W kilku krajach afrykańskich - Tanzanii, Kenii czy Kongu - doszło w ubiegłych latach do serii brutalnych morderstw na osobach dotkniętych bielactwem. W tym rejonie świata istnieje bowiem wiara, że ich organy mają magiczną moc. Dla różnego rodzaju kapłanów i czarnoksiężników handel narządami zabitego albinosa jest więc źródłem utrzymania i naprawdę sporych zysków.
Ofiarą tak okrutnej zbrodni pada ojciec głównego bohatera, nastoletniego Aliasa (w tej roli świetny naturszczyk Hamisi Bazili). Ponieważ chłopak również jest albinosem, matka - lękając się o życie syna - wysyła go do dużego miasta, do wujka, któremu Alias pomaga sprzedawać płyty DVD i telefony komórkowe. Ale przekleństwo odmienności wciąż podąża za bohaterem. Alias nigdzie nie jest bezpieczny, nigdy też nie może pozwolić sobie na beztroskę i brak czujności. Jest zmuszony ciągle uciekać przed swymi oprawcami, którzy czają się gdzieś w cieniu i nie wiadomo, z której strony uderzą.
Mimo to film Deshego nie jest rozdzierającą, łzawą opowieścią o prześladowanym dziecku, ale gorączkową, przypominającą niespokojny sen wizją. Równorzędnym bohaterem staje się tu kamera - dynamiczna, nieustannie zmieniająca punkty widzenia, czynnie biorąca udział w rozgrywanych zdarzeniach. Wraz z obezwładniającą muzyką zbudowaną na kontrastach ciszy i hałasu oraz ciętym montażem tworzy hipnotyzującą całość, która wrzuca widzów w rzeczywistość na pograniczu życia i śmierci, okrucieństwa i niewinności, przemocy i nadziei.
Warto dodać, że Biały cień został doceniony m.in. na festiwalach w Wenecji i wrocławskich Nowych Horyzontach, gdzie otrzymał nagrodę zarówno jury, jak i publiczności.
Bartosz Żurawiecki
- "Biały cień", scen. i reż. Noaz Deshe, James Masson
- premiera: 24.04