Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Ćwierć wieku z Aferą

Co mi zrobiło Radio Afera, że o nim tutaj piszę? Afera odpowiedziała mi na pytanie: Co chcę robić w życiu? Odpowiedziała, że chcę robić coś ważnego. Że chcę należeć do elitarnego grona osób, "których przedstawiać nie trzeba".

. - grafika artykułu
Jacek Y. Łuczak. Fot. archiwum prywatne

Kiedy wpadłem do studia na Polibudzie pierwszy raz, w wieku 18 lat, już wiedziałem, że chcę tam zostać na dłużej, że mogę być nawet jak Marek Niedźwiecki. To była pierwsza samodzielna, z nikim niekonsultowana, decyzja o znaczeniu przyszłościowym. I dotychczas decyzja najistotniejsza. Ponieważ mogłem zostać dziennikarzem, a nie kierownikiem budowy. W jednej chwili moje życie jednocześnie stanęło na głowie, wykonało przewrót w przód i skok o tyczce. To były wariackie lata. Dwa i pół roku chowałem się w łazience i ćwiczyłem mięśnie twarzy przed lustrem, doskonaliłem dykcję, nagrywałem swój głos, który mnie przerażał, odsłuchiwałem, poprawiałem błędy, by mówić możliwie najwyraźniej i poprawnie. Nie chciałem mówić - tak jak w mediach komercyjnych - jak najszybciej. Chciałem mówić jak najlepiej. W Aferze byłem, kim chciałem być: dziennikarzem, reporterem, serwisowcem, spikerem, autorem audycji satyrycznych, sportowych i muzycznych, a nawet realizatorem dźwięku. Dowiedziałem się, że mogę - jeśli tylko zechcę - prowadzić listę przebojów. W Aferze byłem twórcą! I tworzywem. Działałem w przekonaniu - i zostało mi to do dziś - że warto robić audycję nawet dla jednego słuchacza. W Aferze pracowałem z ekipą, która w większości myślała w podobny sposób: robić coś wyjątkowego, dobrze się przy tym bawiąc.

To właśnie w Aferze poznałem mnóstwo świetnej muzyki, pokłady fantastycznych płyt, których czterocyfrową liczbą mogę się cieszyć do dziś. Afera potwierdziła tylko moje młodzieńcze podejrzenie, że muzyka jest w życiu najważniejsza. Że bez muzyki nie oddycham prawidłowo. W konsekwencji Afera nauczyła mnie odróżniać "pitu-pitu" od rock'n'rolla.

Afera nauczyła mnie też, że nie trzeba na siłę płynąć w mainstreamie, robić kariery za wszelką cenę; żeby cieszyć się tym, co piękne. I także tego, że można śmiać się ze wszystkiego, w tym także z siebie. Bo gdyby nie Afera, nie spędziłbym kilkunastu lat na scenie kabaretowej, w grupie, która wyrosła z radia; nie dostałbym nigdy później szansy współpracy z Zenonem Laskowikiem przy jego powrocie na deski. W Aferze wcielaliśmy pomysły w życie, co jest obecnie na ogół niemożliwe w korporacjach. W Aferze droga od słowa do czynu była wyjątkowo krótka, liczona w nanosekundach. Dlatego robiliśmy tysiące szalonych rzeczy, bywając w podobnej liczbie miejsc w nieskończenie krótkim czasie. Po prostu: "robiliśmy trzodę". Czy w ogóle sypialiśmy wtedy? O ile pamiętam, zdarzało się. Ale nieczęsto. Słowa "fajrant", "urlop", "przerwa" może i były znane, ale w Aferze jakoś wyleciały z użycia. Dziś wiem, i nigdy nie zmienię zdania, że "trzoda musi być". Bo "jak jest trzoda, to jest miodzio".

Jacek Y. Łuczak

  • 24.10 o g. 9 w siedzibie radia, czyli Domu Studenckim nr 5 przy ul. św. Rocha, odbędą się przesłuchania dla chcących pracować w Aferze
  • 29.10 o g. 20 w klubie Pod Minogą z okazji 25-lecia radia Afera odbędzie się koncert urodzinowy. Zagrają: Terrific Sunday, Eleanor, Gray, Felix, The Baker i Ciabatta