Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Podróż, która nigdy się nie odbyła

Christian Petzold, laureat Srebrnego Niedźwiedzia i czołowy przedstawiciel współczesnego niemieckiego kina artystycznego, powraca ze swoim kolejnym niebanalnym filmem. W jego "Tranzycie" nic nie jest bowiem oczywiste - mieszają tu się zarówno porządki czasowe, jak i konwencje czy estetyki.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Choć od razu przyznać trzeba, że owo przeplatanie się nieprzystających do siebie elementów zostało wkomponowane w opowieść na tyle umiejętnie, że potrzeba czasu, by zorientować się w niecodziennej sytuacji. A wszystko rozpoczyna się w Paryżu, podczas trwającej drugiej wojny światowej. Kiedy Niemcy zbliżają się do francuskiej stolicy, Georg wraz z mężczyznami uwikłanymi w konspirację ucieka w kierunku Marsylii. W trakcie podróży umiera jego ranny towarzysz Heinz, na dodatek on sam niesie w torbie przypadkowo zdobytą spuściznę zmarłego pisarza Weidla - nieukończony maszynopis, list od żony oraz dokumenty uprawniające do uzyskania wizy do Meksyku. Dwie bezpańskie tożsamości okazują się dla niego pokusą nie do odrzucenia.

Przełożenie misternie skonstruowanego scenariusza - przygotowanego na podstawie powieści Anny Seghers, wydanej jeszcze w czasie wojennej zawieruchy, w 1944 roku - wymagało nie lada reżyserskiej wprawy. Oto bowiem wydarzenia z czasów wojny zostały wymieszane z realiami współczesnej Francji. Choć zostaje wyraźnie zaznaczone, że bohaterowie uciekają przed nazistowskimi agresorami, to już na ulicach muszą zmagać się nie z żołnierzami w niemieckich mundurach, lecz z policjantami w pełnym współczesnym rynsztunku. Co rusz słychać dźwięk nowoczesnych karetek, ludzie ubrani są w jak najbardziej aktualne stroje, na dodatek kilkakrotnie wspomina się o dziełach kultury pochodzących z czasów o wiele późniejszych niż hitlerowskie (przytaczany jest choćby opis "Świtu żywych trupów" George'a Romero z 1979 roku). Oczywiście ów zabieg manipulowania rzeczywistością nie ma być zwykłą kuglarską sztuczką, o czym przekonujemy się, gdy zestawiane są uchodźcze perypetie bohatera z losami uchodźców dzisiejszych, pochodzących z krajów Bliskiego Wschodu czy Afryki Północnej.

Tak jak płynna jest rzeczywistość w "Tranzycie", tak płynna jest również tożsamość głównego bohatera. O Georgu i jego historii w zasadzie nie dowiadujemy się niczego istotnego, ważniejsze bowiem okazuje się to, w jakie relacje, również emocjonalne, wchodzi on jako Heinz i Weidel z osobami związanymi z dwójką zmarłych mężczyzn. Ta metaforyczna ucieczka w inne "ja" okazuje się w czasach niemal apokaliptycznego kryzysu, w świecie nieustabilizowanym, będącym w permanentnym stanie przejściowym, według reżysera ucieczką najłatwiejszą, pozwalającą odciąć się od własnej przeszłości i poczucia pustki. Być może towarzyszy temu nadzieja na nowe życie - nie tyle łatwiejsze i bezpieczniejsze, co pełniejsze, bardziej sensowne, mimo że całkowicie oderwane od korzeni (rodzinnych, geograficznych), podparte silnymi międzyludzkimi więziami.

Z kina wyszedłem z mieszanymi uczuciami. Petzold znakomicie ogrywa formę, a zestawienie uchodźczych losów tych, którzy niegdyś uciekali przed nazistami, z tymi, którzy dziś uciekają przed wojną na Bliskim Wschodzie, wyszło mu pierwszorzędnie. Na dodatek fabuła nic nie traci na tych formalnych zabiegach - losy Georga na podstawowym poziomie są całkowicie zrozumiałe. Problemem jest jednak sam bohater - wykazuje mało inicjatywy, rzeczy mu się przydarzają, ludzie po prostu na niego wpadają, kiedy na przykład przesiaduje w barze, albo zaczepiają go i opowiadają swoje historie, kiedy ten czeka w kolejce do konsulatu. Znakomity Franz Rogowski, odrobinę przypominający z fizjonomii Joaquina Phoenixa, robi co może, by zagospodarować uwagę widza, ale jego nie do końca dobrze rozpisany bohater momentami skutecznie mu to uniemożliwia.

To jednak, co najbardziej rzuca się w oczy, to literackość historii. Wydarzeniom wciąż towarzyszy dość rozgadany narrator, używający kwiecistego języka, niemal żywcem wyjętego z kart powieści, który gryzie się nieco z materią filmową, dociążając obraz niepotrzebnym opisem tego, co oglądamy na ekranie. Jest więc "Tranzyt" filmową ciekawostką, tyleż interesującą, co nieobowiązkową. Choć daje do myślenia, to jednak w większym stopniu okazuje się eksperymentem stylistycznym.

Adam Horowski

  • "Tranzyt"
  • reż. Christian Petzold

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019