Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Fismoll, czyli wielkopolska melancholia

Naprawdę nazywa się Arkadiusz Glensk, ale cała Polska zna go jako Fismolla. 20 października wystąpi w klubie Eskulap.

. - grafika artykułu
Fismoll, fot. archiwum prywatne

Jeszcze kilka miesięcy temu był jednym z wielu anonimowych artystów szukających swego miejsca na muzycznej scenie. Dziś powszechnie zaliczany jest do grona najciekawszych nowych postaci i prawdziwych nadziei polskiej muzyki. Jego zjawiskowy debiutancki album z pewnością należy do najlepszych płyt (nie tylko wśród debiutów!), jakie ukazały się w tym roku w naszym kraju.

Islandzki chłód?

Na swym profilu na Facebooku napisał, że pochodzi z Islandii, w co wielu natychmiast uwierzyło. Uwiodła ich niezwykła aura piosenek Fismolla, a także emocjonalność wykonania. Był to jednak zaledwie żart wynikający z muzycznych upodobań artysty - przede wszystkim fascynacji grupą Sigur Ros. Choć faktem pozostaje, że jest w jego piosenkach jakaś ujmująca, naturalna melancholia (słowiańska?) wyśpiewana w języku angielskim. Pewnie można usłyszeć w nagraniach młodego artysty również inne fascynacje, ot choćby twórczością Antony'ego & The Johnsons. Ale też pospiesznie trzeba dodać, że Fismoll nikogo nie naśladuje, stara się za to - w oparciu o szlachetne inspiracje - tworzyć oryginalną muzykę i mówić własnym językiem. Czyni to z wielkim powodzeniem.

Tonacja

Dlaczego Fismoll? Skąd wzięło się to słowo? Wywodzi się ono, jak tłumaczy dziewiętnastoletni dziś artysta, z czasów dzieciństwa. Gdy, już jako kilkulatek coś podśpiewywał, jego ojciec - doświadczony muzyk klasyczny - zauważył, że syn śpiewa zawsze w tonacji... fis-moll. Stąd właściwie był już tylko krok do oryginalnego artystycznego pseudonimu. Debiutancka płyta At Glade ukazała się w czerwcu tego roku. Kilka tygodni później artysta pojawił się jako jedna z zaproszonych gwiazd na największym w tej części Europy festiwalu - gdyńskim Open'erze. Przyjęto go owacyjnie. Fismoll komentował w jednym z wywiadów: "Byłem w absolutnym szoku, kiedy zobaczyłem ile osób zdecydowało się przyjść na mój koncert. Przecież na innych scenach działo się tak dużo".

Nieprzyzwoity

Jesienią rusza w trasę koncertową. Pojawiać się będzie m.in. jako support przed Kasią Nosowską. "Wszyscy moi bliscy już wiedzą ≫Kaśka słucha Fismolla!≪ Tak wielki talent jak Fismoll to już kategoria: nieprzyzwoite. Chłopak upłynnia mi serce" - stwierdziła artystka. Młodym poznaniakiem zachwycali się też popularni dziennikarze Marek Niedźwiecki czy Artur Orzech. Zazwyczaj na scenie pojawia się z zespołem, który tworzą: Kacper Budziszewski - gitara solowa, gitalele, gitara elektryczna, banjo, cytra, koto, tar, Joanna Glensk - wiolonczela, wokal, Kristine Harutyunyan - skrzypce, Robert Amirian - bass, synth bass, wokal, cymbałki.

Rozmowa z Fismollem

Zacznijmy od tematu, który wciąż powraca w związku z Twoją osobą. Musisz opowiedzieć, czy pochodzisz z Islandii, a także skąd się to przypuszczenie wzięło?

