Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Wyrzucam z siebie obrazy

Rozmowa z Piotrem Tetlakiem, pomysłodawcą Teatralnego Golęcina i liderem grupy Asocjacja 2006.

. - grafika artykułu
Teatralny Golęcin, fot. materiały organizatorów

Podobno marzyłeś kiedyś o pracy w cyrku?

Od czasów młodości fascynuje mnie sposób życia cyrkowców, charakter tego, co się tam dzieje. Ci ludzie są zawsze w drodze, poniekąd wykluczeni, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. To też misja, jaką mają do spełnienia. Pochodzę z rodziny budowniczych organów sakralnych, więc od najmłodszych lat jeździłem z ojcem od miejscowości do miejscowości i mu pomagałem. Potem przyjechałem z Rzeszowa na studia do Poznania. Chciałem pojechać jak najdalej, poznać nowych ludzi, nowe środowisko. I to pół tysiąca kilometrów mi to umożliwiło.

Jak wyglądała droga, która doprowadziła Cię do miejsca, w którym właśnie jesteś? Stoisz na czele Katedry Scenografii UAP, współpracujesz m.in. z Lechem Raczakiem.

Decyzję o tym, żeby połączyć fascynację cyrkiem z teatrem, podjąłem po przyjeździe na ówczesną Akademię Sztuk Pięknych, która uchodziła wtedy za niezwykle progresywną uczelnię. Pierwsze kroki stawiałem w Pracowni Skojarzeń Elementarnych, która współpracowała z festiwalem Malta. Wtedy też poznałem Lecha Raczaka. W Poznaniu zatrzymał mnie nieżyjący już profesor Jarosław Maszewski. Po nim też objąłem pracownię oraz grupę Asocjacja Kółka Graniastego.

Z tego, co wiem, z tej właśnie grupy powstał Teatr Asocjacja 2006? Skąd w ogóle pomysł, by w Poznaniu - mieście koncentrującym naprawdę sporo teatrów alternatywnych - założyć następny?

To naturalna kolej rzeczy. Najpierw związałem się jako student z Asocjacją Kółka Graniastego. W latach 90. zaczęliśmy już działać dużo intensywniej. A przełomem było widowisko, które przygotowaliśmy pod opieką profesora Jarosława Maszewskiego na Festiwal Teatralny Malta. Jako pierwsi też zrobiliśmy obchody patronów miasta: Piotra i Pawła. Kiedy Profesor zmarł, a w Kółku było już coraz mniej studentów, zdecydowałem, że przekształcę je w teatr zawodowy. I tak minęło 10 lat, od kiedy istnieje Asocjacja 2006.

Kto dziś go tworzy?

Lech Raczak, który zachęcił mnie, żeby w ogóle to kontynuować w tej formie, oraz Ewa, moja żona, która jest scenografką i kostiumologiem. Ponadto są to również m.in. moi asystenci z uniwersytetu: Martyna Stachowczyk i Krzysztof Urban czy aktor Paweł Stachowczyk. Asocjacja to teatr plastyków, który wpisuje się w ten nurt. Kojarzone są nasze obiekty, nie grupa. Ale sam nie miałem nigdy czasu na dużą promocję samego teatru, bo moim celem jest przede wszystkim wyrzucanie z siebie obrazów.

I to zawsze od nich wszystko się zaczyna?

Tak, zawsze. Myślę obrazem i to najpierw on się pojawia. Dopiero potem przedstawiam reżyserowi swój pomysł. Ostatnio np. przy realizacji Imperium Dobrawy współpracowałem z Przemkiem Prasnowskim. Rzucam kolegom kamyczek, a oni go przejmują. W tych dużych widowiskach widać właśnie to moje zamiłowanie do cyrku. Bo dziś trudno być cały czas w drodze, ładować wszystko na tira.

Oprócz działalności artystycznej prowadzicie również warsztaty. Niebawem ruszy kolejna edycja Teatralnego Golęcina?

W ubiegłym roku było to 28 warsztatów i 2 plenery. W tym roku będzie to nieco mniejsze przedsięwzięcie, ale po raz kolejny łączące pokolenia. I mam nadzieje, że też stworzymy coś fajnego.

Rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

Piotr Tetlak prof. nadzw. Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, gdzie kieruje Katedrą Scenografii i autorską Pracownią Zjawisk Teatralnych. Architekt wnętrz, rzeźbiarz, scenograf, autor widowisk plenerowych i działań wizualnych (m.in. pełni opiekę artystyczną nad paradą organizowaną z okazji Imienin Ulicy Święty Marcin w Poznaniu, a także nad AK30 - 30 wernisaży w 30 dni). Od wielu lat kurator generalny dyplomów UAP na MTP. Założyciel Interdyscyplinarnej Grupy Teatralnej Asocjacja 2006.