Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Kobieta uwięziona

Film "Violette" w reżyserii Martina Provosta poleca Bartosz Żurawiecki. Premiera kinowa 15 sierpnia.

. - grafika artykułu
"Violette", fot. materiały dystrybutora

Książki Violette Leduc nie są u nas znane - po polsku ukazała się dawno temu bodaj tylko jedna, Dama z liskiem. Szkoda, bo była to pierwsza autorka, która tak otwarcie pisała o kobiecej seksualności. Odkryta dzięki Simone de Beauvoir, bardzo długo nie mogła osiągnąć sukcesu (debiutowała tuż po wojnie, w 1946 r.). Dopiero jej autobiograficzna powieść Bękart z roku 1964 stała się sukcesem czytelniczym. Poruszającą biografię Leduc nakręcił Martin Provost - ten sam, który kilka lat temu dał nam opowieść o innym samorodnym talencie artystycznym, świetną Serafinę. Violette była nieślubnym dzieckiem pokojówki, z matką łączyła ją, jak wynika z filmu, silna, miłosno-nienawistna więź. W czasie wojny zarabiała, szmuglując jedzenie i sprzedając je na czarnym rynku. Pełna kompleksów (także na punkcie wyglądu) zmagała się z samotnością i nienawiścią do samej siebie. Rozpaczliwie pragnęła kochać i być kochana, ale wszystkie jej związki - czy to z kobietami, czy z mężczyznami - okazywały się porażką. Uznanie i ukojenie przyszły, niestety, dopiero pod koniec życia. Violette zmarła na raka w roku 1972, mając 65 lat. Osią filmu jest relacja Leduc z de Beauvoir, przedstawioną tutaj jako chłodna, wyniosła intelektualistka konsekwentnie jednak wspierająca swą mniej utytułowaną przyjaciółkę. Violette kocha się nieszczęśliwie w Simone, zazdrości jej sukcesów i nie potrafi się od niej uwolnić. Na tym kontraście zbudowane są także dwie znakomite kreacje aktorskie - odtwarzającej de Beauvoir Sandrine Kiberlain i Emmanuelle Devos w tytułowej roli Violette. Rozedrganej, spiętej, impulsywnej, prostolinijnej. Bohaterka z euforii wpada w skrajne przygnębienie, bez namysłu robi awantury zarówno przypadkowym osobom, jak i przyjaciołom, bywa namolna, uciążliwa. Desperacko pragnie, by odwzajemniano jej uczucia, choć jednocześnie żywi głębokie przekonanie, że nie zasługuje na miłość. Ciągle też próbuje uciekać - przed matką, przed Simone, a przede wszystkim przed sobą - choć jedynie szarpie się gwałtownie niczym na uwięzi. Jej szamotanie bardzo dobrze podkreślają wykorzystane w filmie, pełne podskórnego napięcia fragmenty ze zbudowanego na repetycjach utworu Arvo Parta Fratres. Premiera 15 sierpnia.

Bartosz Żurawiecki

  • Film "Violette", reż. Martin Provost
  • Premiera 15.08