Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

ERA JAZZU. Stacey Kent, czyli urok i wdzięk

W poniedziałkowy wieczór zakończyła się festiwalowa edycja Ery Jazzu. Wieńczący całość występ Stacey Kent w Sali Wielkiej CK Zamek był, obok koncertów kwartetu Johna Abercrombie i zespołu Oregon, największym artystycznym wydarzeniem imprezy.

. - grafika artykułu
Stacey Kent. Fot. Tomasz Nowak

To było godne zakończenie tygodniowego festiwalu. Sala Wielka Zamku zapełniła się w poniedziałkowy wieczór dosłownie do ostatniego miejsca (a może nawet w trochę większym stopniu). Ze sceny popłynęła zaś muzyka rewelacyjna - lekka, melodyjna i bezpretensjonalna, a zarazem wyrafinowana i pełna mocy. Stacey Kent, choć gościła w Poznaniu nie po raz pierwszy (ostatnio ledwie dwa lata temu), znów zachwyciła publiczność i był to zachwyt w pełni uzasadniony. Koncert zakończył się owacją na stojąco, i nawet nie przeszkadzało mi, że była to może reakcja nieco przesadzona.

Ona sama

Kent to - jako się rzekło - artystka dobrze znana w Poznaniu. Ma tu grono wiernych i oddanych wielbicieli. Decyduje o tym z jednej strony jej artystyczna osobowość, z drugiej - piękne (choć deszczowe) wspomnienia z poprzednich pobytów nad Wartą. Artystka dwa razy w poniedziałkowy wieczór przypominała swój koncert tuż obok Zamku, na Dziedzińcu Różanym w 2008 roku. Najpierw burza, a potem regularna ulewa nie przeszkodziły wówczas wielbicielom w entuzjastycznym odbiorze koncertu, a wokalistka zachwycona lasem parasoli pod sceną, rzecz zapamiętała do dziś.

O sukcesie (także tym poznańskim) Kent decydują jednak nie tylko dawne sentymenty, ale przede wszystkim ona sama - jej osobowość, jej repertuar, pomysł na zaistnienie na scenie. Jest daleka od ekstrawagancji i od tanich skandali, od rewolucyjności awangardy, ale i od banału pop czy smooth jazzu. Śpiewa klasyczne brazylijskie hity, piosenki francuskie, standardy z Great American Songbook, a także własne kameralne i pełne wdzięku utwory. I jest taka właśnie - naturalna i pełna wdzięku. Nawet jeśli nie dysponuje jakąś niezwykłą skalą głosu, to repertuar i styl śpiewania potrafi dostosować do swych możliwości - a robi to w sposób rewelacyjny.

Celebrowanie spotkania

Z całą pewnością jest ona postacią niebanalną - intelektualistką, która potrafi docenić wagę słowa w piosence, zapanować nad jej muzycznym przesłaniem, nad estetycznym wymiarem całości. Wszak teksty piosenek tworzył specjalnie dla niej słynny pisarz Kazuo Ishiguro. Na scenie pojawiła się - jak zawsze - w towarzystwie męża, Jima Tomlinsona, saksofonisty prowadzącego zespół towarzyszących jej muzyków.

Jej dziadek pochodził z Rosji, a zanim osiadł w Stanach Zjednoczonych przez długi czas mieszkał we Francji - stąd miłość artystki do tego kraju i znajomość języka. Od lat wielbi też muzykę brazylijską i jej herosów, takich jak João Gilberto czy Antônio Carlos Jobim. Upodobanie do tych dźwięków zrodziło jej ostatnią płytę "The changing lights". Na koncercie usłyszeliśmy m.in. "How insensitive" czy "One note samba". Zabrzmiały porywająco. A Kent nie tylko śpiewała, ale towarzyszyła sobie też w kilku utworach na gitarze akustycznej.

Artystka prosiła o absolutne nieużywanie telefonów komórkowych, ani innych elektronicznych gadżetów. Jak tłumaczyła: koncert jest dla niej czasem wyrwania się z "tamtego", medialnego świata, z codziennej pogoni i innych uroków doby internetu. Koncert jest celebrowaniem spotkania ze słuchaczami, którego nic nie powinno rozpraszać. Również i to wyznanie wzbudziło wielkie uznanie publiczności.

Laureaci na scenie

Zanim jeszcze rozpoczął się koncert Stacey Kent, na scenie Sali Wielkiej Zamku pojawili się, na kilkanaście minut, członkowie poznańskiego kwartetu Zagórski / Skowroński Project: Jakub Skowroński - saksofony, Adam Zagórski - perkusja, Max Mucha - kontrabas i Artur Tuźnik - fortepian. Są laureatami ubiegłorocznego konkursu dla młodych muzyków organizowanego w Blue Note - i laureatami nagrody Ery Jazzu dla najlepszego młodego poznańskiego zespołu. W ramach nagrody zagrali kilka utworów przed wyjściem na scenę gwiazdy. A po jej występie dali własny koncert w klubie Blue Note.

Był festiwal

Era Jazzu tym samym powróciła na dobre - i miejmy nadzieję na długo - do koncertowego poznańskiego kalendarza. Organizatorzy, nawiązując do własnych pięknych tradycji z roku 1999 i 2000, zaproponowali formułę tygodniowego festiwalu i trzeba przyznać, że bez wątpliwości się ona sprawdziła.

Frekwencja w poszczególne dni bywała lepsza i gorsza, koncerty bywały zachwycające - i mniej zachwycające, ale każdy z nich wart był uwagi. Cenną inicjatywą było włączenie w rytm festiwalowy poznańskich muzyków - i to tych młodszego pokolenia. Pojawili się wszak na początek w ramach Poznań Jazz Project koncertując z Vinxem i na koniec - wspomniani Zagórski / Skowroński Project. Miłym akcentem był też wątek komedowski, który pojawił się podczas koncertu Vinxa - gdy ten wykonał słynną "Kołysankę".

Walorem festiwalu była niewątpliwie różnorodność stylistyczna. Coś dla siebie znaleźli wielbiciele funkowego uderzenia, jazzu akustycznego, bossa novy, jazzowego mainstreamu, world jazzu, muzyki refleksyjnej czy uduchowionej i tej mocno rozkołysanej. Największymi wydarzeniami były niewątpliwie koncerty Johna Abercrombie z gwiazdorskim kwartetem, zespołu Oregon i Stacey Kent.

Kolejna edycja festiwalu - zgodnie z obietnicami - w kwietniu 2016. Poznańscy fani jazzu zapewne już jej oczekują.

Tomasz Janas

  • Era Jazzu, 13-19.10
  • koncert galowy: Stacey Kent, 19.10