Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Nowoczesna baśń o dorastaniu

O magicznym lesie i niezwykłym bohaterze spektaklu "Olbrzymek" opowiada Jerzy Moszkowicz, reżyser przedstawienia na podstawie dramatu Suzanne Lebeau. Premiera - 14 listopada na Scenie Wspólnej.

. - grafika artykułu
Jerzy Moszkowicz. Fot. archiwum prywatne

Rozpocznijmy od autorki sztuki - Suzanne Lebeau. Myślę, że warto powiedzieć o niej kilka słów. Zdecydował się pan na nią, bo...?

Suzanne Lebeau ma rzeczywiście imponujący dorobek. W latach siedemdziesiątych była na stażach we Wrocławiu, w tym u Grotowskiego. Do dziś bywa w Polsce i kontakty te są podtrzymywane. Poznań odwiedziła kilka lat temu przy okazji prezentowanego na scenie Teatru Polskiego spektaklu "Petit Pierre". "Olbrzymek" trafił do nas kilka lat temu, ale jakoś nie zwróciłem wtedy na niego uwagi. Dopiero teraz, po powtórnej lekturze okazało się, że jest to właśnie to, czego szukam jako reżyser. A dla Centrum Sztuki Dziecka to bardzo wartościowy dramat, pasujący do profilu teatru, który chcemy uprawiać na Scenie Wspólnej - współczesnego, a zarazem istotnie zakorzenionego w kulturze. "Olbrzymek" to taka nowoczesna baśń. Poza tym dobrze mieć także w repertuarze sztuki wybitnej autorki. Suzanne Lebeau ma na swoim koncie około 150 realizacji w teatrach na całym świecie. Pochodzi z Quebecu i pisze po francusku. Od 1975 roku przede wszystkim z myślą o teatrze, który współtworzyła - Le Carrousel. Napisała około 30 sztuk, a sam "Olbrzymek" powstał w 1997 roku. Dramat ten zrobił dużą karierę. Był grany we francuskiej części Kanady, ale jeszcze większą popularnością cieszył się w Europie, przed wszystkim we Francji. Wystawiano go także po angielsku, włosku, hiszpańsku, a nawet w używanym w RPA języku xhosa.

Bohaterką ostatniego spektaklu w pana reżyserii była mała Tosia. Teraz będzie to Olbrzymek. Kim jest ten tajemniczy chłopiec?

Nie chciałbym za wiele zdradzać. Trzeba przyjść i zobaczyć, bo sztuka jest tak skonstruowana, że mniej więcej do jej połowy, razem z bohaterem, poznajemy pewną tajemnicę. Olbrzymek mieszka z mamą, z dala od miasteczka. W pierwszej scenie po raz pierwszy w życiu wyrusza do szkoły. Musi przejść przez las... Kto nie był w lasach Kanady, a stamtąd pochodzi autorka, ten nie ma wyobrażenia, jak ogromny może być las! To niekończące się przestrzenie i ich magiczny powiew. Magiczne są też próby, które dorastający Olbrzymek przechodzi, przywodzące na myśl rytuały przechodzenia do dorosłości. Sztuka o Olbrzymku jest też magiczna, bo postrzega świat w dwóch kategoriach - bardzo realnej i tej, która wykracza poza świat fizyczny i przenosi nas do świata duchowego. Staramy się oba te światy przywołać.

Podobno w tym lesie, w środku zimy można znaleźć krzak kwitnącej róży...

Tak, ale nic więcej o lesie nie powiem, bo nie chcę zdradzić sekretu. Dopowiem natomiast, że Szymek jak na swój wiek jest nienaturalnie duży. A właściwie jest tak duży jak dorosły mężczyzna. W jego domu są także inne tajemnice, na przykład taka, że je się tam tylko rośliny..., i to nigdy nie czerwone.

Chłopiec chce być jak inne dzieci, bawić się, grać w piłkę i cieszyć się wszystkimi kolorami świata. Wie jednak, że ciąży nad nim mroczne fatum. Ale z przeznaczeniem można sobie poradzić. Trzeba tylko podjąć ogromny wysiłek. I Olbrzymek podejmie się tego zadania. Podejmie próbę zwalczania zła. I, jak to w baśni, musi mu się udać.

Suzanne Lebeau zastanawiała się w swoim orędziu, które napisała na Międzynarodowy Dzień Teatru w 2012 roku, gdzie znajduje się granica pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Jak ona wygląda w "Olbrzymku"? Jak wygląda ta granica w baśni?

To, co jest tradycyjne, to baśniowość tej opowieści. To, że bohater musi stanąć przed próbami, które w jakiś sposób - dla mnie bardzo wyraźny - symbolizują to, co się dzieje z człowiekiem, kiedy dorasta. I dlatego spektakl dedykowany jest starszym dzieciom, bo żeby go dobrze pojąć i emocjonalnie dać sobie z nim radę, trzeba umieć oddzielić rzeczywistość sceniczną od tej za oknem.

