Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Szklany dom, płomienne serca

Pierwszy uśmiech i spojrzenie w delikatnym slow motion skierowane przez przystojnego Olly'ego w stronę Maddy jawi się jako zwiastun nieubłaganie nadchodzącej fali kiczu. I rzeczywiście sporo w "Ponad wszystko" szantażu emocjonalnego, ale też im dalej, tym historia nabiera coraz więcej lekkości, a nawet potrafi zaskoczyć niespodziewanym zwrotem akcji.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Osiemnastolatka Maddy już siedemnasty rok z rzędu nie wychodzi z domu. Cierpi bowiem na ciężki niedobór odporności - rzadką chorobę, która sprawia, że jakikolwiek kontakt z bakterią czy wirusem unoszącym się w powietrzu bądź zalegającym na przedmiotach może skończyć się dla niej śmiercią. Dziewczyna żyje więc w izolacji, za towarzystwo mając tylko matkę lekarkę, pielęgniarkę Carlę oraz jej córkę Rosę. Wydaje się pogodzona z losem, potrafi nawet znaleźć w swojej sterylnej codzienności niemało powodów do uśmiechu. Jednak kiedy poznaje Olly'ego - nowego chłopaka z sąsiedztwa, wszystko zaczyna się zmieniać. Między oddzielonymi szklaną barierą nastolatkami rodzi się silna więź, w końcu także przemożne pragnienie wspólnych doświadczeń oraz mogącej skończyć się tragicznymi konsekwencjami bliskości.

W ostatnich kilku latach pojawiło się na dużym ekranie zaskakująco wiele fabuł o nieuleczalnie chorych bądź umierających nastolatkach, którzy intensywnie, bo ze świadomością własnej kruchości, odkrywają najpiękniejsze smaki życia - wystarczy tu wymienić "Restless" (2011) "Niech będzie teraz" (2012), "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" (2014) czy "Gwiazd naszych wina" (2014). Zrealizowany na podstawie bestsellerowej powieści Nicoli Yoon "Ponad wszystko" doskonale wpisuje się w ów nurt young & dying i choć momentami balansuje na granicy kiczu, to jednak dzięki kilku prostym zabiegom reżyserskim skutecznie stymuluje uwagę, wzrusza, a nawet pozwala bez reszty zatopić się w historii walczących o zakazaną miłość bohaterów.

Maddy pasjonuje się miniaturową architekturą, więc w wolnych chwilach, których z wiadomych powodów ma całkiem sporo, buduje makiety różnych budynków i wnętrz. Owe samodzielnie zaprojektowane przez nią pomieszczenia służą jej do wizualizacji mailowych i esemesowych flirtów, a widzowi pozwalają przenieść się do świata jej wyobraźni, w której już bez przeszkód dziewczyna może wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, wirtualnie poczuć namiastkę bliskości, cieszyć się towarzystwem upragnionego chłopaka. Taki trik skutecznie uatrakcyjnia fabułę, która bez niego musiałaby w dużej mierze ograniczyć się do rzucania wytęsknionych spojrzeń w stronę ekranów telefonu i komputera.

Jego dopełnieniem jest precyzyjnie dobrana kolorystyka. Czarnoskóra Maddy wciąż ubiera się w biele, co trafnie oddaje jej pozytywny, głodny wrażeń charakter, z kolei biały Olly, który - jak sam stwierdza - preferuje pesymistyczną wizję świata, nieustannie odziany jest w czerń. Podobnie minimalistycznie ukazane zostały wypełnione nieprzekraczalnymi barierami przestrzenie. Prawdziwa feeria barw to bowiem dopiero emocje bohaterów, które niepostrzeżenie przenoszą się podczas seansu na widza.

Oczywiście nie byłoby wiarygodnego romansu bez udanych kreacji aktorskich. Amandla Stenberg jako Maddy, ze swoim szczerym uśmiechem oraz dużymi brązowymi oczami z zachwytem chłonącymi zwyczajne dla innych otoczenie bez wątpienia wychodzi ze swej roli zwycięsko. Odrobinę gorszy jest wcielający się w Olly'ego, wyglądający tutaj trochę jak support na koncercie One Direction, Nick Robinson, ale przypuszczalnie wynika to ze słabszego zarysowania postaci. Najważniejsze jednak w tym wszystkim, że na pierwszy rzut oka da się dostrzec między nimi ekranową chemię. Oboje doskonale wydobywają okruchy naturalności z anormalnych okoliczności, wykazują się zrozumieniem sytuacji, w której znaleźli się ich bohaterowie. Dzięki temu rozegranie tematu choroby nie trąci banałem, choć niepozbawione jest też fabularnych uproszczeń. Całość potrafi naładować pozytywną energią, za sprawą której można po wyjściu z kina przez chwilę spojrzeć na rzeczywistość nieco łaskawszym niż zwykle okiem.

Adam Horowski

  • "Ponad wszystko" (2017)
  • reż. Stella Meghie