Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Rabih znaczy wiosna

Bliska jest im kontemplacyjna muzyka w klimacie etno, biskie są natchnienia jazzowe, potrafią jednak zagrać też niemal do tańca. Znakomity koncert dał w sobotni wieczór w Blue Note wybitny libański muzyk Rabih Abou-Khalil ze swym zespołem.

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

Muzyka ma zdolność do przekraczania granic, do bezpretensjonalnego, ponad ideologicznego korzystania z dorobku różnych kultur, różnych narodów. Co więcej, potrafi dzięki powyższym cechom gromadzić słuchaczy należących do odmiennych kultur czy religii, potrafi łączyć ich we wspólnym uniesieniu, wspólnej radości przeżywania chwil niezwykłych - albo i we wspólnej zabawie. Myśli to na pozór banalne, a zarazem w dzisiejszym świecie, napędzanym nienawiścią przez różnej maści ugrupowania, wciąż warte przypominania. Taka też właśnie nauka płynie z sobotniego koncertu Rabiha Abou-Khalila. Pięknego koncertu, który był świętem właśnie tak pojmowanej muzyki.

Oud i jego wirtuoz

Rabih Abou-Khalil to jedno z wielkich nazwisk muzyki "nieoczywistej" ostatnich kilku dekad. Pochodzący z Libanu muzyk jest wirtuozem i jednym z najsłynniejszych instrumentalistów grających na oudzie, czyli tzw. perskiej albo arabskiej lutni. Instrument ten o niebywale pięknym, charakterystycznym dźwięku ma wielowiekową tradycję i uważany jest za przodka europejskiej lutni.

Libański artysta podjął już ponad trzy dekady temu oryginalną artystyczną drogę, łącząc w brzmieniu tego instrumentu inspirację własną tradycją z elementami muzyki zachodniej, szczególnie jazzu. Pomysł ten zaowocował całą serią znakomitych nagrań płytowych, które przysporzyły mu wielbicieli na całym świecie. Teraz, dzięki XXV Dniom Kultury Francuskiej i Frankofonii, dedykowanym właśnie Libanowi, mieliśmy szczęście posłuchać tego wybitnego artysty w Poznaniu.

Luz i dyscyplina

"Dziękuję" wymawiane prawie po polsku to koncertowy chwyt, który trafił do repertuaru wielu większych i mniejszych gwiazd odwiedzających nasz kraj. W przypadku Khalila było to jednak coś więcej niż naprędce przed występem wyuczona formułka, bo ze sceny wspominał, że miał przyjaciółkę pochodzącą z Polski i, ku uciesze publiczności, serwował inne zapamiętane przez siebie zwroty, m.in. "cześć" i "ja mam dość".

Okazało się bowiem podczas sobotniego koncertu, że ten wyrafinowany muzyk, potrafiący snuć wspaniale uduchowione instrumentalne partie, jest również niezwykle sympatycznym, otwartym i dowcipnym człowiekiem, można byłoby nawet powiedzieć "gadułą" - bo czasem zapowiedzi kolejnych utworów zamieniały się dłuższe opowieści. Ten znakomity nastrój i poczucie humoru lidera, także jego swoisty luz (przy jednocześnie żelaznej dyscyplinie) ewidentnie wpływa też na cały zespół. Instrumentalistom wyraźnie sprawia frajdę wspólne granie i wspólne bycie na scenie.

Ich czterech

To ostatnie szczególnie widoczne było w scenicznych poczynaniach saksofonisty sopranowego (wielbiciela pizzy - jak go zapowiedział lider) Gavino Murgii, który nie tylko grał na swym instrumencie etno-jazzujące partie, ale też podśpiewywał, mruczał, nucił do mikrofonu, dodając swym niskim głosem ciekawą barwę do brzmienia całości. Interesujące w kwestii ustawienia zespołu na estradzie było to, że Murgia - jako jedyny stojący (pozostali artyści siedzieli na krzesełkach) - znajdował się z tyłu, za kolegami. Najwyraźniej jednak owo ustawienie nie powodowało, że stał się muzykiem drugoplanowym. Formacja Abou-Khalila bowiem, choć ma w składzie wybitnego lidera, składa się z samych muzyków "pierwszoplanowych", zawodowców, którzy świetnie ze sobą współpracują. Nad strukturą rytmiczną całości panuje niepodzielnie Jarrod Cagwin, grający na perkusji i tradycyjnych instrumentach perkusyjnych. Pięknych barw muzyce kwartetu, porywająco dialogując z Rabihem, dodawał akordeonista Luciano Biondini.

Mistrz

Jak jednak wspomniałem, oczywiście najważniejszy był on. "Rabih" to podobno znaczy wiosna, więc zabawne, że zagrał w Poznaniu akurat 21 marca. Niezależnie jednak od tego, jaka byłaby data, jego koncert powinien przyciągnąć wszystkich, którzy są zainteresowani muzyką świata czy etno, ale i tych, którym bliski jest poszukujący albo niemainstreamowy jazz. Przyjazd do Poznania tej miary artysty to niewątpliwe wydarzenie. I choć trudno powiedzieć, żeby jego koncert był "rzucający na kolana", to na pewno mieliśmy do czynienia z mistrzem w swoim fachu.

Przepięknie brzmi jego oud. Na płytach artysta lubi czasem "chować go" pośród innych instrumentów, tutaj jednak, w takiej dość kameralnej formule, jego lutnia mogła znaleźć dla siebie znakomite miejsce. Wielbiciele ciepłego, kojącego brzmienia tego instrumentu byli na pewno usatysfakcjonowani. Choć Rabih Abou-Khalil pokazał też, jak grać na nim dynamiczne, transowe, zgoła taneczne tematy. Libański artysta wspaniale panował też nad formą koncertu, jego dramaturgią, zmiennymi nastrojami. Również tymi umiejętnościami ujął publiczność, która wypełniła w sobotę klub Blue Note. Publiczność, która przynajmniej z tego jednego powodu zapewne nie zapomni XXV Dni Kultury Francuskiej i Frankofonii.

Tomasz Janas

  • XXV Dni Kultury Francuskiej i Frankofonii
  • Rabih Abou-Khalil
  • Blue Note
  • 21.03