Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Jak klasyk z klasykiem

Prawie rok temu zagrali wspólny koncert w radiowej Trójce. W minioną niedzielę Michał Urbaniak i zespół SBB wystąpili w zapełnionym do ostatniego miejsca klubie Blue Note. Owacjom nie było końca.

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

Niektórzy słuchacze byli zawiedzeni, że "tylko tyle", że artyści "nie pograli dłużej" - takie głosy słyszałem po koncercie. To jednak raczej efekt rozbudzonych, nieposkromionych apetytów. Zespół SBB i Michał Urbaniak grali wszak w niedzielę w Blue Note przez niemal dwie godziny i dali z siebie wszystko. A przecież - nie wypominając nikomu wieku - wszyscy przekroczyli sześćdziesiątkę (Urbaniak nawet siedemdziesiątkę). W ich muzyce jest zaś tyle energii i wigoru, tyle wyobraźni i muzykalności, że wszystkich tych elementów mogliby im pozazdrościć młodsi. I choć koncert na kolana nie rzucił, bo okazał się trochę nierówny, był jednocześnie dowodem bezdyskusyjnej klasy wykonawców.

Dekady

Spotkali się na scenie poznańskiego klubu artyści bez dwóch zdań legendarni, należący do najwybitniejszych twórców w historii polskiej muzyki. Józef Skrzek, Apostolis Anthimos i Jerzy Piotrowski zaczynali wspólne granie... cztery i pół dekady temu! W latach siedemdziesiątych, po kilkuletniej współpracy z Czesławem Niemenem, już jako SBB wykreowali brzmienie rozpoznawalne nie tylko w naszym kraju - i zbudowali pozycję legendy polskiego rocka. W tejże połowie lat siedemdziesiątych Michał Urbaniak miał już za sobą kilkanaście lat na jazzowych scenach w kraju - m.in. współpracę z Krzysztofem Komedą oraz ważne własne autorskie dokonania - i zaczynał, zwieńczoną sukcesami, jazzową przygodę w Stanach Zjednoczonych.

Urbaniak i SBB spotkali się na scenie rok temu w radiowej Trójce. Ponoć mieli zagrać wspólnie jeden utwór, a grało się im tak dobrze, że wykonali razem cały koncert. Teraz z tym właśnie materiałem - opartym na klasycznych tematach SBB - przybyli po raz pierwszy do Poznania.

Potencjał

Czy z tego spotkania powstaje rzeczywiście nowa jakość? Kooperację artystów o tak potężnym doświadczeniu, tak ważnych dokonaniach i wielkiej klasie można było wyobrażać sobie w różny sposób. Na przykład właśnie jako ogrywanie dawnych, własnych, autorskich kompozycji każdej ze stron, albo też wykonywanie rockowych czy jazzowych standardów, albo zaproponowanie muzyki całkiem nowej. Mam nadzieję, iż te wspólne koncerty oraz rewelacyjne przyjęcie przez publiczność natchną artystów właśnie do tego, by spotkać się w studio i nagrać nowe, wspólnie napisane kompozycje. Bo, póki co, mamy grupę SBB w swym w miarę standardowym repertuarze i Urbaniaka, który pojawia się tu gościnnie. Czasami dobarwi utwór charakterystycznym brzmieniem elektrycznych skrzypiec, czasami zagra znakomite i wyrafinowane solo, ale zdarzają się momenty, gdy wydaje się jakby zagubiony, w niepewnym oczekiwaniu na to, co młodsi koledzy zagrają za chwilę. Potencjał w tym spotkaniu jest jednak ogromny.

Korzyści

Taki pomysł na formułę muzykowania przynosi jednak oczywiście również wymierne korzyści samemu SBB. Stare, doskonale znane tematy zyskują tu oto realną szansę, by zabrzmieć rzeczywiście po nowemu. Choć, jak wspomniałem wcześniej, Skrzekowi i partnerom energii nie brakuje. Złożone formalnie i porywające gitarowe solówki Anthimosa zyskują znakomite dopełnienie, a nawet, powiedziałbym, uzasadnienie w partiach granych przez Skrzeka na instrumentach klawiszowych. Czasami to Skrzek prowadzi muzyczną narrację, ale potrafi się co jakiś czas z tego liderowania wycofać. No a za plecami, czy raczej tuż obok nich, jest niezwykle czujny, szalenie dynamiczny Piotrowski. Kiedy Skrzek zostawiał "klawisze" i przewieszał przez ramię gitarę basową, brzmieli oni jak rasowe, progresywne trio, z artystyczną furią łączące hard rocka z jazz rockiem. Hasło "Szukaj Burz Buduj" które towarzyszyło zespołowi od początku (a czasami było tłumaczone jako rozwinięcie nazwy) zyskiwało realne kształty.

W tę konstrukcję Urbaniak wpisywał się momentami rewelacyjnie. Wyprowadzając swymi solowymi partiami, lub ledwie drobnymi wtrętami, muzykę w kierunku bardziej abstrakcyjnym, improwizowanym albo wprost jazzowym. Twórczość Józefa Skrzeka i jego partnerów od zawsze była przyrównywana do tego, co w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych prezentował legendarny zespół Mahavishnu Orchestra Johna McLaughlina. Otóż, dzięki temu dynamicznemu i esencjonalnemu współbrzmieniu tradycyjnego instrumentarium SBB ze skrzypcami, owe skojarzenia momentami wydawały się bardzo wyraziste.

Pokolenia

W repertuarze wieczoru, jako się rzekło, sporo znanych i wyczekiwanych przez wielbicieli tematów, choćby "Memento z banalnym tryptykiem", "Walkin' around the Stormy Bay", "Wizje". Dominowały długie, wielowątkowe kompozycje. Całość nie przypadkiem sprawiała wrażenie solidnie przemyślanej konstrukcji. Może jedynie nieco zbyt długi i mało odkrywczy był - stały punkt programu koncertów SBB - dialog Anthimosa i Piotrowskiego na dwie perkusje. Przez publiczność jednak i on był przyjęty więcej niż owacyjnie.

Skoro o słuchaczach mowa: klub Blue Note rzeczywiście wypełniony był w niedzielę do ostatniego miejsca. Dominowali, niejako oczywiście, słuchacze w średnim wieku, którzy przed laty przeżywali pierwsze uniesienia związane z muzyką tria. Nie brakowało jednak wśród publiczności i młodszych słuchaczy. Jedni i drudzy długo nie chcieli wypuścić artystów ze sceny.

Tomasz Janas

  • SBB i Michał Urbaniak
  • Blue Note
  • 28.02