Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Stara historia od nowa

Branie na reżyserski warsztat kultowych, powszechnie znanych historii to przedsięwzięcie tyleż ambitne, co ryzykowne. Z baśniami Disneya, które znają wszyscy, jest tak, jak z ulubioną książką z dzieciństwa. Każdy z nas ma swoje własne, pierwotne wyobrażenie na ich temat, więc kolejne wersje opowieści w jakikolwiek sposób odbiegające od niego, wzbudzają nasz niepokój i bunt.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Wszyscy chyba pamiętamy przygody nieustraszonej Belli, która by ratować ukochanego ojca sama daje się zamknąć w groźnym (w dodatku "nawiedzonym", bo niektóre sprzęty potrafią tu mówić) zamczysku, o którym na skutek klątwy wszyscy zdążyli już dawno zapomnieć. W opuszczonych komnatach mieszka tu Bestia - niegdysiejszy książę uwięziony w ciele zwierzęcia za swój dawny egoizm i pychę. Zły czar może zdjąć tylko ktoś, kto go pokocha, lecz czas na dokonanie tego jest bardzo ograniczony. Odliczają go opadające płatki róży, chronionej przez Bestię jak najcenniejszy skarb.

Billowi Condonowi najwidoczniej niestraszna konfrontacja z dziecięcymi wyobrażeniami (zarówno dzieci współczesnych, jak i dorosłych, którzy tę opowieść znają od lat), skoro z ogromną brawurą zdecydował się oddać w aktorskim filmie na wskroś bajkową historię. W tym zadaniu pomagają mu doskonale do tego projektu dobrani aktorzy, począwszy od znanej już dzieciom z serii o Harrym Potterze Emmy Watson w roli Belli i Luke'a Evansa w roli jej natrętnego adoratora Gastona, a skończywszy na Kevinie Klinie jako ojcu głównej bohaterki czy Ewanie McGregorze wcielającym się w rolę "Płomyka", czyli mówiąc dobitniej - gadającego kandelabru.

Obsada zdecydowanie udała się Condonowi, lekko i z wdziękiem oddając charakter granych postaci. Wbrew pozorom filmy tego rodzaju wymagają bowiem od aktorów nie tylko solidnego warsztatu, ale i pewnych predyspozycji osobowościowych, jak choćby dystansu do własnej osoby i wspomnianego wdzięku, którego nie gwarantują żadne szkoły aktorskie. Tym bardziej, że w ponad dwugodzinnym seansie aż roi się od muzycznych przerywników, pełnych śpiewu i układów choreograficznych.

Jeśli dodać do tego przepiękne kostiumy, znakomicie zsynchronizowane sceny zbiorowe i dbałość o scenograficzny detal, mamy tu przepis na sukces pod szyldem kina familijnego. Cieszy, że najnowsza odsłona nienowej już historii ma szansę utrwalić ją kolejnemu pokoleniu widzów i sprawić, by nadal pozostała ponadczasowa.

Co ważne, z filmu będą zadowoleni zarówno mali widzowie, jak i towarzyszący im rodzice. Dla pierwszych scenarzyści naszpikowali film żartami sytuacyjnymi i (opcjonalnie) efektami 3D, dla drugich - żartami językowymi, subtelnie ironicznymi kontekstami społecznymi i... efektami 3D (opcjonalnie oczywiście).

Anna Solak

  • "Piękna i bestia"
  • reż. Bill Condon