Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Liczę na maksymalne wsparcie

Rozmowa z Piotrem Libickim*, nowym koordynatorem ds. estetyki wizerunku miasta

. - grafika artykułu
Piotr Libicki. Fot. arch. prywatne

Jakub Głaz: Bycie miejskim plastykiem to trudny chleb. Niedawno warszawski szef od estetyki odszedł z urzędu po 3 miesiącach. Wytrzymasz dłużej?

Piotr Libicki: Stanowczo mam taki zamiar. Za poł roku chcę dokonać pierwszych podsumowań, odpowiedzieć na pytania: co już zrobiłem, z czym są problemy. A to będzie dopiero początek!

Co uda się zrobić przez te 6 miesięcy?

Przede wszystkim chcę rozpocząć jeden z planowanych przeze mnie programow edukacyjnych we współpracy z instytucjami kulturalnymi oraz stowarzyszeniami. Chcę też zaprosić biura architektoniczne, ktore i tak już kształtują postawy najmłodszych w Muzeum Narodowym. Liczę tu także na wsparcie urzędu, wydziału oświaty czy Biura Promocji Miasta.

Na efekty edukacji przyjdzie poczekać. Czy po półroczu uda się dostrzec zmiany w przestrzeni miasta?

Tego jeszcze nie wiem. Chcę jednak jak najszybciej opracować wzornik szyldów i reklam dla miasta w oparciu o istniejącą, choć słabo znaną, koncepcję polityki reklamowej dla obszaru staromiejskiego autorstwa MPU. Chcę dystrybuować wzornik za pomocą m.in. mediów jako broszurkę z programem komputerowym. To będzie dobre narzędzie dla inwestorów i przedsiębiorców działających w śródmieściu. Dziś nawet poważni inwestorzy nie wiedzą o istnieniu opracowania MPU!

Ulice nie odmienią się więc raczej zbyt szybko.

Byłbym nieodpowiedzialny, podając dziś jakiekolwiek terminy. O swoim działaniu myślę raczej długofalowo i kompleksowo. Stawiam na promocję dobrych praktyk. Robiąc programy dla dzieci, chcę docierać też do ich rodziców - wtedy efekt będzie szybszy. Nawet wzornik szyldów nie zapewni od razu efektów. Będzie można o nich mówić pewnie po kilku latach. Czeka mnie mrówcza praca: usuwanie po jednej sztuce nieaktualnych lub nielegalnych szyldów. Jeśli uda się usunąć co dziesiąty, to już będzie sukces.

Może jedna osoba to po prostu za mało?

Są na szczęście aktywiści i siły społeczne, z którymi chcę ściśle współpracować. Będę przecież nie tylko koordynatorem działań w magistracie. Zależy mi także na budowaniu współpracy między miastem urzędowym a miastem obywatelskim, które coraz aktywniej zmienia rzeczywistość. Ta współpraca powoli się rodzi. Przykładem może być, opracowany przez stowarzyszenie Inwestycje dla Poznania, katalog nawierzchni chodników, który stanie się dokumentem miejskim. Zgłosił się też do mnie człowiek, który chce udostępnić aktualne zdjęcia śródmiejskich ulic. Nie muszę mieć od tego pracownika!

Urzędnicy są niepotrzebni?

Tego nie powiedziałem. Urząd to podstawa zarządzania miastem. Miasto obywatelskie nie jest dlań opozycją, ale pożądanym uzupełnieniem. Miasto przez duże M musi być złożone z tych dwóch miast.

Liczysz na silne wsparcie miasta urzędowego?

Liczę na maksymalne wsparcie. Z prawnego punktu widzenia moje kompetencje są niemal zerowe. Muszę więc działać w oparciu o siły konserwatora zabytków, nadzoru budowlanego czy wydziałów UM. Będę posłańcem przekonującym, a nie nakazującym, by usunąć nielegalny szyld czy reklamę. Jeśli samowole nie znikną, odpowiednie wydziały wyślą urzędowe pisma pod wskazany adres.

W Warszawie urząd nie szedł na rękę tamtejszemu "plastykowi". Nie boisz się u nas podobnej sytuacji?

