Japoński reżyser po raz kolejny kręci film o kluczowym pytaniu, jakie zadaje sobie i widzom od lat: co to jest rodzina, co jest spoiwem więzi między ludźmi? Rozmaite warianty pytania o kształt rodziny widzieliśmy już w jego poprzednich filmach, też nagradzanych na festiwalach - Jak ojciec i syn, Nasza młodsza siostra czy Ciągle na chodzie. Tym razem na bohaterów swojego moralitetu wybrał rodzinę złodziei sklepowych. Nietypowe źródło utrzymania to tylko pretekst do zastanowienia się nad tworzywem ludzkich uczuć i mechanizmem budowy relacji społecznych.
Tytułowe złodziejaszki to ludzie żyjący gdzieś na marginesie bogatego Tokio. Poznajemy naszych bohaterów przy ich "pracy", gdy sprawnie kradną wiktuały w sklepiku. Po udanej akcji rodzina zasiada do posiłku, dwie siostry (jedna z mężem), dziecko i babcia - główny żywiciel rodziny. Jej emerytura to jedyne stałe źródło dochodu dla złodziejskiej famuły. Hirokazu Koreeda niespiesznie opowiada nam historię ludzkich dramatów w rytmie dawnych japońskich mistrzów kina, jak choćby Keisuke Kinoshita - Ballada o Narayamie (1958), ale z zaangażowaniem angielskiego mistrza kina społecznego - Kena Loacha. Scena za sceną reżyser odsłania widzom kolejne sekrety skomplikowanych życiorysów pozornie pogodnych złodziejaszków. A tam wita nas śmierć, przemoc, brak miłości. Każdy z nich mógłby być osobnym odcinkiem mojej ulubionej ekranizacji mangi - serialu Midnight diner: Tokyo stories, gdzie każdej nocy w małej knajpce gdzieś w Tokio spotykają się rozmaici życiowi popaprańcy, by dzielić się z kucharzem opowieścią o swym poharatanym życiu.
Przemysław Toboła
- "Złodziejaszki"
- scen. i reż. Hirokazu Koreeda
- premiera: 22.03
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019