Kiedy się komuś wielce marzy jakaś podroż, to albo zbiera pieniądze na ową przygodę, albo napawa się tym, czym może. Po napatrzeniu się na zdjęcia przepięknych horyzontów i bezkresów, po przesłuchaniu setek godzin muzyki pochodzącej z tejże krainy, dochodzi do wniosku, że czemu by tego nie ustawić sobie na prywatnym profilu facebookowym jako miejsca zamieszkania: Reykjavik, Iceland. Tak to się chyba zrodziło. To zabawne, wiem, ale każdy znajomy wiedział skąd jestem, a mi się po prostu miło na to patrzyło. Jestem Polakiem, ale marzycielem. (śmiech)

Drążę ten temat, bo zastanawiam się, czy to nie pomoże w odpowiedzi na pytanie: skąd w Twojej muzyce tyle melancholii?

To raczej kwestia spokoju, wewnętrznego oddechu i wielu godzin spędzanych w stanie tęsknienia za kimś, za czymś.

Jak to się wszystko zaczęło? Muzykalna rodzina i szkoła muzyczna?

To dzięki rodzicom. Gdyby nie oni, zapewne grałbym w badmintona albo skończył gdzieś, gdzie na chwilę obecną wiem, że nie chciałbym skończyć. Wydaje mi się, że też dzięki Bogu. Jak byłem niemowlakiem, to się z boku na bok w kołysce wiłem i do teraz odstają mi uszy jak Kulfonowi (śmiech). Ale może naprawdę więcej dźwięków tam przez to wpada.

A potem w pewnym momencie Sigur Ros "pokonał" Twoich wcześniejszych faworytów - Panterę i Kalibra 44. I tak urodziła się Twoja największa fascynacja muzyczna?

Ten zespół to taki trochę mój starszy brat. Mówi mi w trudnych dniach, bym go nie słuchał, bo będzie mi tylko gorzej, a gdy jadę z nim w góry, to torbę niesie i klepie po plecach. Dla mnie ta muzyka to zalążek nieba, pewnego rodzaju absolut. Jest w niej każda emocja, którą miałem okazję poznać. Nie wszystkie kawałki wciskają w fotel i odbierają dech, ale tych, które przypominają jesień, zapachy dłoni i szyi, pierwsze tęsknoty i widok siebie samego na ściętym polu pszenicy, który wreszcie zrozumiał po co tutaj jest - nie stracę nigdy. Posiwieję z tymi dźwiękami, jeżeli posiwieć będzie mi dane.

Jakie jeszcze są Twoje muzyczne fascynacje? Padły gdzieś z Twoich ust nazwiska: Kaczmarski, Turnau, Pärt. Czy to są ważni twórcy?

Turnau to pierwsze wycieczki, długie marsze przed siebie z przyjacielem Jędrzejem Guzikiem - autorem szaty graficznej okładki płyty. Gdy słucham Znów wędrujemy czy Stacyjka Zdrój, widzę przed sobą podmokłe tereny Warty, na skórze czuję wiosenno-jesienny chłód, a do nosa wkrada się, ten wiecznie zwiastujący listopad, zapach ziół i palonych liści. Arvo Pärt przekazuje mi muzycznie często to, co chciałbym usłyszeć od samego Boga. Gdy się słucha jego muzyki, to pierwszą myślą, jaka się pojawia, jest zapytanie: czy ja naprawdę jestem powołany do tego, by tworzyć? (śmiech) Kaczmarski, ale i Gintrowski, to pierwszy wyjazd w Karkonosze z przyjacielem Jędrzejem. Drewniane okno w schronisku Odrodzenie na Przełęczy Karkonoskiej, piwo, łuna nad szczytami, mroczny, ale piękny spokój w lesie poniżej i nucenie Młodego lasu.

Gorąco o Twojej twórczości wypowiadała się Kasia Nosowska. Jesienią ruszasz podobno w trasę jako jej support. Czy możesz to jakoś skomentować?

Jeszcze do końca to do mnie nie dotarło. Nie pamiętam jednak, bym kiedykolwiek tak bardzo się zdziwił czyimiś słowami, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Rozmawiał Tomasz Janas

  • Koncert Fismolla
  • 20.10, g. 19
  • Eskulap (ul. Przybyszewskiego 39)
  • bilety: 39/45 zł