Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

To tekst mnie odnalazł

Rozmowa z Iwoną Chmielewską, ilustratorką nagradzanej książki Krystyny Miłobędzkiej "Na wysokiej górze". 

. - grafika artykułu
Iwona Chmielewska

Nigdy nie zapomnę Pani reakcji po pierwszej lekturze wyliczanki Krystyny Miłobędzkiej. Jest ona fragmentem scenariusza teatralnego Na wysokiej górze. Była Pani pod ogromnym wrażeniem i powiedziała, że rzadko styka się z tekstami tak otwartymi. Co Panią w tym tekście szczególnie urzekło?

Od jakiegoś czasu czekałam na tekst, który we mnie coś nieznanego otworzy. Wiedziałam, że on do mnie w końcu przyjdzie, bo sama byłam otwarta. Czekałam na tekst poetycki, ale jak to zwykle bywa, szukanie go nie przynosiło rezultatów. To tekst mnie odnalazł. Ostatnio mam wielką skłonność do poezji, do pustki, do niedopowiedzeń, przestrzeni wypełnionej tylko myślami, powietrzem. To wszystko znalazłam w tym wierszu. A z tego wiersza obrazy. A z obrazów książka.

Czy to było pierwsze Pani spotkanie z poezją Krystyny Miłobędzkiej, czy znała już Pani jej inne wiersze?

Wstyd się przyznać, ale nie znałam. Zresztą również podczas myślenia nad tą książką celowo nie czytałam wierszy pani Miłobędzkiej. Ten jeden wystarczył mi, żeby uruchomić sobie w głowie cały papierowy teatr. W tym wierszu była wystarczająca ilość powietrza. Nie chciałam hiperwentylacji. Wolałam poczytać o życiu autorki i skupić się na jej zdjęciach. Inne utwory przeczytałam już później. To zabawne, bo znalazłam w nich prawie dosłowny świat ze swoich obrazów. Kolejność mi się trochę poprzestawiała.

W książce Na wysokiej górze istotna jest jej wielowymiarowość. Na przykład małe dzieci odbiorą ją jako uroczą wyliczankę, pięknie zilustrowaną. Dojrzały odbiorca znajdzie w niej opowieść o kolejach ludzkiego losu, wreszcie zobaczy życie samej poetki. To wszystko po mistrzowsku opowiadają Pani obrazy. Skąd taki właśnie pomysł na zilustrowanie tej książki?

Zależało mi, żeby powstała bardzo autorska, intymna opowieść, bo wiem, że tylko wtedy osiąga się pewien rodzaj uniwersalizmu, którego osobiście zawsze szukam w sztuce Staram się budować moje książki dla niekonkretnego odbiorcy, nie dla dzieci, nie dla dorosłych, a dla człowieka, który chce z tą książką obcować. "Obcować" to może niezręczne słowo, staram się, by raczej przyjął ją jako swoją własną, znalazł w niej dla siebie gościnne miejsce. Chciałam również wykorzystać teatralność w materii książki, to, że możemy zaglądać na drugą stronę, oglądać kolejne metamorfozy, zatracić się w tym, że ze wszystkiego może być inne wszystko. Zależało mi, żeby sprowokować widza do aktywnego udziału, trochę zaskoczyć go pozorną przeźroczystością stron, zmianą kolejności słów, stworzeniem swoistego słowobrazu, w którym obydwa przekazy przenikają się i są nierozdzielne. Ilustracje są zresztą dwustronne, zrobione ręcznie, bez udziału komputera. Chciałabym podkreślić wielki wkład projektantów książki: Marii Szczodrowskiej i Radka Stańca, z którymi opracowywaliśmy w komputerze każdy niemal milimetr książki. Oni zaprojektowali piękny tytuł i wpadli na pomysł zabarwienia brzegów na czerwono. Nieoceniony jest udział znakomitych fotografików: Darii i Pawła Szadkowskich oraz fotoedycja pani Darii. Drukarnia Edica też wspaniale się spisała. Książka jest dziełem zespołowym. Podkreślę też, że nie uważam, że ja ten wiersz zilustrowałam - ilustrowanie go byłoby odebraniem mu siły i odebraniem czytelnikom powietrza. Ja go zaledwie dopełniłam obrazami i dziękuję wydawnictwu, że miałam nieograniczoną w tym wolność.

Wiem, że przygotowując ilustracje, korzystała Pani z archiwum zdjęciowego poetki. W jakim stopniu było to dla Pani inspirujące?

Od razu wiedziałam, że chcę oprzeć obrazową opowieść na realiach, bo w nich jest dla mnie najwięcej poezji. Kiedy poprosiłam Jarosława Borowca, sekretarza poetki, o kilka jej zdjęć archiwalnych, okazało się, że jest ich wiele, są niezwykle piękne, pokazują małą Krysię często patrzącą w gorę, gdzieś w dal... Był to dla mnie rodzaj teatru jednej aktorki. Dowiedziałam się wiele o życiu pani Krystyny, tylko uważnie wpatrując się w jej zdjęcia. Jej czułość dla zwierząt, jej melancholia, ale też ogromna siła. W tych zdjęciach znalazłam najprostsze, lecz i najtrudniejsze uczucia.

