Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Legendarny gość księcia Radziwiłła

- To jest diabeł, a nie Paganini - krzyczał z zachwytem jeden z widzów koncertu Niccolò Paganiniego w Poznaniu 19 maja 1829 r.

. - grafika artykułu
Afisz z programem koncertu Paganiniego w Poznaniu w 1829 r., ze zbiorów Archiwum Państwowego w Poznaniu

W maju 1829 r. geniusz skrzypiec Niccolo Paganini przejeżdżał przez Poznań w czasie podróży artystycznej, która miała mu przynieść uznanie w całej Europie. Łatwość techniczna i "magnetyzm" jego nieco diabolicznej postaci doprowadzały publiczność do zbiorowej histerii. W Poznaniu było nieco bardziej powściągliwie, ale też entuzjastycznie.

"Książę Antoni Radziwiłł, ówczesny namiestnik, zapalony miłośnik muzyki, spowodował go (Paganiniego) do dania koncertu w teatrze" - wspominał Marceli Motty w Przechadzkach po mieście. Chodzi o teatr niemiecki, który stał na ówczesnym placu Wilhelmowskim. Wieści, jakie docierały z trasy koncertowej Paganiniego, m.in. z Warszawy, gdzie zmierzył się w muzycznym pojedynku z legendarnym polskim skrzypkiem Karolem Lipińskim, przyciągnęły do teatru tłumy. Koncert odbył się 19 maja. Kasa biletowa teatru otwarta była tego dnia od 17, a zamknięta została, zgodnie z zapowiedzią na afiszu, "dokładnie" o 19. Ceny biletów wynosiły: w loży w I rzędzie 2 Rthlr (Reichstaler), w loży w II rzędzie 1 Rthlr, na parterze - także 1 Rthlr oraz tzw. jaskółki - 15 groszy.

"Paganiniego mam jeszcze dziś przed oczyma. Już niemłody, twarz miał wąską, długą, wychudłą, z wielkim nosem, oczyma świecącymi; włosy czarne spadające na plecy, postać wysoką, cienką; ręce długie, wielkie i białe" - wspominał koncert Marceli Motty. "To wszystko było ubrane zupełnie czarno, w starym obwisłym fraku i takich samych spodniach i kłaniało się niezgrabnie, zginając się na pół ciała i wytykając skrzypce i smyczek daleko od ciała". Stary frak był jednym z licznych dowodów na legendarne wręcz skąpstwo Paganiniego. Z drugiej strony, znana była jego skłonność do hazardu i hulanek, w których potrafił przepuścić wszystkie zarobione pieniądze.

Podczas koncertu skrzypek zagrał m.in. uwerturę do Don Giovanniego W.A. Mozarta, uwerturę do Turka w Italii G. Rossiniego, własny Koncert e-moll i wariacje na temat tańca wiedźm z baletu Noce w Benevento oraz Sonatę sentymentalną na temat z J. Haydna we własnej transkrypcji. Reakcje widzów były żywiołowe. " (...) napchana w teatrze publiczność krzyczała i zrywała się z siedzeń, a będący koło mojego ojca znajomy pastor Ahner, także muzykalny, wołał w zapale «Das ist ja der Teufel, und nicht Paganini (To jest diabeł, a nie Paganini)»".

Można przypuszczać, że po koncercie książę Radziwiłł zabrał go do swojej siedziby w byłym kolegium jezuickim na wystawną kolację - sam był kompozytorem i niezłym muzykiem, zapewne zatem tematów nie brakowało.

Daina Kolbuszewska