Urząd to ogromny organizm, gdzie nie wszyscy mogą być przekonani do moich propozycji. Jestem jednak optymistą po tym, gdy dyrektor Wydziału Oświaty, Przemysław Foligowski, zadeklarował współpracę w kwestii kolorystyki remontowanych szkół. Jest jeszcze problem tego, co pojawia się na płotach i ścianach budynków szkolnych. Było też kilka innych pozytywnych sygnałów płynących z urzędu. Od magistratu muszę zresztą zacząć. Trudno jest przecież walczyć z nielegalnymi reklamami, gdy można znaleźć je na budynkach będących w gestii miasta. Trzeba dać przykład! Na miejskich budynkach nie powinno być żadnych nośników reklamowych, poza niezbędnymi szyldami. Zresztą zarządzenie prezydenta z zeszłego roku bardzo jasno to określa.

A jak wyobrażasz sobie współpracę z Zarządem Dróg Miejskich, którego działania mają silny i nie zawsze pozytywny wpływ na wygląd miasta?

Nie podjąłbym się swojego zadania, gdybym nie wierzył, że jest jednak możliwa współpraca z jednostką, która w co najmniej 50 procentach wpływa na kształtowanie ładu w mieście. Place, ulice, chodniki, pasy drogowe - tym wszystkim zarządza ZDM! Chciałbym mieć swój głos w sprawie ich wyglądu i funkcji. Bardzo drażni mnie kwestia znaków drogowych. Na obszarze śródmiejskim trzeba ograniczyć ich liczbę, a na Starym Mieście - rozmiar. Robi tak, na przykład, Kraków.

W Krakowie na Starym Mieście uchwalono tzw. park kulturowy, który ułatwia walkę z estetycznym chaosem. Czy powinniśmy zrobić to samo?

Nie jestem przekonany do tego pomysłu w Poznaniu. Każde miasto jest inne. Kraków ma na Starym Mieście o wiele więcej punktów usługowych, których szyldy nawarstwiały się i wzajemnie zakłócały. U nas jest luźniej, panuje większy porządek. Poza tym przygotowanie parku kulturowego to prawie 5 lat pracy. Trzeba powołać specjalny zespół. Koszty są spore. Rezultat jest niewątpliwy, choć w Krakowie nadal wisi połowa pierwotnej liczby nielegalnych szyldów. Plusem parku jest możliwość określenia rodzaju handlu i usług. Pomogłoby to w ograniczeniu ekspansji klubów go-go i sklepów spożywczych o odzwierzęcych nazwach.

Można też skutecznie karać za nielegalne płachty.

Owszem. Tyle, że i tak park kulturowy objąłby tylko Stare Miasto. Tymczasem większy problem z estetyką ma ścisłe centrum oraz Łazarz, Jeżyce, Wilda.

Skoro więc nie Kraków, to może jakieś inne dobre wzorce?

Chciałbym zobaczyć w Poznaniu przestrzeń o jakości stołecznych ulic: Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu. Dobrze byłoby skonsultować z autorami tych rozwiązań projekt przebudowy naszej ul. 27 Grudnia. Skoro już nie ogłoszono konkursu, to chociaż zasięgnijmy fachowej opinii.

Skoro mówimy o opiniach. Przed wojną Cyryl Ratajski jeździł po mieście i, w razie nieporządku, interweniował w magistracie. Czy liczysz na podobne uwagi dzisiejszego prezydenta?

Bardzo chciałbym odebrać taki telefon od prezydenta Grobelnego. Pierwszy ze wskazaniem miejsca, gdzie coś wymaga pilnej interwencji. A drugi - z pochwałą, że jest już pięknie i że jest to również zasługa koordynatora ds. estetyki wizerunku miasta.

Rozmawiał: Jakub Głaz

*Piotr Libicki (ur. 1973). Historyk sztuki, absolwent UAM, członek Stowarzyszenia Historyków Sztuki, od 2004 r. ekspert Instytutu Sobieskiego w Warszawie z zakresu krajobrazu, wykładowca w Instytucie Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej UAM.