U Mii Hansen-Love nie znajdziemy żadnej z melodramatycznych klisz. Reżyserka (nagrodzona zresztą na festiwalu w Berlinie) czyni bohaterką swego filmu nauczycielkę filozofii w liceum, Nathalie Chazeaux (w tej roli Isabelle Huppert). Pokazuje kilka miesięcy z jej życia, w czasie których kobieta musi uporać się z depresją i śmiercią matki, odejściem męża i problemami zawodowymi. Wszystkie te perypetie Nathalie stara się jednak racjonalizować. Intelekt, wiedza, filozoficzna myśl są jej bronią, która pozwala zdystansować się do przypadków losu, zachować emocjonalną równowagę i zdrowy rozsądek.
To, że Hansen-Love ucieka od schematów, najlepiej widać w wątku relacji między bohaterką a jej niegdyś ulubionym uczniem, młodym i przystojnym Fabienem (Roman Kolinka). Spodziewamy się, że Nathalie zakocha się w chłopaku, dojdzie może nawet do jakiegoś romansu. Tymczasem mamy tu do czynienia wyłącznie z przyjaźnią intelektualną, której podstawą są wspólne zainteresowania i duchowa więź. Również chwilowy konflikt między bohaterami będzie natury światopoglądowej. Fabien zarzuci Nathalie mieszczański konformizm, ona zaś uzna jego radykalizm za powierzchowny i jałowy.
Obyczajowa historia staje się więc pretekstem do postawienia kilku pytań natury filozoficznej. Choćby takiego, czy w dzisiejszych czasach możliwy jest intelektualny i kontrkulturowy bunt na miarę 1968 roku. Film Hansen-Love mocno tkwi we francuskich realiach, bo Francja to chyba jedyny kraj na Ziemi, w którym teorie Derridy, Levinasa czy Marcusego są jeszcze w stanie rozpalić umysły tłumów.
Bartosz Żurawiecki
- "Co przynosi przyszłość" (L'avenir)
- scen. i reż. Mia Hansen-Løve
- premiera 19.08