Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

MALTA. Nadmaltański powiew rocka...

...czyli Faith No More wciąż w formie!

Ach, ten Patton!, fot. Maciej Zakrzewski/Archiwum Fundacji Malta - grafika artykułu
Ach, ten Patton!, fot. Maciej Zakrzewski/Archiwum Fundacji Malta

Najbardziej spektakularne muzyczne wydarzenie tegorocznej edycji festiwalu Malta już za nami. Po ubiegłorocznym koncercie trip-hopowego Portishead nad maltańskim jeziorem tym razem pojawili się nieśmiertelni gwiazdorzy rocka z San Francisco - Faith No More.

Nie był to pierwszy występ zespołu w Polsce, w 2009 roku zagrali na głównej scenie gdyńskiego Openera. Wtedy muzycy wracali po długiej przerwie, dziś potwierdzili, ku zadowoleniu fanów, że był to powrót uzasadniony.

Bramy koncertowe otwarto o osiemnastej i na początku nic nie wskazywało na to, że okażą się one wrotami do rockowego piekiełka, które  niespełna cztery godziny później rozpętał Mike Patton z kolegami. Okolice placu koncertowego wokół jeziora mogły jawić się raczej jako sielski piknik. Dopiero gdy na scenie pojawił się poznański Snowman sytuacja uległa zmianie. Występ oparty był głównie na utworach z drugiej płyty, którą muzycy chcieli zwrócić uwagę szerszej publiczności. Koncertowe wersje jak zwykle bardziej rozbudowane, wzbogacone świetnymi improwizacjami robiły wrażenie mimo rozleniwionej, słonecznej atmosfery panującej na mecie poznańskiego toru kajakowego. Niespodzianką było pojawienie się nowego gitarzysty.

Następnie na scenę wkroczyły Muchy z wokalistą Michałem Wiraszką, który miał na sobie kowbojski kapelusz. Mimo szczerych chęci i żywej energii nie był to najbardziej udany występ kolejnego poznańskiego zespołu. Nie pomógł nawet ryzykowny zabieg zaproszenia do jednego z utworów Ryszarda Andrzejewskiego, czyli popularnego rapera z Jeżyc, szerzej znanego jako Peja.

Około wpół do dziesiątej na scenie zapadła cisza. Rozpoczęły się ostatnie przygotowania do  głównego koncertu. Tłum w okolicach jeziora zaczął gęstnieć. W końcu oba sektory placu koncertowego zostały szczelnie zapełnione. Kilkanaście minut po ustalonym czasie na scenę wkroczyło Faith No More. Pośród morza kwiatów w białej scenerii i w tegoż samego koloru stroju pojawił się Mike Patton. Pozornie uporządkowane otoczenie szybko uległo przeobrażeniu, wokalista odrzucił swój stylowy kapelusz, a kwiaty musiały znaleźć sobie inne miejsce, bo przeszkadzały gitarowym kablom. Zespół zaczął od mocnego uderzenia czyli od "Woodpecker from Mars" i do końca trzymał swoich fanów w napięciu. Trzeba od razu dodać, że setlista została ułożona z największą precyzją -  dominujące agresywne piosenki przeplatane były nieco bardziej eksperymentalnymi utworami, a w końcu nawet popowymi. Gra świateł świetnie współpracowała z szybkim uderzeniem stopy perkusyjnej. Wielką niespodzianką dla fanów było wykonanie "Evidence"w języku polskim. Nie zabrakło też oczywiście niezawodnego "Easy" z repertuaru zespołu Commodores. Wszędobylski Patton szalał na scenie, a w przerwach między piosenkami podtrzymywał dobry kontakt z widownią. Głos legendarnego frontmana brzmiał zaskakująco świeżo. Patton, zgrabnie przepływając między rockową agresją a miękkim liryzmem udowodnił swoją wszechstronność. Fani tłumnie zgromadzeni pod sceną okazali się na tyle stymulujący, że zespół chętnie powrócił na kilka kolejnych bisów, kończąc "Why do you Bother". Po tym utworze kurz opadł, a publiczność zaczęła udawać się w stronę wyjścia. Okazało się, że prócz placu koncertowego również łąki okalające jezioro zgromadziły rzesze fanów Faith No More. I jedni i drudzy nie mogli być zawiedzeni. Mike Patton i spółka udowodnili, że są profesjonalną rockową firmą, a plotki o rychłym rozwiązaniu grupy w świetle maltańskiego widowiska na światowym poziomie wydają się być mało prawdopodobne.

Tomasz Czerniawski

  • Snowman , Muchy (support)
  • Faith No More
  • Jezioro Maltańskie
  • 4.07.