Czy zdarzyło się Pani rozmawiać o tej książce z jej odbiorcami? Czy w ich reakcjach, interpretacjach było coś, co Panią zaskoczyło?

Mam kłopot, bo nie bardzo umiem rozmawiać o tej książce. Jak napisałam kiedyś: dla mnie jest ona cennym prezentem znikąd. I widzę też, że jest tajemnicą dla innych, ale to wielkie "nie wiem" jest dla mnie dużo ważniejsze niż "wiem", "umiem", "znam". Wzruszająca była reakcja pani Miłobędzkiej, gdy pierwszy raz zobaczyła naszą wspólną książkę. Nie trzeba dodawać, jak wielką miałam tremę. Pytała: Skąd pani wiedziała, że jako dziecko miałam takiego właśnie żółtego psa, który wchodząc do mnie schodami na gorę, płakał z bólu, bo miał połamane nogi? Lub: Skąd pani wiedziała, że mój pierwszy wiersz był o małym słoniu? Lub: Skąd pani wiedziała, że była taka właśnie ukochana jabłoń? Nie wiedziałam. Po prostu bardzo uważnie i z pokorą starałam się dotknąć tamtego świata z fotografii i tego z wiersza. Wiedziałam tylko o tragicznej historii 17-letniej Krystyny, której ojciec zginął w Tatrach, gdy wybrali się razem na wyprawę. Dlatego wiedziałam, że "wysoka góra" jest dużo wyższa i trudniejsza, niżby się mogło wydawać, i że to nie może być zwykła książka-wyliczanka. Cała magia, ale też realne odczytywanie symboli dzieją się już same, poza mną.

Jest Pani prawdziwą poetką obrazu. W Pani książkach poruszane są trudne tematy, takie jak dojrzewanie dziewczynki, proces, w którym staje się ona kobietą, a który Pani w niezwykle subtelny sposób przedstawia w książce Królestwo dziewczynki. Skąd u Pani chęć do artystycznego mierzenia się z tak trudnymi zagadnieniami?

Bierze się to z jakiejś skazy, którą mam od zawsze: gwałtownej chęci ucieczki od idylli. Sceptycyzm wobec świata, nieufność, gdy coś jest zbyt kolorowe i ładne, zaglądanie od tyłu, dopatrywanie się smutku w radości, ale też odwrotnie: znajdywanie radości w smutku. Jednym słowem wielka, nieuzasadniona przekora szczęśliwej, spełnionej osoby, wychuchanej jedynaczki, wzorowej uczennicy, której spełniły się wszystkie marzenia. Ale może właśnie dlatego daję sobie prawo mówienia o rzeczach trudnych. Często czuję się do tego powołana, wybrana, muszę widocznie spłacić jakiś dług. Po prostu inne, łatwiejsze tematy mnie nie interesują, nudzą, nie umiem i nie lubię o nich opowiadać. A ja lubię lubić to, co robię.

Jest Pani uznaną w świecie ilustratorką i autorką książek. Pani książki zdobywają najbardziej prestiżowe nagrody (m.in. dwukrotnie Bologna Ragazzi Award, Złote Jabłko w Bratysławie). Znają je czytelnicy w Korei, Japonii, Meksyku, Francji i wielu innych państwach. Czy ma Pani jakieś marzenie o książce, którą chciałaby Pani stworzyć, a która ciągle na Panią czeka?

Mam wiele pomysłów na książki, ale czas je weryfikuje, przesiewa. Mam ostatnio przeświadczenie, że nie wolno się spieszyć, popędzać samej siebie, wszystko musi jak owoc dojrzeć i samo spaść na mnie. Są książki, które chodzą za mną latami i nie dają spokoju. W końcu spadają. Tak było z książką o Doktorze Korczaku. Teraz bardzo chcę zrobić książkę o uczuciach w formie alfabetu. Ale muszę jeszcze do niej dojrzeć, choć czuję, że czas zbioru się zbliża. Wiosna jest w tym roku długa i ciepła.

Rozmawiała Katarzyna Kamińska

Iwona Chmielewska - autorka książek obrazowych, dwukrotna laureatka  Bologna Ragazzi Award (2011, 2013) i nagrody  Złote Jabłko na Biennale Ilustracji w Bratysławie  (2007). Jej książki autorskie ukazują  się przede wszystkim w Korei Południowej, ale  również w Niemczech, Japonii, Francji, Hiszpanii,  Izraelu, a ostatnio również w Polsce. 

"Na wysokiej górze" - wydana przez Wydawnictwo Miejskie Posnania niezwykła  książka obrazowa, w której słowa (K. Miłobędzkiej) i obrazy  (I. Chmielewskiej) są tak samo ważnymi elementami tajemniczej  fabuły. Książka zdobyła główną nagrodę we Wrocławiu na  Targach Książki dla Dzieci i Młodzieży Dobre strony i II nagrodę  w Konkursie Literatury Dziecięcej im. H. Skrobiszewskiej  oraz została wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej  2013. Otrzymała także wyróżnienia: w Konkursie na  Najpiękniejszą Książkę Roku 2013, organizowanym przez Polskie  Towarzystwo Wydawców Książek, i w Poznańskim Przeglądzie  Nowości Wydawniczych Książka Zimy 2013/2014