milczącego świadka zbrodni. Kolejny oprawca to mieszkający w piwnicy "przypadkowy ojciec". Nie jest on jednak przerażającym odpowiednikiem Josefa Fritzla, ale raczej schorowanym i uzależnionym od dobrej woli dziewczyn staruszkiem na wózku. W poruszającym monologu (epizodyczna rola Wojciecha Kalwata naprawdę robi wrażenie) ojciec przedstawia się oczywiście jako ofiara - cóż on biedny może poradzić, że podniecają go wyłącznie mali chłopcy? Nie ma poczucia winy, bo przecież właśnie dzieciaki zachowują się lubieżnie i uwodzą bezradnych dorosłych. Kwestia to tym bardziej wstrząsająca, że jak żywo przypomina niedawną, skandaliczną wypowiedź abp. Michalika.

Bezradność, jaką odczuwają ofiara, kat i świadek, udziela się widzom. Spektakl nie stawia bowiem pytań o przyczyny pedofilii ani nie próbuje wyjaśniać mechanizmów jej działania. Nie tłumaczy, jak sobie z nią radzić ani jak przeciwdziałać. Nie jest nawet publicystycznym wołaniem o ostracyzm, reżyserka Joanna Grabowiecka raczej potrząsa widzem i zmusza do refleksji nad niewygodnym tematem. Z jednej strony wydaje się, że to za dużo. Z drugiej jakby za mało, bo wolelibyśmy, aby artyści pokusili się o głębszą refleksję. Spektakl przede wszystkim jednak wymierza w obojętność - dopóki będziemy niemymi świadkami, zasługujemy wyłącznie na karę.

Osłabia nas zresztą nie tylko bezradność, ale też przypadkowość. "Ene due rike fake", co trzecia osoba była ofiarą molestowania nieletnich. W domu na scenie statystyka jest zawyżona, ale odlicza się też wśród widowni. Nie wiadomo kogo skrzywdzono, nie chce się wiedzieć, wypiera się takie problemy.

Trudno, żeby w obliczu takiego tematu było widzowi przyjemnie. Drażnić mogą także pewne techniczne niedociągnięcia na scenie - mimo zamierzonej teledyskowej konwencji dynamiczne sceny wydają się choreograficznie niedopracowane, niedokończone. Cały czas pozostaje wrażenie niedomknięcia, reżyserka zapowiada jednak, że ze względu na performatywny charakter, sztuka będzie się rozwijać i przeobrażać. Ciekawa jestem dalszych losów tego spektaklu, bo dramat tegorocznej laureatki "Metafor Rzeczywistości" Marzeny Matuszak dobrze brzmi w teatrze.

Anna Rogulska

  • "Ene due rike fake" Marzeny Matuszak
  • reż. Joanna Grabowiecka
  • Teatr Polski w Poznaniu, Malarnia
  • premiera prasowa: 10.01.2014