A to, co w "Olbrzymku" jest bardzo współczesne, to bogactwo wątków oraz pewna niejednoznaczność, skrojona na miarę nastolatka, ale też osoby dorosłej. Bo sztuka ta opowiada także o relacji pomiędzy chłopcem a mamą. I to jest dla mnie, jako inscenizatora, jedna z dwóch najważniejszych rzeczy. Pierwsza to opowieść o dorastaniu i o tym, że możesz być tym, kim chcesz, ale musisz mieć w sobie odwagę zmierzenia się z problemami, które na tej drodze spotkasz. Po drugie to opowieść o relacji z rodzicami, które, jak sądzę, podczas dojrzewania kształtują się na nowo. Widzimy mamę, która nieprzeciętnie kocha syna i chce mu za wszelką cenę zapewnić bezpieczeństwo. Jest mądra i światła, więc wie, że jej rolą jest przygotowanie pisklęcia do tego, żeby mogło wylecieć z gniazda i żyć własnym życiem...

Tytułowego Olbrzymka zagra Radosław Elis. Aktor ma 186 centymetrów wzrostu. To chyba nie przypadek.

Z graniem dzieci to jest tak, że najlepiej jest, jak się ich nie gra. Niewątpliwie jednak są aktorzy, którzy dziecko mają w sobie. I Radek Elis je ma. A właściwie zamiast tego wolę powiedzieć, że ma w sobie światłość, która jest związana z dzieciństwem. Trudno uchwycić to w słowa. Akurat w tej sztuce nie ma specjalnej potrzeby grania dziecka, bo to chłopiec niezwykły. Jeżeli jest taki duży, to znaczy, że ma jeszcze inne nietypowe cechy...

Spektakl opowiada o procesie dorastania, więc bohater rośnie wraz z nim. I właściwie wydaje mi się, że w pewnym momencie przedstawienia zapominamy, ile ma lat. To w ogóle przestaje być ważne. Jego wiek jest alegoryczny, bo dotyczy momentu, kiedy trafia do nowego wymiaru - nadchodzącej dorosłości.

Na scenie pojawi się też Paulina Wycichowska, choreografka i tancerka Polskiego Teatru Tańca.

Postaci, które kreuje w spektaklu Paulina Wycichowska są uosobieniem świata duchowego. Taniec, który jest pozawerbalny, to okazja, żeby stworzyć senną wizję tego, co się dzieje w lesie. Bo tak jak powiedziałem, Olbrzymek mieszka w domku w lesie, ale na owe próby musi z niego wyjść. I wychodzi, bądź też nie... Znowu nic więcej nie powiem, bo to tajemnica. Bohaterowie mieszkają w domu, w którym znajduje się tylko jeden uniwersalny mebel - symbol tego, że wszystko w nim stworzyli sami, bo musieli uciec od społeczeństwa. Także Olbrzymek cały swój świat sam sobie tworzy.

Dla mnie w pracy nad przedstawieniem najważniejszy jest zespół, bo tworzenie teatru jest pracą zbiorową. W przypadku "Olbrzymka" mam do czynienia z parą niezwykłych aktorów. To wspomniany Radosław Elis oraz Marysia Rybarczyk, która zagra jego mamę. Niezwykle się z tego cieszę, bo to aktorka o wielkich umiejętnościach i doświadczeniu. Pracując z nią, ciągle się uczę. Wśród pozostałych twórców jest także Ewa Umińska, która jest naszym nadwornym tłumaczem z języka francuskiego. A nie był to łatwy tekst do przełożenia, bo jego język jest baśniowy i literacki. Sam tytuł sprawił nam trudność, ale wynalazek Ewy jest świetny! Scenografią zajmują się twórcy, z którymi współpracowałem przy spektaklu "Feniks powraca do domu". Kuba Psuja stworzył niezwykły stół zamiast domu. Za kostiumy, które są trochę zwyczajne i trochę baśniowe, odpowiada Angelina Janas-Jankowska, a muzykę do spektaklu skomponował Patryk Zakrocki.

Rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

  • "Olbrzymek", czyli "L'Ogrelet" Suzanne Lebeau
  • reżyseria: Jerzy Moszkowicz
  • koprodukcja: Centrum Sztuki Dziecka i Teatr Nowy
  • Scena Wspólna (ul. Brandstaettera 1 / ul. Za Cytadelą)
  • 14.11, g. 10 - premiera szkolna
  • 14.11, g. 18 - premiera dla zaproszonych gości
  • kolejne spektakle: 3.12, g. 10 i 18
  • spektakl dla dzieci od 11 lat